Stojący przy pl. Powstańców Warszawy były hotel Warszawa, nazywany także Prudentialem - bo o nim mowa - już od kilku lat stoi opuszczony. Po tym jak rozebrano kolumnowy portyk z kariatydami i herbem Warszawy oraz boczne aneksy z klatkami schodowymi, a ze szczytu wieżowca usunięto charakterystyczne powojenne attyki, wszelkie prace rozbiórkowe wstrzymano.
- Na stropach cały czas leży gruz i już kolejny rok budynek stoi bez dachu - zwraca także uwagę Andrzej Bulanda z biura architektonicznego Bulanda, Mucha Architekci, które przygotowało koncepcję przebudowy słynnego gmachu, najwyższego w przedwojennej Polsce.
Budynek powstał w 1934 roku jako siedziba brytyjskiego Towarzystwa Ubezpieczeń "Prudential". Zapierał dech wysokością, tym bardziej, że do jego budowy zużyto 1,5 tys. ton stali, 2 mln cegieł i 2 tys. ton cementu. Miał ostatecznie 69 metrów. Strzaskany pociskami w 1944 roku, wieżowiec po wojnie został odbudowany - już w socrealistycznej formie - i stał się hotelem Warszawa oraz symbolem walczącej stolicy. Ikoną do dziś jest zdjęcie podziurawionej flagi zatkniętej na szczycie gmachu.
Żadnych prac na tym obiekcie...
… nie realizuje już Polimex-Mostostal - mówi dziś Paweł Szymaniak, rzecznik firmy, do której do 2009 roku należał gmach, a która po jego sprzedaży została głównym wykonawcą prac. I podaje, że ta zawarła porozumienie z obecnym inwestorem o zakończeniu współpracy, bo tempo prac nie było satysfakcjonujące. - Powody były natury biznesowej - dalsze pytania ucina Paweł Szymaniak.
Tymczasem jeszcze w 2009 roku, Jerzy Jedliński z Polimex-Mostostal zapowiadał, że jesienią dokończy rozbiórki, a wiosną 2010 roku rozpocznie się demontaż elewacji. Dawny hotel Warszawa miał odzyskać przedwojenny, modernistyczny kształt. W planach były luksusowy apartamentowiec, a także hotel i biura - te ostatnie położone na niższych poziomach. Nad wewnętrznymi skrzydłami odtworzonymi po historycznym obrysie miał być rozpięty szklany dach. Tyle teoria.
W praktyce już wtedy nic się na budowie nie działo. Polimex musiał przerwać prace - bo jak się okazało - zabrakło pozwolenia na budowę, którego firmie nie chciał wydać stołeczny ratusz. Urzędnicy tłumaczyli, że sposób wykorzystania budynku nie jest zgodny z zapisem w księdze wieczystej: cel użytkowania - hotelowy, co wykluczało w tym miejscu apartamentowiec.
A urządzenie tam samego hotelu? Ono także nie wchodziło w grę, bo trzeba by go przebudować w sposób, na jaki nie zgodziłby się konserwator zabytków, w tym m.in. przebić nową windę.
I choć po kilku latach - tyle trwała przepychanka z miastem i wojewodą - wywalczono zmianę zapisu w księdze wieczystej, to nie oznaczało to końca kłopotów. Ratusz uzależnił wydanie pozwolenia na budowę od wpłacenia wysokiej opłaty z tytułu zmiany charakteru użytkowania gmachu. W tym czasie inwestor, nie czekając na projekt wykonawczy, zaczął prace wyburzeniowe.
Ale kiedy na horyzoncie pojawił się nowy inwestor, to...
... prace stanęły na dobre
Było to tym, jak pod koniec 2009 roku za niebagatelną kwotę 38 mln euro sprzedano dawny Prudential firmie rodziny Likusów, do której należy kilka zabytkowych hoteli w Krakowie, Wrocławiu i Katowicach, a od niedawna także stołeczny dom handlowy VitkAc. Co ciekawe w umowie zlazła się klauzula, gwarantująca powierzenie Polimex prac budowlanych.
Ale powstał problem, bo do istniejącego projektu przebudowy nowy właściciel chciał wprowadzić zmiany - inaczej wiedział rozwiązania dotyczące wnętrz. Na to z kolei nie godzili się autorzy projektu.
Do tego sprawa skomplikowała się, gdy dwa lata temu trzeba było rozebrać dźwig, który kolidował z budową drugiej linii metra.
Leszek Likus, która ma odpowiadać za tę inwestycję, jest nieuchwytny. Z jego pełnomocnikiem nie udało się nam skontaktować i nie wiadomo, czy poprzednie projekty architektoniczne nadal są obowiązujące.
- Początkowo rozmawialiśmy z przedstawicielami firmy Likusów, ale tej współpracy już nie ma. Ostatecznie się z nimi rozstaliśmy - mówi tylko Andrzej Bulanda. Dopytywany o szczegóły, nabiera wody w usta.
Z tym pytaniem zwróciliśmy się także do wojewody mazowieckiego - ten odesłał nas do ratusza i stołecznego konserwatora zabytków. W miejskim magistracie usłyszeliśmy nieoficjalnie, że o zmianie projektu nic nie wiadomo - po tym jak wydano inwestorowi decyzję o przywróceniu przedwojennego kształtu budynku, obowiązywać ma projekt Andrzeja Bulandy i Włodzimierza Muchy.
- Bazujemy na koncepcji uzgodnionej do tej pory. Docelowo ma tam powstać hotel, przy czym będzie to funkcja dominująca. Ale mowa jest także o funkcji handlowej, restauracjach i spa - potwierdza architekt Michał Grzybek, pracujący dla Holdingu Liwa rodziny Likusów. I zastrzega: - Terminarz? Nie jestem upoważniony do rozmowy na ten temat.
Ale okazuje się także, że stołeczny konserwator nie nadzoruje prowadzonych prac, bo choć dawny Prudential znajduje się w rejestrze zabytków, to ochronie podlega tylko stalowy szkielet części wysokościowej. Ale już nie...
... socrealistyczny wystrój elewacji
To jednak nie przeszkodziło spotkaniu konserwatora z inwestorem, który ostatecznie złożył na piśmie zobowiązanie do zachowania zdemontowanych elementów architektury zabytku i innych zlokalizowanych w granicach otoczenia, wykonanych po 1945 roku. Te miałby być np. przekazane stołecznym instytucjom.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo. Postraszono mnie policją, na teren budowy nie wpuszczono, a z rozmowy ze stołecznym konserwatorem także nie przyniosły żadnych zmian. Mam związane ręce - kwituje Jacek Bocheński, kierownik działu sztuki Muzeum Historycznego Warszawy. Kiedy ostatni raz był na placu budowy, to widział tam m.in. płaskorzeźbę ze sceną myśliwską z lat 50. i malowidło z panoramą Warszawy z lat 70.
Dziś na budowie nadal nic się nie dzieje, a stojący w centralnym miejscu Warszawy gmach jak straszył, tak straszy. Wielkie plany, o realizacji których kolejni właściciele mówią od kilku lat, wciąż wydają się być w mocy. Konkretów - terminów i szczegółów - brak.