Głównym celem polityki mieszkaniowej rządu jest pomoc w zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych dla gospodarstw domowych o przeciętnych i niskich dochodach w ofercie wynajmu mieszkań, w tym w ramach tzw. dochodzenia do własności - zapowiada ministerstwo.
Głównym wyzwaniem dla polityki mieszkaniowej, obok niskiej dostępności, wyzwań demograficznych oraz potrzeby wzrostu jakości przestrzeni, jest deficyt lokali, szacowany na koniec 2015 r. na ok. 468 tys. mieszkań. Obliczono to na podstawie danych ze spisu powszechnego z 2011 r. z uwzględnieniem liczby mieszkań oddanych do użytku od tego czasu.
Resort strzeże szczegółów projektu, ale z dawkowanych informacji można wskazać kierunek, w jakim będzie zmierzał. Mieszkania na wynajem mają być dostępne z czynszami na poziomie gwarantującym dostępność finansową i ułatwiać migrację edukacyjną czy zawodową. Rząd chce tu wykorzystać możliwości tkwiące m.in. w budownictwie gminnym, społeczno-czynszowym oraz spółdzielczym.
To ostatnie może zaskakiwać, bo spółdzielnie były w ostatnich latach marginesem rynku budowlanego. Wystarczy spojrzeć na tegoroczne dane Głównego Urzędu Statystycznego, według których do kwietnia spółdzielcy rozpoczęli budowę 918 lokali. W całym kraju zaś ruszyła budowa niemal 55 tys. mieszkań i domów.
Do realizacji programu rząd chce wykorzystać dostępne zasoby gruntów Skarbu Państwa. Ministerstwo zaznacza, że program jest przygotowywany w sposób, który umożliwi wypełnienie luki mieszkaniowej tam, gdzie problem faktycznie występuje: nie tylko w głównych aglomeracjach, ale też w mniejszych ośrodkach. Program dopełnić ma system wsparcia oszczędzania na cele mieszkaniowe. Zaproponowane rozwiązania nie będą tożsame z instrumentami, jakie funkcjonowały w przeszłości - zastrzega resort.
Z informacji DGP wynika, że i tu będzie chodziło przede wszystkim o wsparcie gospodarstw domowych ze średnimi i z niższymi dochodami. O skali naszych problemów mieszkaniowych mogą świadczyć dane Eurostatu, z których wynika, że ok. 44 proc. osób w wieku 25-34 lat wciąż zamieszkuje razem z rodzicami. To jeden z najgorszych wskaźników w Unii Europejskiej.
Ministerstwo na razie unika deklaracji, w jakim stopniu i w jakim czasie przygotowywane rozwiązania rozwiążą problemy z dostępnością mieszkań i zlikwidują ich deficyt. Wdrożony w 2014 r. przez Platformę Obywatelską program Mieszkanie dla Młodych jak do tej pory pozwolił na zakup na kredyt ok. 60 tys. mieszkań i domów. W tym przypadku budżet państwa dokłada się do wkładu własnego w kredycie. Jego poprzednik, Rodzina na Swoim wprowadzony w 2007 r. przez Prawo i Sprawiedliwość, pomógł w kupnie ponad 192 tys. lokali. Tu państwo przez pierwsze osiem lat spłaty kredytu finansuje około połowy odsetek.
Według zgodnych opinii specjalistów przestawienie pomocy głównie na wsparcie dla segmentu najmu to pozytywny zwrot w polityce państwa. Ten kierunek powinien zwiększyć dostępność mieszkań i mobilność Polaków, o ile oczywiście przyjęte rozwiązania się sprawdzą. Także przejście z dofinansowywania zakupu na wspieranie długoterminowego oszczędzania to także bardziej efektywne rozwiązanie. Obawiam się jednak, że potrzeby mieszkaniowe są u nas znacznie większe niż szacowany statystyczny deficyt wskazywany przez ministerstwo - ocenia Bartosz Turek, analityk Lion’s Banku.
Powołuje się przy tym na dane Eurostatu, według których na 1000 mieszkańców w Unii przypada 477 mieszkań, a w Polsce 363. W Europie na obywatela przypada średnio 1,6 pokoju, a w Polsce 1,1. I na koniec, na głowę przypada u nas 26,7 mkw. mieszkania, a w Europie jest to średnio 34,1 mkw. Aby warunki mieszkaniowe w Polsce dorównały do średniej europejskiej, musiałoby powstać u nas jeszcze ponad 4 mln lokali - szacuje specjalista Lion’s Banku. Na szczegóły rządowego programu niecierpliwie czekają też samorządy, którym brakuje właśnie mieszkań z niskimi czynszami.
Kierunek jest więc dobry, ale czekamy przede wszystkim na szczegóły dotyczące finansowania programu. Ze strony gmin można na pewno liczyć na gotowość przeznaczenia gruntów na tego typu inwestycje. Bardziej wrażliwą kwestią jest finansowanie budów - zastrzega Marek Goczyński, główny specjalista w Biurze Mieszkalnictwa w Toruniu i przewodniczący Komisji Gospodarki Mieszkaniowej i Przestrzennej Związku Miast Polskich.
Ponad milion mieszkań do wyburzenia
Irena Herbst prezes Fundacji Centrum Partnerstwa Publiczno-Prywatnego, ekonomista
Potrzebny radykalny wzrost liczby mieszkań na wynajem o umiarkowanym lub regulowanym czynszu. Ok. 60 proc. rodzin nie ma wiarygodności kredytowej, one potrzebują pomocy i interwencji państwa. Tymczasem programy realizowane przez ostatnie lata, czyli RnS i MdM, pomagały głównie w dochodzeniu do własności lokalu. Nie potrzebujemy rewolucji, jeśli chodzi o wsparcie dla sektora mieszkaniowego. Rozsądnym krokiem byłoby zwiększenie środków w ramach już działających mechanizmów, m.in. wsparcia dla społecznego budownictwa czynszowego. Problemy dodatkowo powiększa jakość tkanki mieszkaniowej. Według moich szacunków ponad milion mieszkań w kraju nadaje się do wyburzenia ze względu na stan techniczny.
Potrzebujemy kompleksowego programu
Marek Bryx dyrektor Instytutu Finansów Korporacji i Inwestycji, prorektor SGH
Wsparcie jest potrzebne ze względu na niedobór mieszkań dla średnio i mniej uposażonych. Potrzebujemy jednak programu kompleksowego obejmującego kilka typów działań. Z jednej strony wspierających długoterminowe oszczędzanie na mieszkanie, niekoniecznie w postaci kas mieszkaniowych. A z drugiej rozbudowę segmentu lokali na wynajem i systemu wsparcia dla osób, których dochody nie pozwalają kupić lokalu od dewelopera. Jeśli chodzi o systemy wsparcia, łatwiej jest je budować, bo mamy już kilka doświadczeń. W pozostałych kwestiach nasze doświadczenie jako kraju jest niewielkie.