Pod względem odsetka osób mieszkających w mieszkaniach wynajmowanych, Polska zdecydowanie odstaje od krajów Europy Zachodniej. W Niemczech mieszkania przeznaczone na wynajem stanowią około 60 proc., w Szwajcarii ten odsetek jest jeszcze wyższy. Paradoksalnie, mieszkańcy krajów bogatszych i lepiej rozwiniętych nie mają potrzeby posiadania własnego mieszkania - mówi Mariusz Łubiński, prezesa firmy Admus, zajmującej się zarządzaniem nieruchomościami. - Wynika to z innej kultury, mniejszego przywiązania do miejsca, a także dużo wyższej mobilności. Polacy przeprowadzają się niechętnie i rzadko. Zazwyczaj, jeżeli zmieniają miejsce zamieszkania, zwłaszcza w dorosłym życiu, wynika to za chęci poprawy jakości i warunków mieszkaniowych.
W Polsce rynek mieszkań na wynajem praktycznie nie istnieje, obecnie stanowi mniej niż 10 proc. zasobów mieszkaniowych, a znaczna jego część to mieszkania prywatne. Zakup i wynajem mieszkań to dla wielu osób doskonała inwestycja, ale dla potencjalnych lokatorów wiąże się to z wysokimi kosztami. W Warszawie bardzo trudno znaleźć dwupokojowe mieszkanie w dobrym stanie i lokalizacji poniżej 2,5 tys. zł. Wynajem często jest droższy niż miesięczna rata kredytu, nie dziwi więc fakt, że dla wielu osób wynajmowanie mieszkania jest zwyczajnie nieopłacalne. W mieszkaniach wynajmowanych najczęściej mieszkają studenci i młodzi ludzie. Po kilku latach i kalkulacji na ogół decydują się na zakup własnego M.
- Jestem przekonany, że podejście do wynajmowania mieszkań mogłoby się zmienić, gdyby państwo dysponowało większą liczbą mieszkań przeznaczonych na wynajem. W krajach zachodnich średnio 60 proc. mieszkań wynajmowanych należy do państwa. Koszty ich wynajmu są zatem o wiele niższe. Wysokie opłaty za wynajmu są oczywiście związane również z generalnym deficytem mieszkań na rynku. Od lat szacuje się, że w całej Polsce może brakować miliona mieszkań. Duży popyt na mieszkania oraz stosunkowo tanie kredyty nie wróżą gwałtownych zmian na rynku wynajmu - kwituje.