Dostępność mieszkań wciąż pozostaje jednym z najpoważniejszych wyzwań dla mieszkańców największych polskich miast. Jak wynika z danych TabelaOfert, za roczną medianę pensji wielu Polaków może pozwolić sobie jedynie na zakup kilku metrów kwadratowych nieruchomości. W Poznaniu są to 5,2 m², we Wrocławiu 5,1 m², a w Krakowie – zaledwie 4,8 m². Nieco lepiej sytuacja przedstawia się w mniejszych ośrodkach: w Katowicach i Lublinie wskaźnik ten wynosi około 5,6–5,7 m², a w Łodzi sięga 6,4 m².

Ucieczka na obrzeża reakcją na wysokie ceny

Analitycy podkreślają, że w najbliższym czasie ceny mogą ponownie zacząć rosnąć. Według najnowszej prognozy PKO BP już pierwsza połowa 2026 r. może przynieść kolejny, wyraźny wzrost kosztów zakupu nieruchomości.

Reklama

Wysokie ceny mieszkań w dużych polskich miastach sprawiają, że wielu konsumentów szuka bardziej przystępnych cenowo alternatyw. Osoby chcące kupić większe lokum w rozsądnej cenie coraz częściej wybierają obrzeża metropolii lub miejscowości ościenne, co dostrzegamy również w przypadku naszych inwestycji. Dobrym przykładem jest Miękinia, gdzie ceny mieszkań zaczynają się od 8236 zł za mkw., a w zabudowie szeregowej nawet od 5641 zł za mkw. To różnica, która dla wielu kupujących oznacza możliwość sięgnięcia po większy metraż lub zmieszczenia się w planowanym budżecie, zwłaszcza w porównaniu z ofertami w centrum Wrocławia. Co ważne, Miękinia zyskuje również dzięki bardzo dobremu połączeniu kolejowemu. Do Wrocławia Muchoboru, gdzie znajduje się m.in. Wrocławski Park Przemysłowy, dojazd zajmuje 17 minut, a do Wrocławia Głównego około 23 minut. Dzięki temu nabywcy otrzymują połączenie korzystnej ceny, komfortu i dobrego dostępu do miasta, co w dzisiejszych realiach staje się coraz ważniejszym kryterium wyboru – mówi Emil Basta, specjalista ds. sprzedaży w WPBM „Mój Dom” S.A.

Końcówka roku przynosi ożywienie na rynku nieruchomości

Reklama

Eksperci zwracają uwagę, że sytuacja mieszkaniowa w Polsce coraz silniej łączy się z trendami na rynku pracy. Mniejsza liczba ofert zatrudnienia, wolniejsze tempo podwyżek oraz perspektywa dalszych wzrostów cen mogą sprawić, że zakup wymarzonego „M” stanie się w najbliższych latach jeszcze trudniejszy.

To jednak wciąż prognozy. Na razie na rynku obserwujemy wyraźne ożywienie. Niższe stopy procentowe i stabilizująca się sytuacja kredytowa sprawiają, że wielu kupujących podejmuje decyzje odkładane od miesięcy, a mimo utrzymujących się, wysokich cen, zainteresowanie zakupem mieszkań rośnie – zaznacza Emil Basta, specjalista ds. sprzedaży w WPBM „Mój Dom” S.A.

Jak podaje Otodom, we wrześniu na siedmiu największych rynkach w Polsce zakontraktowano 4,4 tys. mieszkań – o 25 proc. więcej niż w sierpniu. Październik przyniósł lekkie spowolnienie, jednak sprzedaż na poziomie 4 tys. lokali i tak była aż o 27 proc. wyższa niż rok wcześniej.

Co istotne, mimo rosnącego popytu, liczba dostępnych mieszkań nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. Według analizy Otodomu w ofercie deweloperów znajduje się 62,1 tys. lokali, a po uwzględnieniu rezerwacji – ponad 68,5 tys.

Rynek mieszkaniowy wchodzi w fazę większej odpowiedzialności i uważności. Dzisiejszy klient jest bardziej świadomy, ostrożniejszy i lepiej przygotowany do rozmów. Deweloperzy muszą nie tylko odpowiadać na te oczekiwania, ale także konsekwentnie budować zaufanie poprzez jakość, przewidywalność i transparentność działań – dodaje Emil Basta z WPBM „Mój Dom” S.A.

Zdaniem ekspertów obecny moment to czas intensywnej rywalizacji pod względem jakości ofert. Przewagę osiągną firmy, które potrafią szybko reagować na zmieniające się potrzeby, rozumieją nowe realia ekonomiczne i tworzą ofertę dopasowaną do realnych możliwości Polaków. To one będą nadawać ton rynkowi w najbliższym czasie.