Tylko 96,4 tys. zezwoleń na budowę domów jednorodzinnych wydano w ubiegłym roku w całej Polsce, gdy jeszcze cztery lata temu ponad 113 tys. i notowano szybki wzrost. Np. w 2007 roku wyniósł 40 proc.
Główna przyczyna tego zjawiska to pogorszenie zdolności kredytowej Polaków. Jeszcze w 2007 r. trzyosobowa rodzina zarabiająca ok. 5 tys. zł netto mogła zaciągnąć ok. 570 tys. zł kredytu na 30 lat. Za taką kwotę można było wówczas kupić trzypokojowe mieszkanie w Warszawie. Albo wybudować wygodny dom na tysiącmetrowej działce oddalonej o 20 – 30 km od centrum.
Dziś, po wprowadzeniu obostrzeń w wyliczaniu zdolności kredytowej i skróceniu okresu kredytowania, taka rodzina może liczyć co najwyżej na 300 tys. zł. Za takie pieniądze na wybudowanie domu pod Warszawą, Krakowem, Poznaniem czy Gdańskiem nie ma szans. Już za samą działkę trzeba zapłacić 100 – 200 tys. zł, mniej więcej tyle samo, ile przed kryzysem. Po doliczeniu materiałów budowlanych i robocizny nawet skromnie wykończony 140-metrowy dom będzie kosztował nie mniej niż 600 tys. zł.
Ale nawet ci, którzy mają większą zdolność kredytową, zadłużają się ostrożniej niż 3 - 4 lata temu. Kryzys w 2009 roku uświadomił ludziom, że zobowiązania wobec banku łatwo się zaciąga, ale trudno spłaca - mówi Jarosław Strzeszyński, ekspert spółki Monitor Rynku Nieruchomości. Zwłaszcza jeśli jedno ze współmałżonków straci pracę - dodaje.
Reklama
Kolejna przyczyna mniejszej liczby wydanych zezwoleń to przeceny na rynku mieszkań. W ciągu trzech lat ceny spadły o 14 – 16 proc. Jest to w dużej mierze zasługa deweloperów, którzy szybko chcą dostosować ofertę nowych lokali do mniejszej zdolności kredytowej klientów. Budują głównie lokale dwu-, trzypokojowe, o powierzchni do 50 mkw. W stolicy można takie kupić już za 300 tys. zł, a np. w Bydgoszczy czy Toruniu – za 200 tys. zł.
Kolejna przyczyna to rosnące koszty ogrzania i utrzymania domów, a także wyższe koszty dojazdów. Pod koniec 2008 za litr benzyny płaciliśmy ok. 3 zł, a dziś ok. 5,6 zł. Mamy klientów, którzy kilka lat temu wyprowadzili się na przedmieścia, a teraz zmęczeni staniem w korkach szukają mieszkania w mieście – mówi Wioletta Adamiec z Warszawskiego Stowarzyszenia Pośredników Nieruchomości.
I choć własny domek z ogródkiem wciąż jest marzeniem wielu Polaków, to coraz mniej osób może je zrealizować.