Strych, suszarnia, rowerownia, kotłownia – o nich będą musieli pamiętać właściciele lokali w budynkach wielorodzinnych przy rozliczaniu podatku od nieruchomości. Od 2016 r. trzeba będzie go płacić od całej wspólnej powierzchni w budynku w wysokości proporcjonalnej do wielkości mieszkania, a nie tylko od części tej powierzchni. Maksymalna stawka dla nieruchomości mieszkaniowych wyniesie 0,75 zł od 1 mkw. powierzchni użytkowej. Po zmianach w najgorszej sytuacji znajdą się właściciele lokali w starszych budynkach, gdzie powierzchnie wspólne są zwykle duże.
– Taki układ spotykany jest m.in. w kamienicach. Tu według naszych szacunków podwyżki podatku mogą sięgnąć 100 proc., co dla mieszkania o powierzchni 50 mkw. może oznaczać skok z 37 zł do 74 zł. W skali roku nie są to stawki duże, ale dla części właścicieli mogą stanowić problem – wskazuje Mariusz Łubiński, prezes firmy Admus, zarządzającej 12,5 tys. mieszkań.
Z rozmów DGP z zarządzającymi wynika, że oprócz poszukiwania pieniędzy na niezbędne remonty zmiany w podatku mogą być zachętą do sprzedaży strychów lub poddaszy na cele mieszkaniowe.
W lepszej sytuacji są właściciele mieszkań w budynkach nie starszych niż 10 lat. Z szacunków przeprowadzonych przez Admus na bazie zarządzanych nieruchomości wynika, że w tym przypadku kwota podatku wzrośnie średnio o 17 proc. Deweloperzy pilnują kosztów i ograniczają skalę części wspólnych, by jak największa powierzchnia nieruchomości podlegała sprzedaży i przynosiła zwrot. Na dodatek sytuacja na rynku nowych mieszkań jest tak dobra, że ewentualny wzrost stawki podatku nie powinien wpływać na decyzje klientów.
– Wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby rynek borykał się z kłopotami. Wtedy nawet nieduży koszt mógłby się okazać decydujący dla kupujących i zmienić podejście deweloperów do projektowania inwestycji – dodaje Katarzyna Kuniewicz z firmy Reas. To jednak nie znaczy, że zmiany w ogóle nie wpłyną na zachowanie branży i kupujących. Nieznacznie może się zmienić wygląd bloków. Np. recepcje nie będą już tak okazałe. Zmiany obejmą głównie tańsze budownictwo. W apartamentowcach nic nie powinno się zmienić. Klienci tych obiektów są mniej wrażliwi na zmiany cen.
Ale to niejedyna konsekwencja nowych przepisów. Inną może być przyspieszenie rozwoju zielonego budownictwa. – Oznacza to korzystanie w częściach wspólnych z rozwiązań mogących przynosić oszczędności. Mowa o energooszczędnym oświetleniu, wodooszczędnej armaturze, sensorach ruchu. Takie rozwiązania przynoszą oszczędności kilku procent rocznie – ocenia Jan Jarosławski ze Skanska Residential Development Poland. Już dziś zielone budownictwo nie musi być droższe od tradycyjnego. Według World Business Council for Sustainable Development dodatkowe nakłady poniesione na zielone rozwiązania w 150 przeanalizowanych budynkach nie przekraczały 2 proc.
19,5 mld zł wyniosły w 2014 r. dochody samorządów z podatku od nieruchomości
11,8 mld zł wpływy z podatku do gmin
7,7 mld zł wpływy w miastach na prawach powiatów