Według ustaleń tygodnika oświadczenia majątkowe Wałęsy, które składał, będąc posłem, zawierają "szereg poważnych nieścisłości". Wątpliwości budzi nie tylko "znikające" mieszkanie i źródło pochodzenia ponad 200 tys. dolarów amerykańskich w funduszach inwestycyjnych, ale również tajemniczy wzrost (nawet kilkakrotny) deklarowanych nieruchomości odnotowany w jednym z oświadczeń - czytamy.

Reklama

Zgodnie z informacją "GP", z pierwszego oświadczenia majątkowego Wałęsy wynika, że w 2005 r. przed wejściem do Sejmu jego przychód wynosił ok. 25 tys. zł brutto. Zadeklarował również ok. 2 tys. zł w gotówce, samochód z 2002 r., a także mieszkanie własnościowe o powierzchni niespełna 80 mkw. wyceniane na 245 tys. zł.

Jak wskazano w artykule, Wałęsa - "wchodząc do polityki" - posiadał "finansowe zabezpieczenie". Z oświadczenia majątkowego wynika, że Wałęsa miał duże środki ulokowane w funduszach Pionieer (obligacje dolarowe oraz akcje amerykańskich przedsiębiorstw). Było to w sumie ponad 205 tys. USD, czyli ponad 650 tys. zł (licząc po ówczesnym kursie 3,2 zł) - podano. Kandydat na prezydenta Gdańska nie odpowiedział na pytania tygodnika o źródło tych środków.

Według tygodnika "pierwsze nieścisłości" zawiera oświadczenie majątkowe Wałęsy za 2006 r., w którym zadeklarował nieruchomość o powierzchni 138,77 mkw., a jej wartość określił na 1596,855 juanów chińskich. Potem w złożonym wyjaśnieniu (dokument jest dostępny na stronie Sejmu) sprecyzował, że zadeklarowana nieruchomość (mieszkanie) jest warta około 200 tys. dolarów (czyli 600 tys. zł), a on sam posiada w niej 1/5 własności, czyli prawie 120 tys. zł (40 tys. dolarów) - wskazała "GP". Najprawdopodobniej pieniądze na zakup pochodziły z funduszu dolarowego Wałęsy. W 2006 roku stopniał on o 35 tys. dolarów - dodała.

W następnym oświadczeniu Wałęsa zadeklarował trzecią nieruchomość - mieszkanie o powierzchni 100 mkw. Wałęsa określił jego wartość na 600 tys. Zaznaczył jednak, że posiada tylko połowę prawa własności. Mieszkanie musiało go więc kosztować 300 tys. zł - podano. Według tygodnika, środki na zakup nieruchomości też pochodziły z "funduszu dolarowego", który w 2007 r. stopniał o blisko 110 tys. dolarów - zostało 57 tys. dolarów.

Wątpliwości - czytamy - budzi także oświadczenie Wałęsy za rok 2008. Zgodnie z informacjami "GP", wartość posiadanych nieruchomości "niespodziewanie bardzo mocno wzrosła". "Wartość lokalu o powierzchni niespełna 80 mkw., wycenianego na koniec 2007 r. na 245 tys. zł, podniosła się kilkakrotnie, aż do 800 tys. zł! Podobnie stało się z mieszkaniem o powierzchni 100 mkw. (Wałęsa posiadał tam połowę własności). Jego wartość z 600 tys. zł wzrosła do okrągłego miliona. W ten sposób w zaledwie kilka miesięcy majątek Wałęsy wzrósł o ponad 750 tys. zł!" - podaje tygodnik.

Reklama

Według "GP", z oświadczenia "zniknęło" ponadto trzecie mieszkanie, w którym Wałęsa posiadał - według wcześniejszych dokumentów - 1/5 własności o wartości 120 tys. zł. Nie wiadomo, co stało się z lokalem - dodano.

Tygodnik podaje, że Wałęsa także w oświadczeniu za 2008 r. zadeklarował, że wniósł 40 tys. dolarów "w spółkę cywilną lub osobową spółkę handlową". W wyjaśnieniu dostępnym na stronie internetowej Sejmu tłumaczył - według "GP" - że "nie posiadał środków pieniężnych w walucie obcej ani nie posiadał takich środków w innych spółkach prawa handlowego". Skąd więc wzięło się w oświadczeniu 40 tys. dolarów? Czy faktycznie była to zwykła pomyłka? Nie wiadomo - czytamy.