Śledztwo ws. mafii mieszkaniowej trwa od 2016 r. Badany jest w nim proceder wyłudzania podstępem od osób będących w trudnej sytuacji materialnej mieszkań i domów w zamian za lichwiarskie pożyczki. Postępowanie obejmuje zdarzenia z Trójmiasta i okolic z lat 2010 – 2016.

Reklama

Jak poinformował we wtorek Maciej Załęski, rzecznik prasowy prowadzącej śledztwo w tej sprawie Prokuratury Regionalnej, w ostatnich dniach w postępowaniu zatrzymano trzy osoby i przedstawiono im kolejne zarzuty.

Załęski powiedział, że jednym z zatrzymanych jest 48-letni mieszkaniec Gdańska, któremu już wcześniej w tym śledztwie postawiono 12 zarzutów. Po zatrzymaniu uzupełniono je o kolejne 12 przestępstw. Zdaniem prokuratury mężczyzna, działając w grupie przestępczej i "wykorzystując przymusowe położenie pokrzywdzonych", wyłudził nieruchomości warte 2 mln zł. W efekcie jego działań zostało poszkodowanych 21 osób. Zarzucono mu też "wypranie" 700 tys. zł pochodzących z przestępczego procederu. Rzecznik dodał, że na wniosek prokuratury gdański sąd zastosował wobec 48-latka trzymiesięczny tymczasowy areszt.

Dwóm innym osobom w ostatnich dniach zarzucono, że działając w grupie przestępczej, brały udział w oszustwach, w których zostały poszkodowane trzy osoby. Prokuratura zastosowała wobec podejrzanych dozór policyjny, poręczenia majątkowe w wysokości 50 i 20 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju.

Reklama

Załęski wyjaśnił, że w sumie w śledztwie zarzuty przedstawiono dotąd 28 osobom. Siedem z nich to notariusze, a pozostałe zajmowały się udzielaniem lichwiarskich pożyczek lub pośredniczyły w tych transakcjach. - Usłyszały one łącznie blisko 300 zarzutów dotyczących popełnienia przestępstw na szkodę około 1000 pokrzywdzonych – wyjaśnił rzecznik.

Zdaniem prokuratorów podejrzani, działając w zorganizowanej grupie przestępczej, wyszukiwali (np. za pomocą ogłoszeń w prasie i internecie) osoby będące w trudnej sytuacji finansowej i proponowali im pożyczki pod zastaw nieruchomości. Pożyczki były udzielane na wysoki procent (w aktach notarialnych od 10 do 20 proc., ale faktycznie nawet 80 proc.), a umowy zawierały najczęściej warunki niekorzystne dla pożyczkobiorców, często skutkujące utratą mieszkań lub domów. Wielu poszkodowanych nie zdawało sobie sprawy z tego, że podpisując umowę, mogą stracić swoje nieruchomości.

Według ustaleń prokuratury wysokość udzielonych pożyczek wynosiła od 1 tys. do kilkudziesięciu tys. zł. W zamian pokrzywdzeni przenosili własność swoich nieruchomości wartych od 80 do kilkuset tysięcy złotych. Jak zaznaczyła prokuratura, pożyczkobiorcom utrudniano spłatę długów, nie podając np. numerów kont, na które powinni wpłacać raty. Organizatorzy procederu często też uniemożliwiali pożyczkobiorcom kontakt, nawiązując go dopiero, gdy umowa wygasała i mogli przejąć zastawione nieruchomości.

Reklama

Prokuratura uważa, że gangowi w przestępczym procederze pomagali notariusze. Postawiono im zarzuty m.in. pomocnictwa w oszustwach i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Korzyścią, jaką mieli - zdaniem prokuratury - odnieść, były taksy notarialne pobierane od pokrzywdzonych.