Należący do samorządu województwa Park Śląski to jeden z największych parków miejskich w Europie, położony na styku Katowic, Chorzowa i Siemianowic Śląskich. Na powierzchni ok. 600 ha znajdują się tereny leśne oraz część parkowa.
W ostatnim czasie władze Chorzowa wydały zgodę na usunięcie 1327 drzew i 26 m kw. krzewów na przylegającej do parku działce, gdzie niegdyś mieścił się Ośrodek Postępu Technicznego. Samorząd tłumaczył, że obowiązujące przepisy nie pozwoliły na wydanie innej decyzji, a zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego pozwalają w tym miejscu na działalność usługową, handel i wystawiennictwo. Inwestor chce wybudować tam pawilony handlowe, wobec wcześniejszego braku zgody na budowę mieszkań.
Decyzję samorządu Chorzowa skrytykował przed kilkoma dniami marszałek woj. śląskiego Jakub Chełstowski, który uważa, że teren wokół parku można zabezpieczyć przy pomocy miejscowych planów zagospodarowania, te zaś mogą być uchwalane jedynie przez gminy graniczące z parkiem. Marszałek zaapelował do władz Chorzowa o powstrzymanie procesu przejmowania terenu przy parku pod działalność komercyjną i deweloperską. W odpowiedzi władze Chorzowa zaproponowały, by samorząd województwa odkupił teren od prywatnego inwestora i włączył w granice parku.
W niedzielę po południu społecznicy zorganizowali w Parku Śląskim Marsz Milczenia Dla Drzew pod hasłem "Stop wycince". Jak tłumaczyli, był to "protest społeczny przeciw wycięciu 1327 drzew na historycznych terenach Parku Śląskiego". "Pod topór pójdą wysokie, zdrowe drzewa, stanowiące dom dla żyjących w Parku Śląskim zwierząt i stanowiące z parkiem jeden ekosystem. Przeciwko planowanej wycince zaprotestowali już przedstawiciele Parku Śląskiego, Urzędu Marszałkowskiego, licznych organizacji ekologicznych i społecznych" - przypomnieli organizatorzy protestu.
Społecznicy podkreślili sprzeciw mieszkańców regionu "wobec dewastacji bezcennej zieleni, wzrostowi poziomu zanieczyszczenia i smogu, który truje każdego z nas". Z inicjatywą marszu wyszło Stowarzyszenie "Niezależny Chorzów", a poparły ją stowarzyszenia "Nasz Park" i "Ratujmy Park Śląski".
Zarząd spółki Green Park Silesia, do której należy działka, w odnoszącym się do niedzielnego marszu oświadczeniu podkreślił, że każdy obywatel ma prawo wyrażać swoją opinię. "Każdy ma też prawo milczeć; w dowolnej sprawie. Milczenie ma tę zaletę, że nie rozpowszechnia się kłamstw, a tych w ostatnich dniach padło tak wiele, że niezaangażowany w sprawę odbiorca może odnosić wrażenie, że Parkowi Śląskiemu zagraża jakieś niebezpieczeństwo ze strony deweloperów zamierzających uszczuplić jego obszar. Otóż tak nie jest" - czytamy w oświadczeniu.
"Park ma swoje granice, park ma wyznaczoną strefę ochrony krajobrazu zapewniającą mu bezpieczeństwo i nikt nie może tych granic zmienić. Żadnego metra parku nie da się ani sprzedać, ani kupić. Każdy obywatel powinien też jednak przestrzegać i szanować prawo, w tym prawo własności. Naszą działkę kupiliśmy w przetargu otwartym od Skarbu Państwa, jako działkę inwestycyjną i zamierzamy ją zabudować, na co pozwala nam istniejący od 15 lat plan zagospodarowania przestrzennego dopuszczający wybudowanie na niej obiektów o charakterze handlowym lub usługowym" - wskazują szefowie spółki.
- Dzisiaj, w dwa lata od kupienia działki, chce się nam to uniemożliwić. Ekolodzy, a co gorsza także Marszałek Województwa i Prezydent Katowic, próbują pozaprawnie wpływać na przebieg postępowania administracyjnego, chcą decydować o naszej działce. Przez lata leżała ona odłogiem i zarastała dziką, rachityczną roślinnością, przez lata stały tam rozpadające się budowle. Było dużo czasu by się nią zająć, nikt jednak nie miał takiej woli. Dziś nadal nikt - również organizatorzy protestu, czy przedstawiciele władzy - nie mają żadnego pomysłu i realnych planów na przyszłość tej nieruchomości, poza wzajemnym przerzucaniem się odpowiedzialnością, kto za tą przyszłość powinien wziąć odpowiedzialność i ponosić tego koszty - ocenia inwestor.
Przedstawiciele Green Park Silesia zaapelowali, by respektować istniejące grancie parku, podkreślając, iż spółka nie miała wpływu na ich ustalenie. Zamiast milczeć lub wiecować od miesięcy próbujemy rozmawiać z ekologami. Wraz z nimi chcemy nadać przyszłej inwestycji satysfakcjonujący wszystkich kształt. Spotykamy się z odmową, obstrukcją i próbami upolitycznienia normalnej biznesowej inwestycji. Widzimy pokusę znajdowania rozwiązań, które wbrew konstytucyjnemu prawu własności i obowiązującym przepisom mają załatwić sprawę - napisano w oświadczeniu.
Proponowaliśmy i proponujemy dialog w celu najlepszego zagospodarowania tej działki. Nie zgadzamy się jednak ze sformułowaniem, że zabudowa realizowana w sąsiedztwie Parku może w jakikolwiek sposób negatywnie wpływać na jego funkcjonowanie - wskazał zarząd spółki, przytaczając przykład Central Park w Nowym Jorku, który - otoczony wysoką zabudową - łączy funkcje parku miejskiego z ostoją przyrody.
Na naszej działce wolno nam budować obiekty handlowe i usługowe. Uważamy jednak, że nowoczesne, proekologiczne osiedle mieszkaniowe, o którego rozwiązaniach współdecydowaliby ekolodzy byłoby bardziej korzystne dla otoczenia i bardzo ważne dla wyludniającego się Chorzowa. Pozwalałoby także zwiększyć powierzchnię terenów zielonych ponad dwukrotnie, w stosunku do zabudowy handlowo-usługowej, co dałoby szansę na pozostawienie dużej części istniejącego drzewostanu - uważa Green Park Silesia.
Pod koniec ub. roku chorzowscy radni sprzeciwili się budowie osiedla mieszkaniowego na terenie, którego dotyczy spór. Osiedle z ponad tysiącem mieszkań w kaskadowej zabudowie, liczącej od czterech do dziewięciu kondygnacji, miało powstać na terenach wyłączonych z parku jeszcze w 1968 r., na których potem działał m.in. Ośrodek Postępu Technicznego. Obecnie inwestor chce wybudować na tym terenie pawilony handlowe. Na wycinkę drzew w związku z tą inwestycją zgodził się chorzowski magistrat.