Podczas gdy w wielu miejscach świata nieruchomości poddawane były kolejnym przecenom, w centrum Londynu - bo dokładnie o tę lokalizację chodzi - przez ostatnie 5 lat ceny apartamentów i rezydencji wzrosły aż o 36,6 proc. (dane firmy Savills).
Pierwszy kwartał br. przyniósł spadki cen, a za powód tych zmian podawane są wyższe koszty transakcyjne i niepewność, co do wyników wyborów na Wyspach. Wiele osób pomija
fakt, że trwające od lat dynamiczne wzrosty cen wywindowały stawki za metr nieruchomości w centrum Londynu do poziomów przekraczających równowartość 140 tys. złotych.
Co więcej, analitycy firmy Savills wciąż prognozują, że w ciągu 5 lat apartamenty i rezydencje mogą jeszcze zdrożeć o 23 proc.
Do jakich zmian w otoczeniu rynku faktycznie doszło? Przede wszystkim było to podniesienie kosztów transakcyjnych związanych z zakupem (stamp duty, czyli odpowiednik rodzimego PCC). Stawki podatku płaconego przez kupującego wynoszą teraz od 0 do 12 proc. , a zastosowany mechanizm powoduje, że należny podatek rośnie coraz szybciej wraz ze wzrostem
wartości kupowanej nieruchomości. Nic nie zapłacą więc nabywcy nieruchomości o wartości do 125 tys. GBP.
Za nadwyżkę liczoną do kwoty 250 tys. GBP trzeba już zapłacić 2 proc. podatku. Kolejna część ceny aż do kwoty 925 tys. GBP wymaga zapłacenia daniny w wysokości 5 proc. i tak dalej aż do 12 proc. podatku od wartości nieruchomości przekraczającej 1,5 mln GBP. W związku z tym, że podatek ten płacą nabywcy, to po podwyżce stawek chcąc wydać 10 mln GBP na apartament, na podatek trzeba będzie przeznaczyć aż 1,1 mln GBP z planowanej kwoty.
Na tym nie koniec planowanych zmian. Już dziś Parta Pracy zapowiedziała bowiem po wygranych wyborach wprowadzenie dodatkowego opodatkowania posiadaczy najdroższych
nieruchomości. Jeśli wartość tych wynosi od 2 do 3 mln GBP trzeba będzie zapłacić 3 tys. GBP podatku rocznie. W tym wypadku stawki także mają być progresywne, a więc właściciel rezydencji wartej ponad 20 mln GBP będzie musiał co roku wysupłać 125 tys. GBP z tytułu nowego podatku.