Agencja Metrohouse już po raz drugi przeprowadziła ranking mniej popularnych, jeśli chodzi o zamieszkanie, warszawskich dzielnic. Firma przepytała swoich pośredników o rejony, które najczęściej odrzucają klienci. Na szczycie listy znalazły się kolejno: Białołęka, Rembertów, Wesoła, Wawer i Praga Północ.
Białołęka pęka
Wyniki nie są więc zaskakujące – nie chcemy mieszkań w dzielnicach peryferyjnych. Komentatorzy rynku są jednak zaskoczeni coraz większą niechęcią do tych rejonów. W ubiegłym roku w tym antyrankingu prowadziła również Białołęka. Z tym że zebrała 59 proc. głosów. W tym roku jest to aż 86 proc.
– W dalszym ciągu nie pomagają pozytywne informacje na temat rozbudowy infrastruktury drogowej i handlowej w tej dzielnicy. Wśród wymienianych najczęściej uwag przeważają zastrzeżenia dotyczące problemów komunikacyjnych i uciążliwego dojazdu do centrum miasta – komentuje Marcin Jańczuk. – Paradoks Białołęki polega na tym, że pomimo dużej początkowej niechęci, aż 14 proc. tegorocznych transakcji Metro-house dotyczy sprzedaży mieszkań w tej dzielnicy, co czyni ją jedną z najbardziej popularnych w Warszawie – dodaje Marcin Jańczuk. Jego zdaniem największym atutem Białołęki w walce o klienta jest wciąż cena. Z drugiej strony zniechęca brak infrastruktury.
– Przykład Białołęki pokazuje, że pod wpływem różnych czynników (ceny mieszkań, zdolność kredytowa) weryfikujemy preferencje nabywcze – dodaje Piotr Kerner, dyrektor regionalny Metrohouse na Mazowszu.
Wschód na cenzurowanym
Rembertów z 49 proc. ma w tym roku o 12 proc. więcej przeciwników. Zaś w Wesołej i Wawrze nie chce mieszkać odpowiednio 21 i 33 proc. więcej osób niż w ubiegłym roku. Co daje odpowiednio 58 i 55 proc. wskazań na nie. W tych trzech ostatnich wypadkach statystyki te mają jednak potwierdzenie w liczbie zawartych umów.
– Odsetek transakcji mieszkaniowych na rynku wtórnym w Rembertowie nie przekracza 1,5 proc., w Wesołej i w Wawrze jest jeszcze niższy i wynosi zwykle poniżej 1 proc. Nie może to dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że dzielnice te są znane z budownictwa jednorodzinnego – zauważają analitycy agencji Metrohouse.
Stawkę najmniej popularnych dzielnic zamyka Praga-Północ. Według deklaracji pośredników wciąż nie chce tam mieszkać 52 proc. ich klientów, czyli o 2 proc. więcej niż rok temu. I nie pomaga nawet budowa drugiej linii metra.
Ochota na Wolę
O ile najsłabsze lokalizacje tracą, to wyraźnie zauważalna jest coraz lepsza pozycja topowych dzielnic. Najmniej negatywnych wskazań w ubiegłym roku dostały Ochota, Mokotów i Żoliborz.
W tym roku te dwie ostatnie dzielnice okazały się bezwzględnie najmodniejszymi rejonami do zakupu lokum na rynku wtórnym. Nie wskazał ich żaden z przedstawicieli agencji.
Do tego grona dołączył jeszcze chyba największy stołeczny plac budowy, jakim jest Wola, która uplasowała się zaraz za Żoliborzem.
Ochota, pierwsza w 2010 r., w oczach pośredników nieznacznie straciła na atrakcyjności. Odsetek negatywnych opinii wzrósł z 2 do 3 proc. Co ciekawe z czołowej piątki, zapewne z powodu budowy drugiej linii metra i licznych objazdów tym spowodowanych, wypadło Śródmieście.
Najgorzej z ubiegłorocznej pierwszej piątki wypadły Bielany, które do 5 proc. złych opinii z ubiegłego roku dołożyły jeszcze 12 proc. w tym roku. Stawkę topowych lokalizacji zamyka Usynów, gdzie według pośredników nie chce mieszkać 4 proc. potencjalnych nabywców.