Zapis o słonecznych instalacjach znajdzie się w projekcie ustawy o odnawialnych źródłach energii, której konsultacje kończy Ministerstwo Gospodarki.
Inwestorzy, którzy nie spełnią tych wymogów, nie dostaną pozwolenia na budowę lub użytkowanie - zapowiada Mirosław Kasprzak, wiceminister gospodarki.
Dodaje, że odpowiednie przepisy znajdą się także w prawie budowlanym i rozporządzeniach do ustawy o odnawialnych źródłach energii, a nad ich przestrzeganiem będą czuwać urzędnicy lokalnych nadzorów budowlanych.
Obowiązek instalacji alternatywnych źródeł energii to efekt dyrektywy unijnej, która zobowiązuje nas do zwiększenia udziału zielonej energii w bilansie energetycznym. Do 2020 r. ok. 15 proc. całej produkowanej w Polsce energii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych. Żeby osiągnąć ten pułap, każdy nowy i każdy remontowany budynek będzie musiał mieć instalacje, które zapewnią, że źródłem co najmniej 13 proc. zużywanej przez domowników energii będą zasoby odnawialne.
Reklama
Sęk w tym, że o nowych wymaganiach nie wiedzą dziś ani architekci, ani deweloperzy, ani tysiące osób, które myślą o stawianiu lub remoncie własnego domu. Tymczasem nowe przepisy wiążą się z dodatkowymi wydatkami. Jak sprawdziliśmy, system kolektorów słonecznych do budynku jednorodzinnego kosztuje 12-15 tys. zł, a mały wiatrak o mocy 5-10 kWh to wydatek rzędu 10-20 tys. zł.
Znacznie więcej wydadzą deweloperzy, którzy planują nowe inwestycje, czy wspólnoty mieszkaniowe szykujące się do generalnych remontów. Konieczne będzie wyłożenie minimum 50-120 tys. zł na panele słoneczne, turbiny wiatrowe czy agregatory na biopaliwa. - To na pewno wpłynie na wzrost cen domów i mieszkań oddawanych po 2015 r. - prognozuje Jacek Bielecki z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Część wydatków można pokryć ze środków UE. Na 45 proc. kosztów zakupu i montażu solarów można dostać wsparcie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. W ub.r. przeznaczono na ten cel 80 mln zł. Dzięki temu udało się w Polsce zainstalować prawie 250 tys. mkw. paneli słonecznych. To jednak w dalszym ciągu niewiele, biorąc pod uwagę, że do końca 2020 r. musimy mieć w sumie 14 mln mkw. baterii słonecznych. Według Instytutu Energii Odnawialnej obecnie jest ich 900 tys. mkw.
Przy obecnych cenach energii wydatki te zwracają się po 7-9 latach, ale biorąc pod uwagę nieuchronny wzrost cen prądu, może to być znacznie szybciej - mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes instytutu.