Przez błąd urzędnika kobieta straci mieszkanie? "Pismo trafiło nie do tej teczki…"
|
Aktualizacja:
"Zainwestowałam wszystkie pieniądze. Oszczędzałam od
studiów. Teraz mogę to stracić" – żali się Agnieszka Dźwilewska, która
kupiła niewielkie mieszkanie w Suwałkach. Teraz może je stracić.
No to jeszcze zyjacych uciekinierow z komuny,tylko wracac do Polski i kupowac mieszkania i domy.W koncu mozna ,ale wyladowac na ulicy,przez bledy.Co tam sie dzieje w Polsce ,to mozg sie lasuje.Komornik,oplaty za ziemie pod mieszkaniem,ustawa 447 ,to juz przekracza ludzka wyobraznie.
No jak to nie ma, spółdzielnia odpowiada za swoich pracowników oraz swoje czyny na zasadach ogólnych z kodeksu cywilnego. Równiez jest odpowiedzialna w tym wypadku także odszkodowawczo. Ponieważ nabywca został wprowadzony w błąd, może próbowac sprawę załatwiać na dwa sposoby. Albo transakcję unieważniać, jako zawarta na skutek błędu (została wprowadzona w bład przez sprzedawcę, lub dochodzić odszkodowania z tytułu utraty własności na skutek działań i wprowadzenia w bład przez sprzedawcę.
Kiedy wreszcie nieodpowiedzialni urzędnicy zaczną ponosić kary za niekompetencje i złą pracę? W normalnym kraju, urzędnik na bruk a pokrzywdzonej naprawić wyrządzone zło.
Jak to spółdzielnia nie ma obowiązku wystawiać zaświadczeń czy mieszkanie ma wady prawne czy nie czy jest zadłużone czy nie jest . ?? Tłumaczenie tego gościa ze spółdzielni jakieś dziwne . Kupujący ma prawo wiedzieć co kupuje , chyba tak mówi Prawo . Mam prawo rządzić od sprzedającego , przed kupnem czy mieszkanie nie jest zadłużone , czy nie jest zastawione w Banku , czy nie zajął je komornik . Jeśli spółdzielnia nie musi informować to niby jak można kupić mieszkanie , nie wiedząc o tych faktach . To się nadaje do kabaretu .
Aby go zobaczyć przejdź do strony z najnowszymi komentarzami.