Zdaniem sektora bankowego taki przepis rozzuchwali część pożyczkobiorców.
Dziś w tysiącach spraw rocznie jedyną skuteczną metodą odzyskania pieniędzy jest groźba licytacji mieszkania.
Państwo powinno chronić wierzycieli. Rozszerzanie praw dłużników powoduje pogarszanie się moralności płatniczej oraz ogranicza dostępność do kredytowania – twierdzi adwokat Radosław Płonka, ekspert BCC.
Tłumaczy, że skutek uchwalenia nowego przepisu będzie taki, iż banki przestaną pożyczać pieniądze ludziom niemającym żadnego zabezpieczenia poza mieszkaniem. Tym samym stracą i biznes, i uczciwi ludzie potrzebujący pieniędzy, którym żadna legalnie działająca firma nie będzie chciała zaufać.
Za nieduży dług już nie zlicytują mieszkania
Ograniczenia w egzekucji z nieruchomości przewiduje projekt ustawy antylichwiarskiej. Sektor finansowy uważa, że zmiany rozzuchwalą dłużników.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami licytacja mieszkania jest możliwa nawet wtedy, gdy dług wynosi ułamek jego wartości. Ministerstwo Sprawiedliwości chce z tym skończyć. W projekcie, który czeka na rozpatrzenie przez Sejm, proponuje dodanie art. 9521 kodeksu postępowania cywilnego. Jego par. 2 ma stanowić, że wierzyciel jest uprawniony do złożenia wniosku o zlicytowanie lokalu dłużnika, jeżeli wysokość egzekwowanej należności głównej stanowi co najmniej równowartość jednej dwudziestej sumy oszacowania. Czyli mówiąc prościej: jeśli czyjś dom jest wart 500 tys. zł, zlicytować go będzie można jedynie wówczas, gdy dług wynosi co najmniej 25 tys. zł.
Osłabienie wierzycieli
Przeciwnikiem regulacji jest adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga i ekspert prawny BCC. – Ograniczenia w egzekucji należy powiązać z rzeczywistym majątkiem dłużnika – uważa. Na przykład jeśli ktoś ma dom wart 2 mln zł (i to jego jedyny majątek) i dług w wysokości 80 tys. zł, zdaniem Płonki powinno się sprzedać drogi dom, spłacić wierzyciela, a z pozostałych pieniędzy dłużnik mógłby sobie kupić mniej okazałą nieruchomość.
Negatywnie propozycję resortu odbierają też przedstawiciele sektora finansowego, w szczególności bankowego. Uważają oni egzekucję z nieruchomości za skuteczną metodę mobilizowania dłużników do spłaty zobowiązań.
Związek Banków Polskich przypomina, że w projekcie ustawy przewidziano również zakaz przenoszenia własności nieruchomości na zabezpieczenie zaciągniętych zobowiązań. "Można się spodziewać, że rozwiązania te negatywnie wpłyną na i tak niską skuteczność egzekucji. Mogą być one wykorzystywane przez nieuczciwych dłużników, którzy formalnie nie posiadają żadnego majątku poza nieruchomością" – uważa ZBP.
Przypomina, że dziś wszczęcie egzekucji z nieruchomości to jedyne narzędzie, którym wierzyciel może zmotywować dłużnika do spłaty. A mając na względzie przeciętny czas trwania egzekucji, w zasadzie dłużnik, który chciał uregulować należność i zebrał środki, mógł być spokojny o dach nad głową.
Zastrzeżenia formułuje też Krajowy Związek Banków Spółdzielczych. Uważa, że ograniczenie egzekucji z nieruchomości spowoduje obniżenie ściągalności wielu długów. "Ponadto należy mieć na uwadze, iż zgodnie z art. 70 ust. 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe (Dz.U. z 2018 r. poz. 2187) bank może udzielić kredytu jedynie pod warunkiem ustanowienia zabezpieczenia" – spostrzega. Tym samym ustawodawca, chcąc chronić najbiedniejszych, w praktyce odetnie ich od możliwości zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania w banku.
KZBS zwraca uwagę na dodatkowe utrudnienia dla wierzycieli. W celu rozpoczęcia postępowania egzekucyjnego z nieruchomości bank lub instytucja pożyczkowa będą zmuszone do poniesienia wydatków. O skuteczności złożonego wniosku wierzyciel dowie się dopiero po ustaleniu sumy oszacowania, co następuje już po poniesieniu kosztów. Może się zatem okazać, że instytucja wyda pieniądze, a wskutek niższego od przewidywanego oszacowania egzekucja będzie niemożliwa. Sektor bankowy pyta, czy konsekwencje chęci odzyskania swoich pieniędzy rzeczywiście powinien ponosić wierzyciel.
Ochrona mieszkania
Resort sprawiedliwości tłumaczy, że tworzy przepisy z myślą o milionach Polaków. A jak wynika z docierających do niego sygnałów, na rynku pożyczkowym od lat roi się od patologii. Ministerstwo podkreśla, że trudne sytuacje życiowe dotykają często osób starszych, schorowanych. I jakkolwiek w wielu przypadkach nie podlega dyskusji, że nie spłaciły zaciągniętej pożyczki, ponoszone przez nie konsekwencje nie mogą być daleko większe od przewin.
– W praktyce egzekucyjnej nagminne są przypadki, w których egzekucja z nieruchomości dłużnika (wartej kilkaset tysięcy złotych) była kierowana w celu odzyskania kwot o bagatelnej wartości (rzędu kilku tysięcy złotych). Możliwość stosowania środków egzekucyjnych skierowanych do nieruchomości służących zaspokojeniu celów mieszkaniowych dłużnika przy egzekucji niewielkich kwot stoi w oczywistej sprzeczności z podstawowymi założeniami ochrony dłużnika przed egzekucją naruszającą jego godność osobistą – tłumaczy MS.
Przypomina, że potrzeba wprowadzenia nowych regulacji wynika chociażby z art. 30 konstytucji, zapewniającego przyrodzoną i niezbywalną godność człowieka, oraz art. 75 ustawy zasadniczej, który obliguje władze do prowadzenia polityki sprzyjającej zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli i przeciwdziałania bezdomności.
Resort zwraca uwagę, że w szczególnych przypadkach sąd będzie mógł wyrazić zgodę na egzekucję z nieruchomości, nawet gdyby dług wynosił mniej niż 5 proc. jej wartości. Ma to być bezpiecznik gwarantujący, że nowe przepisy nie będą służyły wyłudzaniu pieniędzy z banków i instytucji pożyczkowych.
Nie wiadomo, czy w obecnej kadencji Sejmu uda się uchwalić ustawę. Jest ona w trakcie notyfikacji w Komisji Europejskiej. Rząd nie ukrywa, że to jeden z priorytetowych projektów. Sugeruje, że jeśli nawet nie zostanie przyjęta w obecnej kadencji Sejmu, trafi do głosowania wkrótce po ukonstytuowaniu się nowego parlamentu.