Mar-a-Lago, powstałe w latach 1924-27, było oczkiem w głowie najbogatszej kobiety Ameryki Marjorie Merriweather Post. Nic więc dziwnego, że na luksusową rezydencję na składają się – jak wylicza "Newsweek" – "58 sypialni, 33 łazienki oraz 35 inne pomieszczenia o łącznej powierzchni 10 219 mkw., a ponadto 12 kominków i 3 schrony przeciwatomowe". Pałacyk, który skrywa wszystkie te cuda położony jest w parku o powierzchni 7 ha.
Jak to się stało, że nieruchomość trafiła do rodziny Trumpów? Amerykanka zdecydowało się podarować ją władzom Florydy, ale kiedy okazało się, że "koszty utrzymania okazały się zaporowe dla stanowego budżetu", przekazała ją federalnej Służbie Parków Narodowych. Z zastrzeżeniem by stała się zimową rezydencją prezydentów. Takie rozwiązanie także się nie sprawdziło ("Richard Nixon wolał nadmorską willę w Key Biscayne, a Jimmy Carter preferował Camp David"), więc nieruchomości zwrócono "fundacji zarządzającej masą spadkową po Marjorie, a ta wystawiła go na sprzedaż za 20 milionów dolarów".
Nieruchomość przypadła do gustu Donaldowi Trumpowi, który miał wtedy 35 lat. Co ciekawe, za posiadłość dał jednak 5 mln dolarów, nie licząc zapłaty za antyki. Wszystko dlatego, że "kupił od właściciela smażalnianej sieci KFC Jacka Masseya skrawek lądu między Mar-a-Lago a oceanem, wprowadził na parcelę buldożery, rozgrzebał ziemię, po czym ogłosił, że zbuduje tam wieżowiec przesłaniający widok z pałacu. Inni potencjalni kupcy stracili zainteresowanie".
Z czasem Trump zainwestował też w basen, korty tenisowe, a także np. pozłacaną salę balową.