Pracując z klientami, często wyczuwam ich wątpliwości i rozterki. Dzieje się to najczęściej w przypadkach, gdy trafiają do nas ludzie, którzy zachwycili się realizacjami u znajomych i przy tej okazji pierwszy raz usłyszeli o pracy architektów wnętrz dla przeciętnego posiadacza mieszkania. Pozostaje w nich jednak pewna niechęć i myśl: to w sumie nic trudnego i sam dałbym radę. W takiej sytuacji często używam trafiającego do serca – a właściwie to do kieszeni wszystkich – argumentu finansowego.
Praca architekta wnętrz oczywiście kosztuje, ale wystarczy, że dzięki jego profesjonalnej pomocy nasze mieszkanie stanie się choćby o metr bardziej przestrzenne, to tak naprawdę ten wydatek okazuje się oszczędnością. To bardzo trafne porównanie, szczególnie w czasach, gdy duża część mieszkań nabywana przez nowych właścicieli mieści się w przedziale 40 – 60 mkw., a przeciętna pensja warszawiaka wystarcza na nieco ponad 0,5 mkw. mieszkania.
Wbrew pozorom to właśnie ta grupa nabywców może najwięcej skorzystać na fachowej pomocy architektów wnętrz. Wspomniane powyżej niewielkie mieszkania wykonywane są coraz częściej z szablonów i bez większego namysłu, przez co swoim rozkładem przyprawiają często architektów o ból głowy. A nie jest sztuką przygotowanie optymalnego układu pod kuchnię czy łazienkę o powierzchni 10 – 15 mkw. Sztuką jest zrobienie tego, gdy ma się do dyspozycji 5 – 8 mkw.
Oczywiście kieruję się pewnym skrzywieniem zawodowym, ale uważam, że nawet mając bardzo ograniczone środki na wykończenie lokum, warto skontaktować się z architektem wnętrz i skorzystać choćby z tzw. pierwszego etapu prac, czyli zagospodarowania. Czasem samo przestawienie dwóch lub trzech ścian powoduje, że zmienia się cały rozkład mieszkania, które docelowo będzie wyglądało zupełnie inaczej, niż zaplanował to deweloper. Zaspokoi to też próżność wobec nowych sąsiadów, gdyż mieszkanie zyska niepowtarzalny rozkład w skali całej inwestycji.
Reklama
Liczne możliwości zagospodarowania powodują, że przy zakupie mieszkania nie należy się kierować jego rozkładem, gdyż prawie wszystko można poprawić. W najlepszej sytuacji są osoby kupujące mieszkanie na wczesnym etapie prac, co pozwala na zlecenie deweloperowi pożądanego rozkładu. Większość z nich kieruje się kryterium ilościowym, zatem jeśli zmieścimy się w przydziałowej liczbie ścian, punktów elektrycznych i wodno-kanalizacyjnych, nie powinno nas to dodatkowo kosztować. Nawet jeśli deweloper zażyczy sobie dodatkowych opłat, wyniesie nas to dużo mniej niż przebudowa gotowego lokum.
Pomoc fachowca ma jeszcze jedną zaletę – konsultacja przed wyborem mieszkania może wpłynąć na nasze preferencje. Okazuje się nieraz, że lokum o zupełnie nieoptymalnym rozkładzie, które przez to nie cieszy się zainteresowaniem, a deweloper wycenia je taniej, może przypaść nam do gustu.