Zdaniem ekspertów jest kilka sygnałów świadczących o nie najlepszej kondycji sektora budowlanego.

Oczekiwanie na KPO

W ostatnim czasie obserwujemy, że sektor budowlany, nawet ten wyspecjalizowany w zleceniach deweloperskich czy kolejowych, z większą chęcią bierze udział w przetargach na remonty ulic, budowę małych obiektów kubaturowych czy nawet na wyburzenia. Jest to dowód na to, że znajdujemy się w dość specyficznym czasie. Jeszcze nie ruszyły inwestycje realizowane ze środków z KPO i nowej perspektywy unijnej, a jednocześnie przecież ludzie muszą mieć pracę – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Reklama

Nawet 10-15 chętnych do przetargów

Eksperci Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie przyznają, że zainteresowanie przedsiębiorców przetargami publicznymi jest nadspodziewanie duże, co może oznaczać, że sektor budowlany przeżywa obecnie trudniejsze momenty. Dla przykładu, żeby zbudować żłobek w Szczecinie, zgłosiło się aż ośmioro chętnych.

Pamiętam czasy, gdy zamawiający z sektora publicznego poszukiwali wykonawców w celu realizacji inwestycji budowlanych, a chętnych było niewielu lub wcale – mówi mec. Bożena Licht, wiceprzewodnicząca Klastra Budowlanego przy Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie.

Reklama

W poprzednich latach branża budowlana realizowała wiele przedsięwzięć deweloperskich, zabudowywano grunty zarówno w wielkich miastach jak i np. w pasie nadmorskim. Obecnie sytuacja wygląda inaczej, stąd większe zainteresowanie sektorem publicznym. Zamawiający swego czasu sięgali po wykonawców inwestycji spoza swojego miasta czy województwa. Nie było więc zaskoczeniem, że inwestycje w Szczecinie prowadziła firma z drugiego końca kraju. Obecnie widzimy przebudzenie w tym obszarze i często nawet 10 czy 15 zgłaszających się do realizacji zadań publicznych – dodaje mec. Licht.

Inwestycje "na przetrwanie"

Konkurencja wśród firm budowlanych jest duża, czasem więc proponowane przez wykonawców marże znajdują się ryzykownie blisko progu opłacalności prowadzonego zadania.

To są zwykle inwestycje "na przetrwanie". Zamówienia publiczne są za to stabilne, gwarantują obrót, terminowe płatności i pracę zespołowi – mówi ekspertka.

Specjaliści są zgodni, że inwestycje samorządowe mają być dla wielu firm bezpieczną przystanią na czas przestoju na rynku komercyjnym.

Nowa rzeczywistość po roku 2020

Warto zauważyć, że po roku 2020 nic już nie jest tak jak kiedyś. O ile okres pandemii prawie w ogóle nie wpłynął na branżę, o tyle wybuch wojny na Ukrainie, szalejąca inflacja, drastycznie rosnące koszty pracy, koszty energii, odpływ zagranicznych pracowników, brak perspektywy na środki z KPO znacząco ją nadwyrężyły. Gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych w 2022 roku, nieprzewidywalność końca podwyżek, a także braki towarów rozpoczęły falę problemów z realizacją inwestycji – spostrzega Łukasz Zemski, przewodniczący Klastra Budowlanego Przy Północnej Izbie Gospodarczej.

Zamówień publicznych jest sporo. Wystarczy przejrzeć BIP rządowy lub samorządowy. Przedsiębiorcy nauczyli się z tego korzystać i chętnie biorą udział w przetargach – dodaje Zemski.

Jednocześnie eksperci zaznaczają, że ilość inwestycji na rynku komercyjnym jest mniejsza, co powoduje, że wiele firm budowlanych jest zmuszonych do poszukiwania alternatyw.

Dla firm zajmujących się deweloperką czy budową na zlecenie wielkich światowych firm, budowanie dla samorządów jest zleceniem mniej intratnym i generującym więcej potencjalnych problemów organizacyjnych i rozliczeniowym. Takie inwestycje budowane są na niższej marży i zwykle przy bardziej restrykcyjnych terminach realizacji. Z drugiej strony jest tutaj większa pewność prowadzenia zadania niż w przypadku inwestycji komercyjnych. Obecny czas, gdy inwestycji deweloperskich zaczyna się mniej, jest momentem, gdy nie można wybrzydzać przy zleceniach. Tego właśnie jesteśmy świadkami – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.

Eksperci zauważają także, że w ostatnim czasie występuje mniejszy problem z pozyskaniem pracowników budowlanych.