Pomysłami na temat dalszego funkcjonowania fotowoltaiki oraz prognozami dotyczącymi kosztów energii podzielił się Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska, w rozmowie z money.pl.

Rząd o kosztach prądu

Zgodnie z przewidywaniami ekspertów z wysokienapiecie.pl, od 1 lipca br. ceny prądu dla gospodarstw domowych będą najwyższe od 30 lat i mają wzrosnąć o 27 proc. Będzie to wynik ich częściowego odmrożenia. Gospodarstwa, które osiągają najniższe dochody będą mogły jednak skorzystać z bonu energetycznego. Choć może się wydawać, że koszty energii stale rosną, a my zużywamy jej coraz więcej, wyliczenia przeprowadzone przez ekspertów przedstawiają nieco inny obraz sytuacji.

Reklama

Okazuje się, że średnie zużycie energii w gospodarstwie domowym prawie się nie zmieniło od 1990 roku. Od 30 lat zużywamy rocznie blisko 2000 kWh. O co chodzi z kosztami prądu? Choć ceny faktycznie rosną i jak podają eksperci, energia podrożała 50-krotnie od 1990 roku, rosną też nasze pensje. Z tego względu rachunki za prąd nie stanowią istotnej części domowego budżetu. Jak podaje wysokienapiecie.pl obecnie za najniższą krajową możemy kupić prawie 3600 kWh, co jest największym wynikiem w historii.

Te wyliczenia potwierdza rząd. Miłosz Motyka w wywiadzie dla money.pl przyznał, że nie będzie żadnych radykalnych podwyżek cen energii, przed którymi straszy opozycja. Zaznaczył również, że dane, którymi posługują się posłowie nie są prawdziwe i nie obejmują prognoz, o których mówi ustawa o bonie energetycznym i cenach maksymalnych. Wiceminister potwierdził, że ewentualne podwyżki mogą wynieść około 30 zł przy normalnym zużyciu, przy czym osoby, które ogrzewają domu pompami ciepła, mogą spodziewać się niższych rachunków.

Nowy pomysł ws. fotowoltaiki

Reklama

Temat fotowoltaiki budzi sporo emocji w ostatnim czasie. Głośno było o planowanym strajku właścicieli, którzy są niezadowoleni z obecnego systemu net billingu. Wiele osób narzeka na nieopłacalność inwestycji oraz niesprawiedliwe rozliczanie energii. System net billingu zakłada, że jej nadwyżka jest sprzedawana do sieci. Z kolei w okresach, gdy wyprodukowana energia nie pokrywa zapotrzebowania, prosumenci muszą ją kupować. Rozliczenia są przeprowadzane na indywidualnych kontach prosumenckich. W czym tkwi problem? Cena, po której właściciele fotowoltaiki sprzedają energię jest dużo niższa od ceny zakupu. Jak podaje Zielona Interia, prosumenci otrzymują za 1 kW 20 groszy, zaś płacą za niego około 1,2 zł.

Co na ten temat miał do powiedzenia wiceminister Motyka? Okazuje się, że rząd ma nowy pomysł, który może poprawić sytuację właścicieli fotowoltaiki. W planach jest wprowadzenie wyższych zwrotów dla prosumentów oraz możliwości wyboru pomiędzy rozliczeniem godzinowym a rozliczeniem miesięcznym. W pierwszym przypadku możliwe będzie uzyskanie około 20 proc. zwrotu nadpłaty, zaś w drugim nawet 30 proc.

Najciekawszy wydaje się jednak pomysł połączenia dofinansowania instalacji fotowoltaicznych z dofinansowaniem magazynów energii, tak aby stały się one obligatoryjne. Dzięki magazynom wytworzona w szczycie energia nie zostanie zmarnowana i będzie można ją wykorzystać w okresach słabszej efektywności. Jak podkreśla wiceminister, takie rozwiązanie jest obecnie najbardziej ekonomiczne i gwarantuje dużo lepszą stopę zwrotu z inwestycji. Póki co temat jest poddawany konsultacjom społecznym.

Co z ustawą wiatrakową?

Jak podkreślił Miłosz Motyka w rozmowie z money.pl, kluczowym zadaniem dla państwa jest dziś przejście na gospodarkę niskoemisyjną. Tymczasem Polska opiera swoją gospodarkę głównie na węglu. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej, przyznała ostatnio, że w zeszłym roku państwo dopłaciło do jego wydobycia 7 mld zł. W kontekście rozwoju odnawialnych źródeł energii ważnym krokiem ma być ustawa wiatrakowa, na temat której również wypowiedział się wiceminister Motyka. Ustawa była jednym ze wspólnych koalicyjnych punktów i jeśli wejdzie w życie, do 2030 roku może zaowocować pojawieniem się dodatkowych 6 GW mocy.

Wiceminister przyznał, że obecnie w projekcie znajduje się zapis o tym, że wiatraki muszą być oddalone od zabudowań przynajmniej o 500 metrów. Zaznaczył również, że mieszkańcy miejscowości, w których takie inwestycje powstaną, będą mogli zgłaszać uwagi w ramach obowiązujących procedur.