Rozliczanie prądu z fotowoltaiki. Stawka miesięczna vs. godzinowa

Właściciele fotowoltaiki objęci systemem net-billing sprzedają nadwyżki prądu wytworzone przez instalacje po cenie określanej jako miesięczna rynkowa cena energii (RCEm). Z dniem 1 lipca br. zacznie obowiązywać zmiana przyjęta jesienią 2021 r., w ramach której stawka zmieni się z miesięcznej na godzinową (przejście z RCEm na RCE).

Budzi to wiele obaw wśród właścicieli fotowoltaiki. Ogromne znaczenie dla panujących wśród nich nastrojów ma też fakt, że system net-billing obowiązujący od kwietnia 2022 r. jest mniej opłacalny niż net-metering (instalacje działające przed kwietniem 2022 rozliczają się cały czas net-meteringiem). Trzeba też pamiętać, że cena po jakiej prosumenci sprzedają dziś nadwyżki wytworzonego prądu jest o wiele niższa niż cena, po jakiej go kupują (ta druga sytuacja ma miejsce wtedy, gdy nie są w stanie pokryć swojego zapotrzebowania prądem wytworzonym przez instalacje – wówczas kupują prąd jak zwykli odbiorcy).

Reklama
Reklama

Zmiany w rozliczaniu fotowoltaiki. Stawka godzinowa tylko dla chętnych

Projekt zmian w ustawie o OZE, skierowany do konsultacji społecznych na początku czerwca br. zakłada, że przejście na stawkę godzinową nie będzie obowiązkowe. Prosumenci będą mogli zostać przy stawce miesięcznej (RCEm). Przejście na stawkę godzinową (RCE) będzie dla chętnych. Władze chcą jednak, by było ich jak najwięcej. Resort klimatu przygotował w tym celu "marchewkę".

"Zachętą do zmiany systemu rozliczenia będzie możliwość zwiększenia wartości zwrotu niewykorzystanych przez prosumenta środków za wprowadzoną do sieci energię elektryczną w okresie kolejnych 12 miesięcy (tzw. nadpłaty) do 30 proc. Jeżeli natomiast dany prosument zdecyduje się nadal stosować dotychczasowy sposób rozliczeń, wysokość zwrotu jego nadpłaty nie ulegnie podwyższeniu i jak dotychczas będzie wynosić do 20 proc." – czytamy w uzasadnieniu do projektu.

Podniesienie wartości depozytu prosumenckiego o 23 proc.

Drugie rozwiązanie zawarte w projekcie zmian w ustawie o OZE, które również – zdaniem ministerstwa klimatu i środowiska – wpłynie na opłacalność fotowoltaiki, jest związane z różnicami w cenie kupna i sprzedaży prądu. Prosumenci sprzedają prąd po cenie netto (bez VAT-u), a kupują po cenie brutto, płacąc VAT. Lekarstwem na to ma być zwiększenie wartości depozytu prosumenckiego o 23 proc. (czyli właśnie o wartość VAT).

Ministerstwo klimatu wyjaśnia to tak: "(…) w art. 4c w ust 4 ustawy OZE zakłada się wprowadzenie modyfikacji mechanizmu rozliczeń prosumentów w systemie net-billing poprzez zwiększenie wartości depozytu prosumenckiego dotyczącego danego miesiąca kalendarzowego o współczynnik korekcyjny 1,23 i jej przyporządkowanie do konta prosumenckiego w kolejnym miesiącu kalendarzowym. W efekcie wzrośnie opłacalność rozliczeń w systemie net-billing, poprzez zmniejszenie różnicy między rynkową ceną energii dla prosumenta energii odnawialnej, a oferowaną stawką z taryfy operatora" – czytamy w uzasadnieniu do ustawy.

Podniesienie wartości depozytu prosumenckiego nie załatwi sprawy?

W ocenie portalu branżowego wysokienapiecie.pl zmiana związania ze zwiększeniem wartości depozytu prosumenckiego może mieć dla właścicieli fotowoltaiki nawet większe znaczenie niż wycofanie się rządu z obowiązkowej stawki godzinowej. "Dla przeciętnego prosumenta zysk na tej zmianie może sięgnąć 300 zł rocznie" – wynika z wyliczeń portalu. Wysokienapiecie.pl zwraca też uwagę, że budżet państwa nie zamierza rekompensować firmom energetycznym kosztów, jakie będą musiały ponieść z tytułu podniesienie wartości depozytów. A to może oznaczać, że dodatkowe wydatki będą chciały zrekompensować sobie sięgając do kieszeni wszystkich odbiorców prądu.