Chodzi o ostatnią transzę wsparcia, które stołeczna ekipa prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz dostaje od 2014 r. Pieniądze idą na wypłaty odszkodowań dla pokrzywdzonych dekretem Bieruta, którym bezprawnie odebrano majątki po wojnie", pisze "Gazeta Wyborcza". I przypomina, że "przez lata Warszawa płaciła za to sama, ale kiedy rachunki przekroczyły 500 mln zł, Gronkiewicz-Waltz zaczęła się domagać wsparcia od rządu. Po miesiącach negocjacji, w końcówce 2013 r. Warszawa dostała dostęp do Funduszu Reprywatyzacyjnego, którym zarządza minister skarbu. Chodziło o kwotę 600 mln zł przekazywaną w trzech transzach, po 200 mln zł rocznie".

Reklama

Okazuje się, że teraz dostęp do tych pieniędzy zablokował PiS. Jako powód przedstawiciele resortu skarbu wskazali "konieczność zabezpieczenia środków finansowych na inne zobowiązania o charakterze reprywatyzacyjnym".

- Po pierwsze, nie słyszałem, żeby ten rząd miał jakiekolwiek pomysły reprywatyzacyjne, a po drugie, w Funduszu, przynajmniej na papierze, leży kilka miliardów. Pieniądze z Funduszu rząd chce zużyć na swoje obietnice wyborcze, których nie ma czym pokryć. To również może wskazywać, że to swoista zemsta na Warszawie, która nie głosuje tak jak powinna – ocenia senator Aleksander Pociej (PO). Senator Marek Borowski: - To jest zorganizowany atak PiS na Warszawę, która nie jest ich.

Jakie jest w Warszawie liczba budynków objętych roszczeniami? Tylko w Śródmieściu jest ich 491. Dla porównania na Pradze Południe: 419, Mokotowie – 367, Targówku – 159, Bielanach – 137, Pradze Północ – 133, Woli – 103, Ochocie – 73, Żoliborzu – 40, Białołęce – 8 i Ursynowie – 2.

Reklama