Rynek mieszkaniowy pęka w szwach. Z najnowszego raportu Amron Serafin przygotowanego przez Związek Banków Polskich wynika, że w II kw. tego roku oddano do użytkowania 31,8 tys. nowych mieszkań. To wprawdzie o 12 proc. mniej niż w I kw., ale i tak na rynku jest w tej chwili prawie 15 – 18 tys. niekupionych lokali. Ta nadwyżka to w znaczniej mierze efekt małego boomu budowlanego nakręconego ustawą deweloperską, która weszła w życie 29 kwietnia. Narzuciła ona na firmy sprzedające mieszkania obowiązki, które doprowadziły do podniesienia kosztów inwestycji. Aby zdążyć przed nowymi przepisami, deweloperzy rozpoczęli 9,6 tys. budów. W sumie w pierwszym półroczu 2012 r. w Polsce przybyło ponad 68 tys. mieszkań, tj. o 24,9 proc. więcej niż w tym samym okresie roku 2011.
Tymczasem popyt na lokale maleje, co jest głównie efektem zaostrzenia polityki kredytowej przez KNF. Zarówno deweloperzy, jak i eksperci rynku nieruchomości mówią o 10-proc. spadku sprzedaży w porównaniu z ubiegłym rokiem. Ich zdaniem klienci nie reagują już na tzw. gratisy i dodatkowe promocje. Liczy się przede wszystkim cena. Niestety, choć w II kw. tego roku średnie stawki spadły o 1 – 3 proc., to nie przełożyło się to na wzrost popytu.
Obecnie najlepiej sprzedają się mieszkania dwu- lub trzypokojowe do 50 mkw., bo tylko na takie może sobie pozwolić statystyczny Kowalski. I takie właśnie lokale budują dziś deweloperzy. W dużych miastach, gdzie ceny za metr kwadratowy są znacznie wyższe niż średnia, lokale są jeszcze mniejsze. Niektóre firmy upychają dwa pokoje, kuchnie i łazienkę nawet na 35 metrach.