- Teraz najwięcej problemów mamy z ogrzewaniem - komentuje Małgorzata Piskuła, dyrektor działu zarządzania najmem w biurze nieruchomości Nowodworski Estates. - Nie działa jeden kaloryfer albo awarii ulega całe ogrzewanie. Są problemy ze sterownikami, termostatami - wylicza. Czasem przyczyna jest banalna, np. nieodpowietrzony grzejnik, bywają poważniejsze usterki, do których trzeba już wezwać fachowca. Ale zwykle o większości takich problemów właściciel nieruchomości nie dowiaduje się nigdy. Płaci właśnie za to, by w drobnych sprawach nikt nie zawracał mu głowy. Za wszystko odpowiada zarządca najmu.
To stosunkowo nowy zawód w Polsce. Wymyślono go niegdyś w USA, niedawno przywędrował do Polski i cieszy się coraz większą popularnością. Rozwiązuje problemy tych, którzy mają po kilka nieruchomości, chcą zarabiać na wynajmie, a nie mają czasu lub fizycznych możliwości, by owym wynajmem zarządzać samodzielnie. Polacy coraz częściej inwestują w nieruchomości na wynajem, mają kilka mieszkań i etat, który nieco komplikuje sytuację. Gdy nieruchomości położone są w różnych częściach miasta lub całkiem innych miejscowościach bądź mieszkamy za granicą, komplikacje się piętrzą. Bo warto sobie uzmysłowić, że samo znalezienie najemcy to dopiero początek przygody z wynajmem mieszkania.
- Wczoraj mieliśmy problem z lodówką, która raczej grzeje zamiast chłodzić. Dziś mamy kolejne zgłoszenie: w jednym z mieszkań najemca narzeka na bardzo małe ciśnienie ciepłej wody - opowiada Piskuła. - Standardem są zatkane odpływy w umywalkach, prysznicach i wannach czy zepsuta słuchawka prysznicowa. Tych problemów jest cała masa, a zgłaszane co chwilą mogłyby właścicielowi nieruchomości przysporzyć poważnego bólu głowy - dodaje specjalistka z biura Nowodworski Estates.
Zwykle są to drobiazgi, czasem większe usterki. Właściciel nie dowie się na przykład także o cieknącej umywalce, nieszczelnym oknie, niedziałającej płycie grzewczej, zatrzaśniętych kluczach czy przegryzionych kablach. Nie ma też pojęcia o serwisach pieców gazowych i wizytach kominiarzy. Czasem do poważnego problemu urasta szybkie znalezienie dobrego fachowca, który potrafiłby usunąć usterki. Boom na rynku sprawił, że na niektórych czasem trzeba czekać i trzy tygodnie, najemca czekać jednak nie chce i nie może. Do tego dochodzą typowe obowiązki zarządcy najmu: sprawdzanie stanu mieszkania, rozliczanie mediów, dokonywanie płatności za prąd czy administrację.
Trudno sobie to wszystko wyobrazić, gdy pracujemy na etacie i mamy rodzinę, której też chcielibyśmy poświęcić czas. A przecież marzy nam się jeszcze jakaś pasja, rozrywki, podróże... Czar pryska, gdy dzwoni telefon i nasz gość właśnie zgłasza nam kolejny problem. Lepiej oddać sprawy w ręce fachowców.
W tym kontekście rozważając współpracę z zarządcą najmu, trzeba koniecznie sprawdzić wiarygodność i doświadczenie firmy. Dowiedzieć się, jak długo ten zarządca działa na rynku, ile ma mieszkań pod swoją opieką i - to bardzo ważne - czy ma odpowiednią liczbę pracowników do ich obsługi. Chodzi o to, by nie okazało się, że naszym mieszkaniem nie ma kto się opiekować, a jedyną czynnością zarządcy są mniej lub bardziej regularne przelewy. - Droga do świętego spokoju jak widać jest długa i wyboista. I warto w nią ruszyć z profesjonalnym zarządcą najmu - pointuje Piskuła.