"Gazeta Wyborcza" napisała, że w 1999 r. 15 ha atrakcyjnej działki rolnej na Oporowie dostaje parafia pw. św. Elżbiety. "Już trzy lata później grunt zmienia właściciela. Za 700 tys. zł kupują ją Mateusz i Iwona Morawieccy. Cena okazyjna, jak wycenił później rzeczoznawca, nieruchomość już w 1999 r. warta była prawie 4 mln zł. Władze Wrocławia zaplanowały bowiem na tych terenach inwestycje, a przez środek działki dzisiejszego premiera przebiegać ma trasa szybkiego ruchu" - czytamy w artykule Jacka Harłukowicza.

Reklama

Gazeta zapytała w kurii, dlaczego działki pozbyto się tak tanio. "Okazało się, że dokumenty tej transakcji zniknęły, a obecny proboszcz nie wie, skąd ta niska cena" - czytamy w GW.

Dziennik podał, że w śledztwie ABW, jakie w tej sprawie było prowadzone w 2006 roku, Morawiecki miał zeznać, że o gruntach tych dowiedział się od metropolity wrocławskiego kard. Henryka Gulbinowicza. Dziennik cytuje też odpowiedź Kancelarii Premiera w tej sprawie, w której napisano, że z powodu rozdzielności majątkowej małżeństwa Morawieckich grunty te są obecnie własnością Iwony Morawieckiej, a "wiedzę o możliwości zakupu działki Pani Iwona Morawiecka pozyskała m.in. od znajomego, który zajmował się pośrednictwem w sprzedaży nieruchomości".

CIR: Premier skieruje sprawę na drogę sądową; tekst zawiera kłamstwa i manipulacje

Tekst "Gazety Wyborczej" narusza dobra osobiste premiera Mateusza Morawieckiego i jego żony; podjęli oni decyzję o skierowaniu sprawy na drogę sądową z żądaniem sprostowania zawartych w nim kłamstw i manipulacji - poinformowało Centrum Informacyjne Rządu.

Reklama

"Gazeta Wyborcza po raz kolejny łamie podstawowe standardy dziennikarskiej rzetelności. Dzisiejszy tekst red. Jacka Harłukowicza opiera się o niedopowiedzenia, domysły, spekulacje i nieprawdziwe sformułowania. Służy to przedstawieniu premiera i jego żony w złym świetle – gdy w rzeczywistości sam artykuł jest pełen manipulacji i nierzetelności" - napisało CIR w oświadczeniu przesłanym w poniedziałek PAP.

Jak dodano, "prasa ma prawo prześwietlać osoby publiczne, ale ma również obowiązek robić to rzetelnie". "Tego obowiązku Gazeta Wyborcza nie dopełniła" - ocenił CIR.

Reklama

Poinformowano, że ponieważ tekst red. Harłukowicza "narusza dobra osobiste premiera i jego żony, to podjęli oni decyzję o skierowaniu sprawy na drogę sądową z żądaniem sprostowania zawartych w nim kłamstw i manipulacji".

Według CIR, autor "przemilczał fakty, które zaprzeczały postawionym przez niego tezom". "Np. w odpowiedzi udzielonej mu przez Centrum Informacyjne Rządu wskazano wyraźnie, że wiedzę o możliwości nabycia działki pani Iwona Morawiecka uzyskała 17 lat temu z więcej niż jednego źródła (wiedzę o możliwości zakupu działki pani Iwona Morawiecka pozyskała m.in. od znajomego, który zajmował się pośrednictwem w sprzedaży nieruchomości). Autor artykułu pominął ten fragment i wprost sformułował wobec premiera i pani Iwony Morawieckiej zarzut kłamstwa – choć to właśnie on minął się z prawdą" - podkreślono.

CIR zarzuciło też, że w artykule pominięte zostały - przekazane przez Centrum - "okoliczności i sekwencje wydarzeń", bo - jak oceniono - zaprzeczają one tezie "GW".

"Redaktor pomija również fakt przytoczony w komunikacie CIR, że takie były wówczas ceny transakcyjne działek okolicznych w tym rejonie. Dokonuje dezinformacji poprzez brak uwzględnienia szeregu ograniczeń, wiążących się z użytkowaniem działki" - napisano w oświadczeniu.

Zdaniem CIR, "GW" pomija znaczące fakty odnoszące się do stanu nieruchomości. "Jest to do dziś działka rolna, a jej odrolnienie wiąże się z dużym kosztem. Cały czas, podobnie jak 15 i 20 lat temu, na działce rosną rośliny uprawne. Jej potencjalne wyłączenie z produkcji rolnej wiązałoby się z kosztem powyżej 5 mln zł" - wskazano.

CIR dodał, że manipulacją jest także informacja nt. planu zagospodarowania przestrzennego tych terenów, bo - jak podkreślono - został on uchwalony w 2003 r., a zakup działki nastąpił wcześniej.

"Znowu nakłamali - co strzał to kapiszon; nienawiść odbiera ludziom rozum" - tak rzeczniczka PiS Beata Mazurek skomentowała poniedziałkowy artykuł "Gazety Wyborczej".

"Nienawiść odbiera ludziom rozum" - podkreśliła rzeczniczka PiS.

Zandberg: Niech premier ujawni całość rodzinnego majątku

Lider Lewicy Razem Adrian Zandberg zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego o ujawnienie całości rodzinnego majątku, "bez kręcenia, bez manewrowania, bez przepisywania majątku na żonę, czy na innych członków rodziny". Odniósł się w ten sposób do publikacji "GW" na temat premiera.

Zandberg powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej przed KPRM, że "co kilka dni, co kilka tygodni, pojawiają się kolejne informacje o częściach majątku państwa Morawieckich, które nie pojawiły się w oświadczeniu majątkowym". - Jest problem z oświadczeniami majątkowymi, bo w Polsce wystarczy przepisać majątek na żonę, na pociotka, na słupa, żeby go ukryć przed opinią publiczną. To jest poważny problem - kiedy mówimy o prezesie Rady Ministrów, bo majątek premiera i majątek rodzinny (premiera) powinien być jawny, powinien być poza wszelkimi podejrzeniami - podkreślił.

Lider Lewicy Razem zwrócił się do premiera Morawieckiego "o ujawnienie całości rodzinnego majątku, bez kręcenia, bez manewrowania, bez przepisywania majątku na żonę, czy na innych członków rodziny". - Chcemy zobaczyć, jakim majątkiem dysponuje premier Morawiecki, jak premier Morawiecki się wzbogacił na przestrzeni swej aktywności politycznej - dodał.

Zandberg chce, żeby premier Morawiecki ujawnił "pełną listę posiadanych kamienic, pełną listę posiadanych nieruchomości, posiadanych lokali użytkowych i posiadanych gruntów". Przekonywał, że jest to ważne, gdyż "sprawa, o której mówią media, według relacji Gazety Wyborczej, pokazuje, że premier nabył majątek, który wcześniej należał do Skarbu Państwa i nabył ten majątek za ułamek jego realnej, rynkowej wartości".

- Polacy mają prawo wiedzieć, czy w tej sprawie wszystko było okej, czy w tej sprawie, wszystko odbyło się zgodnie z prawem i zgodnie z zasadami etyki - mówił lider Lewicy Razem.

W podobnym tonie, choć jeszcze ostrzej zaapelował do premiera Tomasz Lis. "Albo pełny wykaz wszystkiego co posiada Pan i Pana żona dziś, albo dymisja jutro" - napisał dziennikarz.

PO: Żądamy wyjaśnień od premiera Morawieckiego

Platforma Obywatelska żąda od premiera Mateusza Morawieckiego publicznych wyjaśnień w związku z poniedziałkowym artykułem "Gazety Wyborczej" o zakupionych przez niego nieruchomościach - mówili na poniedziałkowej konferencji prasowej posłowie PO-KO.

- Oczekujemy wypowiedzi otwartym tekstem i prosto w oczy, jaka jest prawda dotycząca majątku premiera - podkreślił Mariusz Witczak (PO-KO). - Niech nie chowa się za własną kancelarią, niech nie chowa się za własną żoną, za ministrem Michałem Dworczykiem, tylko niech przyjdzie do mediów i wyjaśni, jak się sprawy mają - dodał.

- Sprawa jest bardzo poważna, bo chodzi o premiera naszego kraju - ocenił Cezary Tomczyk (PO-KO). - Polacy mieli nigdy nie usłyszeć, że małżeństwo Morawieckich ma działki wartości 70 milionów złotych - oświadczył.

Według Marcina Kierwińskiego (PO-KO), w tej sprawie "szalenie ważny jest też wątek Kościoła katolickiego i tego, w jaki sposób premier Morawiecki zakupił te działki po bardzo okazyjnej cenie".

Zdaniem posła w świetle tej sprawy jest także "bardzo wątpliwe", czy państwo rządzone przez PiS jest w stanie sobie poradzić z problemem pedofili w Kościele. Skoro bowiem Mateusz Morawiecki "w bardzo niejasnych i nietransparentnych okolicznościach" robił interesy z Kościołem i "zarobił gigantyczne pieniądze, które potem stały się własnością jego żony", to "wiadomo, że determinacji w walce z patologiami, w tym ze zjawiskiem pedofilii w Kościele katolickim, nie będzie ze strony pana premiera" - oświadczył Kierwiński. - Mamy kastę ludzi, która wiele mówi o uczciwości, ma wiele sloganów na ustach, natomiast w praktyce widzimy, jak to wygląda - ocenił.

Witczak przypomniał, że jakiś czas temu pojawiły się informację, że w jednym z nagrań z restauracji Sowa i Przyjaciele Mateusz Morawiecki, jeszcze jako prezes BZ WBK, miał się wypowiadać o kupowaniu nieruchomości "na słupy". - To w świetle artykułu "Gazety Wyborczej" nabiera nowego kontekstu - ocenił poseł.

Politycy PO-KO zwracali również uwagę, że Morawiecki miał nabyć nieruchomość od Kościoła w 2002 roku, a więc wtedy, gdy był jeszcze radnym sejmiku dolnośląskiego. - Trzeba zadać pytanie o ewidentny konflikt interesów w tej sprawie - powiedział Tomczyk.

- PiS nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności skupia wokół siebie ludzi, którzy w latach 90. robili złote interesy, które pozwalają im dzisiaj żyć bardzo wygodnie. Jakże to sprzeczne jest z tym, co sam PiS deklaruje - dodał Kierwiński. Pytał też retorycznie, czy premier dysponujący tak dużym majątkiem "jest w stanie zrozumieć bolączki zwykłych Polaków".

Kaczyński: Weryfikacja tez artykułu wypadnie jako falsyfikacja

W poniedziałek na konferencji prasowej w siedzibie PiS w Warszawie o artykuł "GW" i ujawnienie majątku premiera zapytany został Jarosław Kaczyński.

- O ile mi wiadomo, majątek pana premiera jest jawny. W tej sprawie było już oświadczenie Kancelarii Premiera i będzie skierowany pozew do sądu i to jest wszystko co ja w tej chwili jestem w stanie powiedzieć. Osobiście majątkiem pana premiera się nie zajmowałam - odpowiedział Kaczyński.

Prezes PiS przyznał też, że artykuł w "GW" tylko przejrzał. - Tezy tam postawione są godne zweryfikowania, ale wydaje mi się, że ta weryfikacja wypadnie jako falsyfikacja - ocenił.

Premier dla "Sieci": Zainwestowaliśmy z żoną w Polsce w kilka nieruchomości

- Nie prowadziliśmy z żoną wystawnego życia, nie zakopaliśmy pieniędzy w ogródku, nie wyprowadziliśmy oszczędności do rajów podatkowych, tylko zainwestowaliśmy w Polsce w kilka nieruchomości - mówi w "Sieci" premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że dochodowe nieruchomości przejęła żona.

Tygodnik "Sieci" w opublikowanej w poniedziałek rozmowie z premierem powołuje się na książki w "Newsweeku" czy "Gazecie Wyborczej", które - jak napisano - "przypominają informacje", że wraz z małżonką szef rządu jest właścicielem kilku nieruchomości.

- Przez 18 lat pracowałem na znaczących stanowiskach w banku, przez osiem i pół roku byłem prezesem dużego banku. Wcześniej też prowadziłem firmę i pracowałem za granicą. Już chyba wszyscy w Polsce wiedzą, ile zarobiłem pieniędzy. Dużo. Nie prowadziliśmy z żoną wystawnego życia, nie zakopaliśmy tych pieniędzy w ogródku, nie wyprowadziliśmy oszczędności do rajów podatkowych, tylko zainwestowaliśmy w Polsce, w kilka nieruchomości - powiedział premier.

Premier zapytany, czy ma jakieś konta zagraniczne, odpowiedział: Nie mam żadnych kont zagranicznych. Wszystkie konta, które mam, znajdują odzwierciedlenie w moim oświadczeniu majątkowym. Jest dostępne publicznie. Odpowiednie służby sprawdzały na pewno z każdej strony moje konto, przepływy finansowe czy aktywa - powiedział.

Na pytanie, dlaczego wraz z żoną dokonał podziału majątku, premier odpowiedział: Ponieważ nie chciałem mieć nic wspólnego z działalnością gospodarczą, z inwestycjami. Wszelkie nieruchomości, które były dochodowe, przejęła moja żona. Ona prowadzi działalność gospodarczą, wynajmuje nieruchomości, inwestuje. Będąc prezesem banku i potem, tym bardziej na polu działalności publicznej, politycznej, nie chciałem mieć związku z aktywnym inwestowaniem, z działalnością gospodarczą.

Premier był pytany również o uprawnienia do akcji Santandera i o uprawnienia "kwotowe".

- Tak, mam takie uprawnienia i je odnotowuję w oświadczeniu majątkowym. Nie wiem, czy one się zmaterializują, ani nie orientuję się, jaki jest ich status. Są na pewno związane z mierzalnymi, obiektywnymi kryteriami. Notabene piszę też w oświadczeniu o prawach do odroczonych premii, które są częścią otrzymywanego w przeszłości wynagrodzenia i które już zostały zresztą ujęte we wszystkich sprawozdaniach rocznych BZ WBK w latach, kiedy tam pracowałem - powiedział Morawiecki.

Archidiecezja: Ceny transakcyjne w okolicy były podobne do ceny zakupu działki przez premiera

W związku z publikacją w "Gazecie Wyborczej" z dnia 20 maja 2019 r., na podstawie poczynionych ustaleń, uprzejmie informujemy, że ceny transakcyjne sprzedaży działek w obrębie AM-17 obręb Oporów w roku 2002, były podobne do ceny zakupu działki przez Państwo Iwonę i Mateusza Morawieckich" - głosi oświadczenie rzecznika Archidiecezji Wrocławskiej.

Iwona Morawiecka: Kieruję sprawę na drogę sądową

W odniesieniu do zmanipulowanego artykułu "Gazety Wyborczej", podpisanego przez red. J.Harłukowicza oraz zawartymi tam kłamliwymi pomówieniami kieruję sprawę na drogę sądową - przekazała PAP w oświadczeniu Iwona Morawiecka, żona premiera. "Ponadto, oświadczam, że w przypadku przystąpienia przez Gminę Wrocław do budowy dróg, ujętych w PZP dla tego rejonu i przebiegających przez działkę, która jest obecnie moją własnością a od 2002 r. była współwłasnością, dokonam sprzedaży wszelkich wyodrębnionych terenów po cenie zakupu wynikającej z aktów notarialnych z uwzględnieniem inflacji" - napisała żona premiera w oświadczeniu.

"Deklaruję również, że całą otrzymaną kwotę od Gminy Wrocław przeznaczę na cele charytatywne" - czytamy w oświadczeniu.