Z najnowszych danych GUS wynika, że w ciągu roku na popularności znowu straciły mieszkania dwupokojowe, a zyskały zarówno te większe – trzy- i przynajmniej czteropokojowe jak i kawalerki. Zmiany względem 2016 roku nie są diametralne. Z danych GUS wynika, że przeciętna wartość sprzedanego "M" wzrosła jedynie o 4 tysiące do 253 tys. zł. Najpewniej dane za 2018 rok pokażą znacznie wyższą dynamikę w związku z tym, że w ostatnich miesiącach wzrosty cen nieruchomości wyraźnie przybrały na sile. Wciąż przeciętny metraż sprzedawanego lokalu nie przekracza 54 mkw.

Reklama

Kawalerka może mieć dwie izby

Co warto podkreślić, obliczenia bazują na raporcie GUS, który nie pokazuje tego z ilu pokoi składały się sprzedawane mieszkania. Powód jest prosty - urząd wciąż trzyma się w swoich statystykach nieprzystającego do dzisiejszych realiów pojęcia "izby". Jest nią nie tylko samodzielny pokój, ale też przynajmniej 4-metrowa widna kuchnia. W efekcie kawalerka może widnieć w statystykach zarówno jako mieszkanie jedno- jak i dwuizbowe.

Reklama

Całe szczęście niedoskonałości tej można się pozbyć. Bazując na aktualnych ofertach sprzedaży mieszkań można oszacować, że w gronie lokali o trzech izbach 15 proc. stanowią dwa pokoje z oddzielną kuchnią, a pozostałe 85 proc. nieruchomości, to mieszkania trzypokojowe.

Dwa pokoje w odwrocie

Reklama

Przeliczając dostępne dane otrzymujemy wynik, z którego wynika, że kawalerki były w 2017 roku przedmiotem co 12 transakcji w większych miastach (ponad 200 tys. mieszkańców). W mniejszych miejscowościach popularność kawalerek jest wyraźnie niższa. Stanowiły one w 2017 roku przedmiot jedynie 4,4 proc. transakcji. W całym kraju tylko 6,4 proc. transakcji mieszkaniami dotyczyły lokali jednopokojowych.
Odrobinę więcej niż przed rokiem sprzedało się też mieszkań większych. Te z trzema pokojami odpowiadały za aż 43,8 proc. transakcji lokalami w małych miejscowościach i 38,6 proc. w miastach liczących ponad 200 tysięcy mieszkańców. W skali całego kraju trzypokojowe lokale stanowiły 41,3 proc. sprzedanych mieszkań. Te wyniki sugerują, że to właśnie "cztery kąty" w tym rozmiarze są najpopularniejsze wśród kupujących.

Polacy kupili też relatywnie dużo mieszkań o przynajmniej czterech pokojach. W skali całego kraju odpowiadały one za 18,8 proc. transakcji. W dużych miastach wynik ten był niższy (15,9 proc.) niż w małych miejscowościach (21,6 proc.). Dysproporcję tę należy oczywiście wiązać z cenami. Te są oczywiście wyraźnie wyższe w dużych miastach, co powoduje, że mniej osób stać na zakup lokalu o dużej liczbie pokoi, a więc też dużym metrażu.

Po większy metraż do dewelopera

Pomimo zmian, które w ostatnich latach spowodowały, że deweloperzy budują znacznie bardziej kompaktowe lokale, i tak metraż przeciętnego nowego "M" pozostaje wyższy niż używanego. Różnica jest tym większa im o mieszkaniu o większej liczbie pokoi rozmawiamy. I tak na przykład w 2017 roku lokale trzyizbowe sprzedane przez deweloperów miały przeciętnie 57,5 mkw., podczas gdy nieruchomość o tej samej liczbie izb "z drugiej ręki" nie miała nawet 50 metrów. W przypadku kawalerek różnica jest mniejsza. Jedna izba z rynku wtórnego miała 30,2 metry, a kupowana od dewelopera 33,6 metrów.

Tym bardziej trudno dziwić się, że nowe lokale są droższe niż te z drugiej ręki. Dane GUS sugerują, że przeciętne deweloperskie "M" sprzedane zostało przed rokiem za ponad 310 tys. zł. Na rynku wtórnym średnia była o ponad 90 tysięcy niższa (średnio prawie 219 tys. zł). Taką dysproporcję zawdzięczamy nie tylko wspomnianym różnicom w powierzchniach, ale też temu, że deweloperzy koncentrują swoją działalność w dużych miastach, gdzie siłą rzeczy nieruchomości są droższe. Przy tym wszystkim warto też pamiętać, że mówimy tu o cenie nieruchomości bez kosztów wykończenia.