- Jak kupowaliśmy to mieszkanie kilka lat temu nie mieliśmy pojęcia o tym, że nie ma tutaj żadnej ogólnodostępnej drogi wyjazdowej – mówi kielce.naszemiasto.pl Grzegorz Szlęk, mieszkaniec jednego z bloków. – Koniecznie trzeba to wszystko uregulować. Jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami i nie możemy być na łasce sąsiadów, którzy będą nam udostępniać przejazd.

Reklama

Jak to w ogóle możliwe? Okazuje się, że bloki kilka lat temu zostały odkupione od zakładów Chemar, przy czym "mieszkańcy czterech bloków mogli kupić je wraz z gruntami, natomiast mieszkańcom pozostałych trzech już nie było to dane. Na dodatek nie zabezpieczono drogi dojazdowej do części bloków".

Awantura – przypomina spór Pawlaka z Kargulem – przybrała na sile, kiedy jedna ze stron ogrodziła teren wokół domów. W odpowiedzi druga – wbiła słupki w chodniki i zażądała zapłaty za użytkowanie ich gruntów.

– Tamci jeżdżą po naszych gruntach, bo to nie jest formalnie żadna droga, samej naszej wspólnocie mieszkaniowej lokatorzy tylko jednego bloku powinni zapłacić podatki za użytkowanie gruntu ponad 7 tysięcy złotych, a nic sobie z tego nie robią – mówi Maria Bączek, przewodnicząca wspólnoty mieszkaniowej z bloku Nowy Świat 44a.

Końca konfliktu nie widać. A sytuację utrudnia fakt, że droga znajduje się "poza pasem drogowym i nie znajduje się w zarządzie Miejskiego Zarządu Dróg". Jarosław Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg: - W obecnych uwarunkowaniach możliwa jest jej realizacja jedynie w trybie inicjatyw lokalnych realizowanych poza pasami drogowymi. Mieszkańcy musieliby założyć taką inicjatywę i partycypować w kosztach lub też próbować wybudować drogę w ramach budżetu obywatelskiego.