Patodeweloperka to myślenie tylko w perspektywie krótkoterminowego zysku i zbudowania jak największej liczby metrów kwadratowych, które można komuś wcisnąć. To chamskie traktowanie ludzi w cyniczny, nieczuły sposób i wyścig do dna, w którym chodzi tylko o to, żeby jak najszybciej się nachapać – tłumaczy na Noizz.pl Jan Śpiewak, twórca pojęcia patodeweloperka. - Na Facebooku jest taki profil "Polskie obozy mieszkaniowe”, który idealnie podsumowuje całe to zjawisko.
Skala jest coraz większa. To już nie tylko absurdalny układ poznańskiej kawalerki ("deweloper przez noc przeprojektował mieszkanie").
Lista jest długa: kawalerka o wymiarach 10 na 2 metry z oknem na końcu, jak kiszka; mieszkanie przedzielone wspólnym korytarzem czy np. apartament, w którym architekt zapomniał o łazience, ale umieścił miniaturowe WC na środku salonu.
To jednak nie wszystko. Zdaniem Jana Śpiewaka, nowe osiedla często wyglądają jak koszary. Tymczasem potrzeba np. zmian w ustawie o planowaniu przestrzennym i prawie budowalnym. - Tak, żeby była mniej korupcyjna i wprowadzała jakieś współczynniki, które sprawią, że nie będzie takich ”cudów” jak kilkunastometrowe korytarze bez okien w kawalerkach. Można by zaproponować jakieś jasne reguły i ułatwienia dla ludzi, którzy chcą zakładać miko spółdzielnie, żeby mogli wydzierżawić od miasta działką po preferencyjnej cenie i wziąć tani kredyt od państwa na budowę budynku z 20 mieszkaniami – dodaje.