Poinformowali o tym podczas piątkowej konferencji prasowej w Katowicach posłowie Koalicji Obywatelskiej Monika Rosa (Nowoczesna) i Wojciech Saługa (PO).

Reklama

W tym tygodniu portal onet.pl i katowicki dodatek "Gazety Wyborczej" napisały o domniemanych próbach wywarcia wpływu przez marszałka Chełstowskiego na ówczesną dyrektor Muzeum Śląskiego Alicję Knast w sprawie pozasądowej ugody w sporze toczonym przez placówkę i wykonawcę podziemnej siedziby muzeum, wzniesionej na terenie zlikwidowanej kopalni węgla. Spór toczy się przed sądem, muzeum domaga się od firmy blisko 123 mln zł.

Według doniesień medialnych marszałek w lutym 2019 r. miał podczas spotkania z dyrektor Knast pokazać jej wizytówkę pośrednika Jana Wróbla, a następnie wyrazić oczekiwanie, aby - nie zważając na zbliżający się termin rozprawy z Budimeksem i ustaloną uprzednio strategię procesową – skorzystała z propozycji mediacji, jaką złożyła mu osoba powołująca się na wpływy w tej firmie. Knast odmówiła. Niedawno została odwołana przez marszałka ze stanowiska pod zarzutami postawionymi jej w wyniku wcześniejszych kontroli i audytu w placówce. Dyrektor nie kwestionowała ich, jednak jej zdaniem – podobnie, jak ministra kultury, który opiniował odwołanie - nie były to uchybienia poważne, jak sugerowali to urzędnicy marszałka.

Nasi radni będą podczas najbliższej sesji domagali się od marszałka Chełstowskiego, żeby odpowiedział jasno na pytania, w ramach sesji sejmiku: kim jest Jan Wróbel? Jaki był prawdziwy powód odwołania dyrektor Muzeum Śląskiego Alicji Knast? Co wykazały audyty, o których sam premier Gliński mówił, że nie dają powodu do tego, żeby dyrektor odwoływać? - zapowiedziała podczas piątkowej konferencji prasowej w Katowicach posłanka Monika Rosa.

Podkreśliła, że w końcu 2019 r. Alicja Knast z rąk wiceministra kultury Jarosława Sellina odebrała medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Jedyny powód jej odwołania może być polityczny - nie chciała ugiąć się przed partyjnymi działaniami marszałka Chełstowskiego, nie chciała dogadać się z panem Wróblem. Nasi radni będą domagali się wyjaśnień, my też na tej sesji sejmiku będziemy i będziemy domagali się, żeby pan marszałek nam wreszcie na te pytania odpowiedział - oświadczyła posłanka Rosa.

Poseł Saługa, w poprzedniej kadencji marszałek woj. śląskiego, stwierdził, że "marszałek Chełstowski wciął się między wódkę a zakąskę, czyli między Budimex a Muzeum Śląskie, próbował ingerować w pozasądowe rozstrzygnięcie sprawy".

Na pewno nie ma takich procedur w Urzędzie Marszałkowskim, a jeżeli miało dochodzić do spotkań, to przy udziale ówczesnej pani dyrektor Muzeum Śląskiego. Sprawa wykonawstwa Muzeum Śląskiego i braków na budowie to przedmiot postępowania w sądzie, gdzie Muzeum Śląskie – jednostka marszałkowska, którą powinien wspierać pan marszałek, a nie działać wbrew - domaga się od Budimeksu odszkodowania w wysokości 122 mln zł, ale to rozstrzygnie sąd. Tego nie rozstrzyga marszałek, były marszałek czy dyrektor - mówił Saługa.

Dodał, że "dyrektor muzeum powinien liczyć na wsparcie i pomoc od marszałka w rozwiązaniu sprawy tak, żeby Muzeum Śląskie na koniec było wyposażone w środki umożliwiające naprawę stanu, jaki jest, bądź skłonić Budimex do tego, żeby te szkody naprawił".

Jego zdaniem obecne "zamieszanie" wokół Muzeum Śląskiego marnotrawi dorobek ostatnich lat działania Muzeum Śląskiego. Przypomnę, że Muzeum Śląskie rodziło się w dość dużych bólach, długie lata trwała budowa, w końcu doczekaliśmy się wspaniałego obiektu - nie tylko architektonicznie, ale też znaczącego obiektu na mapie muzeów Polski, z bardzo dobrą dyrektor, bardzo dobrze ocenianą i w środowisku muzealników, i tu lokalnie niezwykle cenioną - powiedział Saługa.

Reklama

Z jakichś powodów - dodał poseł - marszałek województwa "odwołał jedną z lepszych dyrektor muzeów w Polsce, powołując się na jakieś śmieszne audyty i zarzuty". Jak te zarzuty, które marszałek formułował, mają się do tego, że to osoba nagradzana, muzeum nagradzane, że jest dumą mieszkańców woj. śląskiego - pytał.

Dzisiaj zupełnie inna osoba stoi na czele muzeum, z zupełnie innej półki, innej ligi - czy to ma na celu zniszczenie Muzeum Śląskiego? Myślę, że nie, ale że wiele prawdy jest w tym, co sugeruje pani dyrektor, że to są prywatne sprawy pana marszałka. Boję się powiedzieć, że coś więcej niż prywatne, bo osoba tajemniczego pośrednika, tajemniczych wizytówek mogą rodzić jakieś podejrzenia, ale na te pytania powinien odpowiedzieć marszałek Chełstowski - dodał poseł Saługa.

Najbliższa sesja Sejmiku Woj. Śląskiego odbędzie się 16 marca.

W czwartkowej rozmowie z dziennikarzami marszałek Chełstowski zapewniał, że nie naciskał w żaden sposób na b. dyrektor Muzeum Śląskiego. Czy każda rozmowa z podległą nam instytucją to próba nacisku? Każdą sytuację można opisać od strony swoich potrzeb - uznał. Wyraził zaskoczenie, że Knast nie złożyła zawiadomienia natychmiast, lecz po ponad roku, gdy straciła stanowisko - "za swoją niekompetencję".

Muzeum Śląskie pozostaje w sporze sądowym z wykonawcą podziemnej siedziby placówki, konsorcjum firm Budimex SA oraz Ferrovial Agroman. Według Muzeum w obiekcie są poważne wady, za które odpowiada wykonawca, m.in. przecieki, uniemożliwiające bezpieczne wystawianie zbiorów. Muzeum żąda blisko 123 mln zł odszkodowania, a w razie nieuwzględnienia tego wniosku - obniżenia o blisko 35 mln zł wartości kontraktu.

B. dyrektor Alicja Knast nie chciała w czwartek wypowiadać się dla PAP na temat sprawy. Odnosząc się do domniemanego lobbingu ws. sporu z wykonawcą przekazała jedynie: "żywię głęboką nadzieję, że jeżeli dojdzie do mediacji, to będą one pod auspicjami sądu".

Rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego Temistokles Brodowski poinformował w piątek PAP, że do tej instytucji nie wpłynęło dotychczas zawiadomienie o nieprawidłowościach opisywanych przez media. Znamy obecnie te doniesienia tylko z mediów, na razie zawiadomienie do nas nie wpłynęło - poinformował.