Eksperci Metrohouse i Partnerzy podsumowali transakcje zawarte za pośrednictwem tej agencji w największych miastach Polski. Jak wynika z ich opracowania, średnia cena transakcyjna za 1 mkw. w 2010 roku wyniosła w stolicy 7,9 tys. zł. Odnotowali więc wzrost o 1,5 proc. w porównaniu do średniej z 2009 r.
Pod uwagę wzięto także Wrocław, Gdańsk, Gdynię, Poznań i Olsztyn. W tych aglomeracjach koszt zakupu 1 mkw. mieszkania topniał od 2,3 proc. (Wrocław) aż do 6,6 proc. (Olsztyn). Warto zaznaczyć, że porównania dokonano w oparciu o stawki zapisane w umowach kupna-sprzedaży. Nie uwzględniono jednak inflacji, która według najnowszych wyliczeń Rady Polityki Pieniężnej przekroczyła w grudniu 2010 r. 3 proc.
W badaniach nie uwzględniono też Krakowa, ponieważ agencja dopiero niedawno otworzyła swoją pierwszą placówkę w tym mieście, dlatego stolica Małopolski nie została ujęta w rankingu. Jednak jak twierdzi Jacek Pasera, dyrektor krakowskiego biura Metrohouse, statystyki z tamtejszego rynku także nie mogą równać się z Warszawą.
– Kraków to obecnie rynek pełzający, w większości dzielnic trend spadkowy jest coraz słabszy, a niektóre notują już wzrosty. Można więc powiedzieć, że jest to rynek nieznacznie pod kreską – mówi Jacek Pasera.
Stolica najdroższa
Stolica na tle innych miast wyróżnia się także średnią ceną zakupu mieszkania. Ta jest większa przeciętnie o 150 tys. zł od innych przeanalizowanych metropolii i wynosi 431 tys. zł. Wpływa na to głównie rynek najdroższych mieszkań.
Okazuje się, że w 2010 roku w stolicy sprzedano dwa razy więcej niż w innych regionach lokali za ponad 0,5 mln zł. W stolicy kosztowało tyle prawie co piąte mieszkanie.
Odwrotne statystki dotyczą najtańszych M. Wśród sprzedanych mieszkań lokale do kwoty 200 tys. zł stanowią jedynie 3 proc. Dla porównania odsetek podobnych transakcji w pozostałych miastach był pięć razy większy. Oczywiście wynika to ze specyfiki stołecznego rynku, gdzie tak tanie lokum, jeśli nie jest doskonałą okazją, jest w złym stanie technicznym.
Małe i duże
Ciekawe różnice można również zaobserwować w metrażach nabywanych mieszkań. Okazuje się, że segment popularny w Warszawie jest o 5 proc. mniejszy niż w skali kraju. W stolicy więcej było natomiast transakcji dotyczących kupna kawalerek i mieszkań o powierzchni powyżej 75 mkw. – Wysoki udział kawalerek wynika z preferencji nabywców, którzy poszukują najmniejszych mieszkań, często w celu usamodzielnienia się – komentuje Marcin Jańczuk z Metrohouse. Warszawa to duże skupisko studentów oraz osób, które przyjeżdżają w poszukiwaniu pracy (często sprzedając mieszkanie w innym mieście). W stolicy mogą sobie pozwolić zaledwie na jeden pokój.
Znaczny udział w rynku największych mieszkań wynika, zdaniem Jańczuka, z obecności lokali o podwyższonym standardzie. Zwyczajowo mają one większy metraż, zaś stołeczny rynek jest najbogatszy w takie oferty. Na dużą liczbę transakcji sprzedaży nieruchomości powyżej 75 mkw. wpływ ma także zwiększony napływ lokali z rynku pierwotnego. W czasie hossy deweloperzy stawiali na przestronniejsze mieszkania, te zaś teraz trafiają na rynek wtórny.
Analizie poddano także liczby transakcji w poszczególnych okresach roku. Okazuje się, że zarówno w Warszawie, jak i w skali kraju, pod względem sprzedaży pierwsze kwartały nie były dobrym czasem dla sprzedających.
Druga połowa lepsza
– Od początku drugiej połowy roku odnotowaliśmy znaczny wzrost aktywności klientów poszukujących nieruchomości – zauważa Agnieszka Włodarczyk z Metrohouse i dodaje, że liczba transakcji była wtedy większa o 57 proc. w porównaniu z pierwszymi sześcioma miesiącami. Potwierdziły się tym samym prognozy ekspertów, którzy zapowiadali ożywienie na rynku w ostatnich miesiącach roku. Wpływ na to miały informacje o zakończeniu przez rząd programu, „Rodzina na swoim” na rynku wtórnym i wprowadzenie rekomendacji T.
– Największą aktywność kupujących i liczbę transakcji odnotowaliśmy w IV kwartale 2010 r. – potwierdza Włodarczyk.