W rodzimych mediach i debacie publicznej coraz częściej pojawiają się tematy dotyczące programu Fit for 55 oraz celu bezemisyjności unijnej gospodarki. Z czasem te kwestie będą nabierać znaczenia. Chodzi m.in. o konieczność remontu budynków mieszkalnych w celu spełnienia rygorystycznych wymagań ekologicznych. Szacunki organizacji Buildings Performance Institute Europe sugerują, że około 95% istniejących budynków mieszkalnych w UE będzie czekał remont związany z koniecznością spełnienia wymogu bezemisyjności.

Reklama

Starsze budynki najczęściej będą musiały przejść poważniejsze prace remontowe. W ich przypadku, osiągnięcie wymogów dotyczących bezemisyjności i niskiego zużycia energii pierwotnej będzie najtrudniejsze. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili zatem sprawdzić, ile mamy w Polsce względnie nowych budynków. Okazuje się, że pod tym względem nasz kraj wcale nie wygląda źle na tle UE.

Spis powszechny mówi, ile mamy nowszych mieszkań

W przypadku Polski, odpowiedź na pytanie o udział nowszych lokali i domów jest stosunkowo łatwa, ponieważ mamy dostęp do danych GUS z ostatniego spisu powszechnego (2021 r.). Wskazują one, że odsetek krajowych lokali i domów pod względem roku budowy przedstawia się następująco:

Reklama
  • budowa przed 1918 r. - 7% domów i lokali znajdujących się w Polsce
  • budowa w latach 1918-1944 - 10%
  • budowa w latach 1945-1970 - 21%
  • budowa w latach 1971-1978 - 13%
  • budowa w latach 1979-1988 - 15%
  • budowa w latach 1989-2002 - 13%
  • budowa w latach 2003-2011 - 10%
  • budowa w latach 2012-2016 - 5%
  • budowa w latach 2017-2021 (łącznie z nieukończonymi budynkami) - 7%

Niestety, tylko mała część domów i lokali wybudowanych pod koniec minionej dekady spełnia wymogi przewidziane przez Unię Europejską dla wszystkich budynków (w 2050 r.). Mowa o braku emisji dwutlenku węgla z paliw kopalnych, wykorzystywaniu wyłącznie źródeł odnawialnych oraz całkowitym zużyciu energii pierwotnej wynoszącym do 65 kWh/(m2 x rok).

Bardzo duża część polskich domów i lokali cechuje się zużyciem energii pierwotnej znacznie większym niż 100 kWh/(m2 x rok). Trudno się dziwić, skoro jeszcze w latach 2014 - 2016 możliwe było wznoszenie domów z poziomem energochłonności wynoszącym 120 kWh/(m2 x rok). Analogiczny limit dotyczący bloków wynosił wówczas 105 kWh/(m2 x rok).

Niedawny budowlany boom poprawił sytuację Polski

Reklama

Jeżeli chodzi o aktualne dane dotyczące wieku budynków z poszczególnych krajów Unii Europejskiej, to są one trudniejsze do pozyskania. Większość krajowych urzędów statystycznych nie wysłała bowiem jeszcze do Eurostatu odpowiednich wyników spisów powszechnych z 2021 roku. Musimy zatem bazować na danych dla 2014 roku, które zebrała Komisja Europejska. Wskazują one, że wtedy Polska cechowała się udziałem budynków z lat 2000 - 2014 wynoszącym 14%, a więc odrobinę większym od unijnej średniej.

Wynik dotyczący naszego kraju na pewno byłby nieco lepszy, gdyby w latach 2000 - 2004 nie miał miejsca przejściowy regres budownictwa mieszkaniowego. Można jednak przypuszczać, że boom budowlany z drugiej połowy minionej dekady poprawił pozycję Polski pod względem udziału nowych i dość nowych budynków mieszkalnych.

Wiele zależy też od wcześniejszych działań i przepisów

Poniższa tabela informuje, że wysokim udziałem wybudowanych dość niedawno domów i lokali wyróżnia się Irlandia oraz Hiszpania. Warto równocześnie mieć świadomość, że te państwa przypłaciły wielki boom budowlany późniejszymi problemami gospodarczymi (widocznymi po 2008 r.). Informacje z tabeli sugerują też, że większy od Polski problem ze spełnieniem nowych wymagań w zakresie energochłonności budynków mogą mieć takie kraje jak Litwa, Łotwa i Słowacja.

Rynekpierwotny.pl

Niektóre zamożniejsze państwa UE (chociażby Niemcy, Dania oraz Szwecja) również cechują się niskim udziałem względnie nowego budownictwa, ale w ich przypadku wcześniejsze prace dotyczące termomodernizacji były przeprowadzane częściej. Specyficzna jest też sytuacja Bułgarii, która w poniższej tabeli wyróżnia się dość wysokim udziałem nowszych budynków, ale jednocześnie ma też bardzo duży zasób domów i lokali o najniższej klasie energetycznej (poniżej D). Poważny problem dotyczy też Hiszpanii, gdzie nawet budynki wzniesione w bieżącym stuleciu ze względu na liberalne przepisy cechują się niskim poziomem energooszczędności.