Rozbudowa zasobu mieszkaniowego i jego unowocześnienie (m.in. poprzez poprawę warunków sanitarnych) na pewno jest pozytywnym elementem w bilansie uwzględniającym ponad czterdzieści lat Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Można oczywiście zadawać pytanie, czy większe postępy były realne w ówczesnych warunkach gospodarczych i politycznych. Dyskusje dotyczą również kwestii związanych z przydziałami spółdzielczych mieszkań oraz czasem oczekiwania na takie lokale. Niestety, wspomniane debaty zwykle opierają się na tzw. dowodach anegdotycznych, czyli doświadczeniach pojedynczych osób. Dzięki starszym rocznikom statystycznym GUS-u można jednak sprawdzić, jak czas oczekiwania na mieszkania spółdzielcze średnio wyglądał w ujęciu całego kraju. Taką ciekawą analizę przeprowadzili eksperci portalu RynekPierwotny.pl.

Reklama

Spółdzielcze lokale zaczęły się liczyć w czasach Gomułki

Okres Polski Rzeczpospolitej Ludowej w kontekście rozwoju "mieszkaniówki" (na terenie miast) powszechnie kojarzy się z inwestycjami spółdzielni mieszkaniowych. Warto jednak pamiętać, że te instytucje na początku PRL-u nie były przewidziane jako podstawowe narzędzie polityki mieszkaniowej państwa. Dopiero październikowa odwilż polityczna z 1956 roku zmieniła kierunek działań w "mieszkaniówce", które nie były już tak mocno podporządkowane wzorcom radzieckim. Lata 60. przyniosły wzrost znaczenia spółdzielni mieszkaniowych.

Spółdzielczy boom nastał jednak dopiero po zmianie na stanowisku I Sekretarza KC PZPR. Ekipa Gierka skierowała większe środki na realizację przedsięwzięć mieszkaniowych, co było związane m.in. z rosnącą presją społeczną. W kontekście głodu mieszkaniowego trzeba pamiętać, że populacja kraju wzrosła z 24,0 mln (1950 r.) do 31,9 mln (1970 r.).

Oprócz członków spółdzielni trzeba wliczać kandydatów

Dane statystyczne GUS wskazują, że już w latach 70. kolejka po mieszkania spółdzielcze była relatywnie długa mimo rekordowo dużej liczby budowanych lokali. Wynikało to również z faktu, że w czasach sprawowania rządów przez ekipę Gomułki systematycznie obniżano wcześniejsze plany dotyczące budowy "M”. Priorytetem był bowiem rozwój przemysłu ciężkiego.

Ze starych roczników statystycznych GUS można dowiedzieć się, że w 1973 roku na mieszkanie czekało 687 000 członków spółdzielni oraz 649 000 kandydatów na członka spółdzielni mieszkaniowej. Statystyki z 1978 r. są dużo gorsze, gdyż mówią o kolejce, w której oczekiwało 727 000 członków spółdzielni oraz 1,44 mln kandydatów. Warto dodać, że kandydaci nie stawali się automatycznie spółdzielcami; nawet jeśli zebrali pełny wkład mieszkaniowy. Dane GUS z 1978 r. wskazują, że wtedy około 600 000 pełnoletnich kandydatów miało już wymagany wkład.

Dziesięcioletni czas oczekiwania nie był żadnym wyjątkiem

Reklama

Dane statystyczne GUS dotyczące aktywności inwestycyjnej spółdzielni potwierdzają, że już pod koniec lat 70. liczba nowych spółdzielczych mieszkań zaczęła spadać. Ta zmiana wynikająca przede wszystkim z kłopotów gospodarczych kraju zwiastowała dłuższe kolejki po lokale - tym bardziej, że liczba Polaków znów wzrosła (do 34,1 mln w 1978 r.). Jeżeli przyjrzymy się późniejszym informacjom podawanym przez Główny Urząd Statystyczny, to okaże się, że system przydziału lokali spółdzielczych rzeczywiście stał się bardzo niewydolny. Dane ze starych roczników GUS wskazują, że liczba członków spółdzielni oczekających na lokum rosła następująco:

1980 r. - 614 000 (47% członków z pełnym wkładem czekających min. 7 lat)

1985 r. - 731 000 (43% członków z pełnym wkładem czekających min. 7 lat)

1986 r. - 736 000 (62% członków z pełnym wkładem czekających min. 7 lat)

1987 r. - 750 000 (64% członków z pełnym wkładem czekających min. 7 lat)

1988 r. - 867 000 (61% członków z pełnym wkładem czekających min. 7 lat)

Jeszcze większa była liczba kandydatów na członków spółdzielni czekających w mieszkaniowej kolejce. Mowa o następującej liczbie osób:

1980 r. - 1 582 000 (64% z pełnym wkładem mieszkaniowym)

1985 r. - 2 108 000 (51% z pełnym wkładem mieszkaniowym)

1986 r. - 1 988 000 (52% z pełnym wkładem mieszkaniowym)

1987 r. - 1 886 000 (53% z pełnym wkładem mieszkaniowym)

1988 r. - 1 687 000 (51% z pełnym wkładem mieszkaniowym)

Inne dane mówią, że w 1984 r. jedna trzecia członków spółdzielni z pełnym wkładem czekała na lokal dłużej niż 10 lat, a kolejna jedna czwarta od 6 lat do 10 lat. Takie warunki oczywiście sprzyjały rozwojowi korupcji. Inną kwestią były nieoficjalne preferencje dla wyższych członków PZPR oraz pracowników służb mundurowych.

Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl