W tym roku po raz pierwszy publikujemy swoje prognozy. Specjalizujemy się w zarządzaniu najmem i pośrednictwie nieruchomości, ale w dzisiejszym świecie nie ma samotnych wysp. Polityka, gospodarka, geografia, pogoda, nauka. To wszystko na siebie wpływa i to widać w naszych prognozach. Być może niektóre mogą się wydać kosmiczne, niemożliwe, a nawet szalone, jesteśmy jednak przekonani, że w tym ciągle zmieniającym się świecie wszystko jest możliwe. Kilka lat temu niewiele osób dałoby wiarę, że Rosja zabierze Ukrainie Krym, a bogaty przedsiębiorca zostanie prezydentem USA. Czasem brakuje nam wyobraźni. Naszym zdaniem to będzie ciekawy rok, w którym dojdzie do wielu przełomowych wydarzeń; tak na rynku nieruchomości jak i szerzej, w różnych częściach gospodarki Marcin Kijowski, Nowodworski Estates
Oto 7 prognoz dla Polski.
Deweloperzy zaczną wynajmować mieszkania
Konflikt Ukrainy z Rosją nie zakończył się na Krymie czy Donbasie. Wydarzenia na Morzu Azowskim pokazały, że Moskwa ma coraz większy apetyt, a to nie pozostanie bez wpływu na Polskę. W tym roku politycy wciąż będą udawać, że nic za naszą wschodnią granicą się nie dzieje, za to szanse dostrzegą przedsiębiorcy. Tymczasem coraz wyraźniej eskalujący konflikt doprowadzi do zwiększenia intensywności imigracji do Polski, szczególnie na wschód i południe kraju.
Ceny mieszkań drastycznie wzrosną ze względu na dynamicznie rosnący zagraniczny popyt. Od 2017 roku co 4. mieszkanie w Polsce kupowane było przez Ukraińców. W 2019 roku nasi wschodni sąsiedzi będą kupować już 4 na 5 mieszkań. W połowie roku, rząd na fali rosnącego nacjonalizmu i ksenofobii zdecyduje się zaostrzyć przepisy imigracyjne oraz regulacje dot. nabywania nieruchomości przez cudzoziemców. Mieszkania i domy będą mogli kupować tylko Polacy. Nowe prawo doprowadzi do kolejnego konfliktu z Unią Europejską, ale mimo protestów Warszawa nie zamierza ustępować. Sprawa trafi do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Ale Polaków na zakup nieruchomości już nie będzie stać. Horrendalnie wysokie ceny zatrzymają rynek - ludzie przestaną kupować mieszkania, banki nie będą udzielać kredytów hipotecznych. W tej sytuacji wzrośnie liczba najmowanych mieszkań. Deweloperzy natomiast, którzy zostaną z masą oddanych do użytku mieszkań zdecydują się na wykańczanie inwestycji "pod klucz" i rozpoczną kampanię promującą najem bezpośrednio od nich samych.
Ikea zbuduje domy, rezygnuje z mięsa. Projekt Hygge 2.0
Szwedzki koncern rozpocznie budowę mieszkań i domów. Władze firmy od dłuższego czasu szukały sposobu na poszerzenie działalności i zdobycie nowych klientów. W 2018 ogłoszono nową strategię - więcej online i mniejsze sklepy, zlokalizowane w centrach miast. Teraz władze firmy postanowiły pójść o krok dalej. - Z uwagą obserwujemy to, co dzieje się na rynku nieruchomości. Uważamy że możemy zaoferować naszym klientom nasz standard, także w odniesieniu do domów i mieszkań - powie Tolga Öncü, retail manager grupy Ingka, która zarządza 367 sklepami Ikea w 30 krajach. Jak poinformuje, pierwsze domy i mieszkania powstaną w Polsce. - To ważny dla nas rynek. Widzimy, że potrzeby mieszkaniowe Polaków wciąż są ogromne, wychodzimy im naprzeciw i wierzymy, że nasza oferta spotka się z dużym zainteresowaniem. Polskie firmy to także nasi wspaniali kooperanci, materiały budowlane kupimy na miejscu i zatrudnimy polskich wykonawców - doda przedstawiciel szwedzkiego koncernu.
Na początku domy i mieszkania powstaną w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie, później osiedla Hygge 2.0 mają być budowane w innych częściach kraju. Będą to nieruchomości w stylu skandynawskim, ale z uwzględnieniem lokalnych tradycji. I tak np. w Bieszczadach, gdzie rozpoczęcie budowy osiedla na 100 domów zaplanowano na III kwartał, styl nawiązywać będzie do architektury łemkowskiej, z kolei domy w Kościelisku będą odwołaniem do stylu witkiewiczowskiego. Nieruchomości będzie można kupić w standardzie "pod klucz", wykończone i wyposażone w artykuły z asortymentu Ikei. Na osiedlach działać będą minisklepy, w których będzie można dostać m.in. słynne hot dogi i klopsiki.
Na tym jednak nie koniec. Ważnym elementem projektu Hygge 2.0 będzie troska o ekologię. Wszystkie domy budowane będą w technologii energooszczędnej, wyposażone m.in. rekuperatory z odzyskiem ciepła, pompy ciepła oraz panele słoneczne do produkcji prądu. Z restauracji Ikei zniknie też - i to kolejna rewolucja - mięso i dania zawierające mięso. W trosce o środowisko Szwedzi postanowią całkowicie wyeliminować produkty pochodzenia zwierzęcego ze swoich produktów. Światowa produkcja mięsa odpowiedzialna jest za ok. 15 proc. emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, co prowadzi do zmian klimatycznych. To więcej niż cały sektor transportu.
Upadek Szwajcarii i rozwiązanie problemów frankowiczów
Szwajcaria powróci do XIX-wiecznego podziału na mini-państwa. Tego mało kto się spodziewał, choć byli i tacy, którzy wieszczyli, że problemy z imigracją i utrzymanie wspólnej tożsamości w końcu rozsadzą ten alpejski kraj bez stolicy, za to z czterema oficjalnymi językami urzędowymi. Ale paradoksalnie Helwetów zniszczy przede wszystkim ich własna waluta, która przez ostatnie lata spędzała sen z powiek nie tylko polskim kredytobiorcom. Szwajcarzy stali się ofiarami własnego sukcesu i było to dla nich już zbyt kosztowne.
Szwajcaria od dawna trzeszczała w szwach, rozrywana nie tylko przez napływ imigrantów, wiążące się z tym tendencje nacjonalistyczne i coraz częstsze problemy z porozumieniem się co do wspólnej drogi przez poszczególne kantony. Największym jednak zmartwieniem dla tysięcy szwajcarskim firm i milionów Szwajcarów był zbyt silny frank, od ponad 100 lat traktowany przez inwestorów z całego świata jako bezpieczna waluta na trudne czasy. W ciągu ostatnich kilku lat szwajcarskie firmy straciły na tym 20 mld. franków.
- Największym zagrożeniem dla zakładów przemysłowych w Szwajcarii jest frank szwajcarski. Od 2007 r. euro straciło wobec franka 35 proc. wartości, co jest obciążeniem dla Szwajcarii jako kraju przemysłowego – tak już dwa lata temu komentował ekonomista banku UBS. Coraz więcej firm ograniczyło lub zlikwidowało produkcję w Szwajcarii, dotyczyło to nawet rodzimych firm jak Nestle. W 2019 biznes już masowo będzie uciekał ze Szwajcarii, nie wytrzymując rosnących kosztów i strat. Krach będzie przeżywać także turystyka - z powodu silnego franka obcokrajowcy przestali przyjeżdżać do Szwajcarii. Dzieło zniszczenia zwieńczą zawirowania z brexitem i szalone pomysły amerykańskiego prezydenta.
Bezradność szwajcarskiego banku centralnego doprowadzi do buntu mieszkańców; swoje niezadowolenie głośno będą wyrażać przedsiębiorcy, do niedawna mocno zbratani z bankierami. W tej sytuacji Szwajcarzy zdecydują się na ucieczkę do przodu i w referendum opowiedzą się za rezygnacją z franka i podziale państwa na cztery kraje. Linią podziału ma być język, a każde państwo ma mieć swoją walutę. Frank poszedł w odstawkę.
Jackowo dla Angeliny w Krakowie
W Krakowie powstanie dzielnica wieżowców. Znany krakowski biznesmen i rajdowiec Rafał Sonik we współpracy z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim ogłoszą długo skrywany projekt budowy zupełnie nowej dzielnicy w stolicy Małopolski. W krakowskiej La Defense powstaną drapacze chmur - supernowoczesne biurowce i apartamentowce. W obawie o wynik wyborów, opracowywany przez lata projekt trzymany był w ścisłej tajemnicy. Po wyborach prezydent zdradził co nieco, zapowiadając, że "dalej będzie betonował Kraków". Wszystko stanie się jasne w 2019 roku.
Na kartach historii prezydent chce zapisać się jako ten, który zastał Kraków murowany, a zostawi betonowy. Jak wiadomo, będzie to jego ostatnia kadencja, więc chce "coś" po sobie zostawić. Z pomocą przyszedł mu Rafał Sonik, sportowiec i deweloper w jednym, który wymarzył sobie, by w Krakowie powstała dzielnica wieżowców. - Trzeba budować odważnie, planować śmiało, wydłużać perspektywę myślenia i nie wahać się podejmować trudnych decyzji - mówił w wywiadzie prezes Gemini Holding. Chce w ten sposób przyciągnąć do Krakowa wielkie gwiazdy. - Gdyby Angelina Jolie chciała tu zamieszkać, to jedynym sposobem, żeby ją do tego namówić, byłby apartament na 50. piętrze, z widokiem na Wawel i Tatry. Dziś obserwuję wiele wspaniałych projektów mieszkaniowych w Krakowie, ale żaden nie jest spektakularny i w żadnym nie zamieszka ani Angelina Jolie, ani Brad Pitt – dodaje.
Nowa dzielnica powstanie na Salwatorze, między Kopcem Kościuszki a Przegorzalską Przełęczą. Magistraccy planiści uznali, że tylko budowa na wzgórzach okalających Kraków zapewni najlepsze widoki nowym mieszkańcom i pracownikom Jackowa. Z 90. piętra widoczny jak na dłoni będzie nie tylko Kraków, ale i całe Tatry, Bieszczady, a nawet szczyt Śnieżki w Karkonoszach. Na początek zaprojektowano budowę 15 wysokościowców, z których większość będzie miała po 95 pięter. Komunikację z centrum miasta zapewnić ma nowa linia szybkiego tramwaju, którego pętla i duża stacja będzie znajdowała się dokładnie pod biurowcami - będzie to element dawno planowanego przekopu pod wzgórzem św. Bronisławy. Specjalne windy i schody dowiozą pasażerów prosto z biurowców na podziemne perony. Inwestycja będzie sfinansowana ze środków własnych Krakowa oraz Gemini Holding, a także z dotacji EBOiR i UE. Na razie nie wiadomo, jak pomysłodawcy zamierzają poradzić sobie z protestami mieszkańców, którzy niewątpliwie będą wyrażać niezadowolenie przeciwko betonowaniu ostatniej dużej enklawy zieleni w Krakowie. Dziś jest tam las i tereny rekreacyjne.
Metry za sztukę
Za zaginione dzieła sztuki rząd da metry kwadratowe. Resort kultury i eksperci wciąż poszukują zaginionych w czasie ostatniej wojny światowej dzieł sztuki, głównie obrazów. Specjaliści uważają, że część z nich została zniszczona, ale wiele z nich pozostaje w prywatnych rękach, głównie w Niemczech i Austrii. To do tamtejszych obywateli skierowana będzie ta oferta, co rzecz jasna wzbudzi silne kontrowersje w Polsce.
Zgodnie z rządowym projektem, w zamian za zwrot zrabowanego dzieła sztuki, państwo zaoferuje mieszkanie. Wielkość i standard zależeć będzie od wartości zwracanego obrazu. O wszystkim decydować będą eksperci pod osobistym nadzorem ministra kultury Piotra Glińskiego. Ze względu na kontrowersje, plan ma zostać ogłoszony dopiero po jesiennych wyborach parlamentarnych. Sprawa oddawania Niemcom czy Austriakom nieruchomości wzbudziłaby tak duże emocje, że mogłaby zaważyć na wynikach elekcji.
Wybory do Sejmu, wysyp cudownych recept na wszystko
Darmowa komunikacja, 1000+, 2000+, likwidacja podatków osobistych, darmowy prąd, dopłaty do czynszów, czy rosnących kosztów energii. Politycy wszystkich ugrupowań będą dwoić się i troić, by zdobyć sympatię i głos wyborców. Coraz ciekawsze obietnice będą spadać na nas już od początku roku. I tak np. zjednoczona opozycja, w obliczu nieuchronnych zmian na rynku, zaproponuje wprowadzenie w Polsce dochodu podstawowego. Miałby on wynosić ok. 2000 zł netto miesięcznie dla dorosłych Polaków. Wszystkich przebije jednak obóz rządzący. Prawicowa koalicja zapowiedziała, że zlikwiduje problem bezdomności w Polsce, poprzez budowę akademików dla dorosłych. Zamieszkają w nich wszyscy ci, którzy dziś tułają się po noclegowniach i świetlicach dla bezdomnych.
Na tym jednak nie koniec. Władze chcą pomóc także młodym ludziom - dziś co drugi młody człowiek w wieku 15-29 lat mieszka w przeludnionym mieszkaniu. Wg Eurostatu, gorsze do życia warunki mają tylko Rumunii, Bułgarzy, Węgrzy i Chorwaci. Stąd pomysł dwóch bliźniaczych projektów 18+ i 25+. Zgodnie z nim, każdy Polak wchodząc w dorosłość, otrzymywałby mieszkanie w prezencie - na początek pokój z kuchnią. Jeśli skończy studia - ważne, by był to kierunek pożądany z punktu widzenia interesów państwa, np. informatyka, nanotechnologia, czy inżynieria genetyczna - swoje dotychczasowe mieszkanie będzie mógł zamienić na dwa pokoje z kuchnią. Oczywiście nie musimy dodawać, czym skończą się te zapowiedzi.
Krótkie najmy = wysokie podatki
W końcu uda się rozwiązać problem krótkich najmów. W ostatnich latach stał się on prawdziwą żyłą złota dla inwestorów, lokujących pieniądze w mieszkania, a z drugiej strony prawdziwą zmorą dla stałych mieszkańców. Wynajmujący apartament na dni są często bardzo uciążliwi - nie dbają o części wspólne, niszczą infrastrukturę, zakłócają ciszę nocną. Popularność krótkiego najmu doprowadziła też do wyludniania się centrów miast żyjących z turystyki.
Przeciwdziałać temu ma nowe prawo. Krótki najem ma zostać obłożony 50-procentowym podatkiem i podlegać będzie dodatkowym restrykcjom, jak koncesje, limit mieszkań na krótki najem na dzielnice czy specjalne kursy i egzaminy dla właścicieli nieruchomości chcących prowadzić taką formę usług hotelarskich.
Nowe prawo ma zachęcać też do wynajmowania domów i mieszkań na dłuższy termin. Podatek od takiej działalności będzie wynosił symboliczne 3 procent. Jak fiskus będzie kontrolował, co jest krótkim najmem a co długoterminowym, by przeciwdziałać oszustwom? Wszystkie mieszkania w miastach określonych w ustawie jako turystyczne zostaną wyposażone w specjalne czujniki. Zamontowane nad drzwiami wejściowymi i w połączeniu z inteligentnymi licznikami prądu będą potrafiły stwierdzić, jaki jest rzeczywisty status nieruchomości. Za dystrybucję, montaż i obsługę czujników odpowiedzialny będzie dystrybutor prądu, skąd dane trafią do odpowiedniego urzędu skarbowego.
Rząd spodziewa się, że wskutek tych wszystkich regulacji wielu właścicieli zrezygnuje z najmu krótkoterminowego, na rynku pojawi się wiele mieszkań a czynsze najmu długoterminowego mocno spadną. Dzięki temu rynek najmu w Polsce ma rozwinąć się tak jak w Niemczech, Szwecji czy Wielkiej Brytanii.