Najistotniejsze są dwa czynniki: jak duża jest motywacja dewelopera, by szybko sprzedać mieszkania oraz lokalizacja nieruchomości - mówi ”Rzeczpospolitej” Krzysztof Ziajka, prezes spółki Inkom. A Michał Sapota, wiceprezes Murapolu dodaje: Żeby zamknąć inwestycję deweloperzy są skłonni dawać dodatkowe rabaty. Trzeba się jednak liczyć, że na koniec zostają w ofercie mniej atrakcyjne lokale, np. pod względem położenia w budynku.
Do tych ostatnich - jak się okazuje - należą przede wszystkim mieszkania o bardzo dużej powierzchni, które cieszyły się w wzięciem w latach 2008-2009. To głównie 80- lub 100-metrowe apartamenty, do których nierzadko deweloper dodaje także miejsce w garażu, gratis. Dla przykładu w 111-metrowym mieszkaniu we Wrocławiu za mkw. przyjdzie nam zapłacić 4,4 tys. zł.
Ale okazuje się, że taniej można także kupić lokale cieszące się największa popularnością, czyli te o powierzchni 40-50 mkw. Są tańsze średnio o około 10 proc., w praktyce nierzadko oznacza to kilkadziesiąt tysięcy złotych. W Gdańsku mkw. może kosztować około 4,2 tys. zł, a w Warszawie - 5 tys. zł.
Aby jeszcze bardziej zachęcić do zakupu ostatnich mieszkań, deweloperzy przekonują, że klient może liczyć i na inne dodatkowe korzyści.
Promocyjna cena obniży wysokość zaciąganego kredytu. Wprowadzenie się do gotowego mieszkania oznacza też oszczędności na czynszu, który trafiłby do kieszeni wynajmującego lokal - wskazuje dla przykładu Małgorzata Ostrowska, dyrektor marketingu i sprzedaży J.W. Construction Holding.