Będą zmiany przepisów dotyczących wody z kranu – poinformowało Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w odpowiedzi na pismo rzecznika praw obywatelskich. Oznacza to więcej obowiązków dla właścicieli budynków, w tym dla prezesów spółdzielni i zarządców wspólnot mieszkaniowych. Efektem mogą być wyższe koszty dla mieszkańców. Ale woda z kranu wreszcie ma być bezpieczna i smaczna.
Tragedia w budynkach
W ostatnich kilkunastu miesiącach członkowie co najmniej 70 spółdzielni mieszkaniowych narzekali na jakość wody z kranu. Kierownictwa spółdzielni zwracały się w tej sprawie do przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych. Te, powołując się na badania, wykazywały, że woda spełnia wszystkie normy. Skąd więc zastrzeżenia obywateli?
– Dramat rozgrywa się na ostatnim odcinku, za który odpowiada nie przedsiębiorstwo, ale administrator budynku – informuje prof. Jerzy T. Marcinkowski, kierownik Katedry Medycyny Społecznej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Wyjaśnia, że przepisy są skonstruowane tak, że firma wodociągowa odpowiada za jakość wody tylko do zaworu za wodomierzem. Nie ma już wpływu na to, co dzieje się w instalacji wewnętrznej budynków. Z kolei ten, kto ma wpływ (czyli spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe), nie ponosi za ewentualne kłopoty żadnej odpowiedzialności.
Do takiego wniosku doszedł rzecznik praw obywatelskich. Anna Komorowska z biura RPO mówi DGP, że choć przepisy dość precyzyjnie regulują obowiązki przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych, nie przewidują, kto ma kontrolować jakość wody w instalacjach wewnętrznych w budynkach.
– Wodociągi odpowiadają tylko za dostarczenie jej do budynku. Tymczasem może zostać ona zanieczyszczona właśnie tam, na przykład w wyniku remontów lub złego stanu rur – podkreśla Anna Komorowska.
Jej spostrzeżenia podziela resort gospodarki morskiej, który od początku 2018 r. odpowiada w rządzie za zaopatrzenie ludności w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków. Minister Marek Gróbarczyk powołał zespół doradczy, który ma wypracować nowe rozwiązania zapewniające bezpieczeństwo obywateli.
Czas na zmiany
W Radzie Unii Europejskiej również trwają prace nad projektem nowej dyrektywy w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi.
– W projekcie pojawia się obowiązek oceny ryzyka w instalacjach wewnętrznych. Najprawdopodobniej obejmie ona tylko obiekty użyteczności publicznej, takie jak szkoły, przedszkola, centra handlowe, konferencyjne itp. Nie będzie raczej dotyczyć bloków – mówi Dorota Jakuta, prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie (IGWP).
Dodaje, że projektowana dyrektywa wiele uwagi poświęca jakości materiałów, z których się buduje instalacje wewnątrz budynków. Według niej kontrola tych materiałów będzie dotyczyć również bloków mieszkalnych.
Prezes IGWP zwraca uwagę na to, że dziś nie ma żadnych przepisów dotyczących okresowej dezynfekcji, konserwacji i wymiany instalacji wodociągowej.
– W rozporządzeniu ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, w dziale dotyczącym instalacji wodociągowych (par. 113–121) zawarty jest jedynie obowiązek zainstalowania zabezpieczenia uniemożliwiającego wtórne zanieczyszczenie wody, zgodnie z wymaganiami dla przepływów zwrotnych – wyjaśnia.
Prezes Jakuta podkreśla, że wszystko będzie zależeć od kształtu, jaki ostatecznie przyjmą nowelizowane przepisy unijne i jak zostanie przeprowadzona ich implementacja w przepisach krajowych.
Wymiana rur
W największym skrócie można powiedzieć, że wreszcie za stan wody lecącej z kranu w bloku będzie odpowiadał również ten, kto tym budynkiem zarządza. Wiceprezes jednej z dużych spółdzielni mieszkaniowych przekonuje DGP, że to duże wyzwanie dla wszystkich betonowych molochów.
– Odpowiedzialność za jakość wody z kranu będzie skutkować koniecznością dokładniejszego jej sprawdzania. To zaś będzie generować koszty. Już teraz można powiedzieć, że cena wody wzrośnie. Każdy musi sam ocenić, czy wyższe koszty czynszu w zamian za lepszą jakość kranówki to dobra zmiana czy zła – mówi nasz rozmówca.
Spółdzielnie mieszkaniowe będą chciały zapewnić sobie długi okres przejściowy między uchwaleniem nowych przepisów a ich wejściem w życie. W wielu miejscach bowiem instalacje w budynkach są w fatalnym stanie. Trzeba więc będzie nie tyle kontrolować jakość wody, ile po prostu powymieniać rury. Dla dużych spółdzielni mieszkaniowych oznaczałoby to koszty idące w miliony złotych.