Jak podał Brodowski, w ramach śledztwa ws. "willi Kwaśniewskich", które wszczęto 10 sierpnia 2007 r., prokuratura na bieżąco współpracowała z CBA. Wykorzystywała materiały Biura zarówno z czynności analitycznych, kontrolerskich, jak i operacyjnych, w tym z kontroli operacyjnej, które były sukcesywnie udostępniane do tego postępowania za pośrednictwem Prokuratora Generalnego - zaznaczył.
Śledztwo nadzorowała prokurator Iwona Palka z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, a prowadził je delegowany z katowickiej "okręgówki" do PA w Katowicach Rafał Nagrodzki.
Rzecznik CBA podkreślił, że 28 lipca 2009 r. ówczesny szef CBA poinformował Prokuratora Generalnego, że dzień później dojdzie do zakupu kontrolowanego willi w Kazimierzu Dolnym, która - według śledczych - miała nieformalnie należeć do Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskiej.
Brodowski wskazał, że Palka i Nagrodzki tego dnia zostali z zapoznani z materiałem śledztwa. Znali wagę zawartych w nim ustaleń, a co więcej w trybie pilnym zażądali tego dnia dokonania czynności tzw. udostępnienia, to jest czynności polegającej na przekazaniu, według ściśle określonej w akcie wykonawczym do ustawy o CBA procedury, materiału zgromadzonego w trybie operacyjnym, do postępowania przygotowawczego - dodał.
Po dwóch dniach radykalnie zmienili swoje stanowisko. 30 lipca 2009 r., po zrealizowaniu zakupu kontrolowanego willi w Kazimierzu Dolnym, po przesłuchaniu funkcjonariusza pod przykryciem i innych świadków, wśród których nie było państwa Kwaśniewskich, po zatrzymaniach i dokonaniu przeszukań, materiał ten, razem z uprzednio wykorzystywanymi przez prokuraturę informacjami z kontroli operacyjnej, został zakwestionowany przez prokuratora nadzorującego śledztwa Iwonę Palkę, która razem z prowadzącym postępowanie prokuratorem Rafałem Nagrodzkim - wbrew poleceniu przełożonego - odmówiła włączenia materiałów operacyjnych uzyskanych legalnie podczas operacji specjalnej CBA w poczet materiału dowodowego - podał Temistokles Brodowski.
Zatem należy zauważyć rażącą zmianę stanowiska prowadzących postępowanie prokuratorów – od żądania włączenia informacji zgromadzonych w trybie operacyjnym do akt śledztwa w dniu 28 lipca, po całkowite ich pominięcie dwa dni później - poinformował Brodowski. Dodał, że szef CBA nigdy nie został poinformowany o przyczynach zmiany stanowiska prokuratury. Również materiał ten nie był nigdy zwracany do uzupełnienia czy poprawy - powiedział.
Już niemal dwa tygodnie wcześniej (15 lipca 2009 r.) ówczesny Prokurator Generalny Andrzej Czuma wyraził zgodę na przeprowadzenie tej akcji. Polecił włączyć materiały operacyjne jako dowód do toczącego się śledztwa, co znalazło odzwierciedlenie w odręcznej adnotacji o treści: "Pani Prokurator Apelacyjna Iwona Palka przekazuję do wykorzystania w postęp. przyg. sygn. akt Ap V Ds. 14/09/S", która nadal znajduje się w materiałach tego śledztwa - tłumaczył rzecznik CBA.
Zaznaczył także, że agent pracujący pod przykryciem (Tomasz Kaczmarek - PAP) podczas przesłuchania przekazał prokuratorowi klucze do willi, które zostały jednak później odesłane do CBA, a prokuratura odmówiła wprost ich włączenia do materiału dowodowego.
Te same zeznania funkcjonariusz złożył kilka lat później przed Sądem Rejonowym w Piasecznie - dodał Brodowski, podkreślając, że wówczas składający zeznania nie był już funkcjonariuszem CBA, co - według Brodowskiego - jest istotne w kontekście rozpowszechnianych obecnie informacji o wywieraniu na nim (Tomaszu Kaczmarku - PAP) bezprawnych nacisków. Należy podkreślić, że złożone wtedy zeznania były zbieżne z zeznaniami z dnia 30 lipca 2009 r.- dodał rzecznik CBA.
Przypomniał, że kilka miesięcy po przeprowadzeniu kontrolowanego zakupu willi w Kazimierzu Dolnym odwołany ze stanowiska został ówczesny szefa CBA, Mariusz Kamiński. Pod koniec 2009 r. zastąpił go Paweł Wojtunik, który powołał zespół celem zbadania czynności operacyjnych podejmowanych przez CBA w sprawie "willi Kwaśniewskich".
W wyniku prac zespołu w połowie stycznia 2010 r. sporządzono obszerne, ponad 70-stronicowe sprawozdanie, w którym stwierdzono, że nie budziła wątpliwości zasadność prowadzenia pracy operacyjnej a zastosowane metody pracy operacyjnej, jak i kontrola operacyjna uznać należy za zasadne. Według rzecznika CBA ustalenia zespołu wskazały na istnienie zarówno prawnych, jak i faktycznych przesłanek do prowadzenie czynności.
Mimo to prokuratura na początku 2010 r. umorzyła śledztwo dotyczące willi. Rzecznik CBA podkreśla, że „w związku z brakiem podmiotów uprawnionych do złożenia zażalenia do sądu, takie zażalenie nie mogło i nie zostało złożone. Żaden z organów biorących udział w sprawie nie był zainteresowany dalszym jego prowadzeniem – podsumowuje rzecznik.
11 marca 2010 r. Paweł Wojtunik złożył do prokuratury zawiadomienie, którego treść przeczyła ustaleniom dokonanym przez powołany przez niego zespół audytowy do zbadania tej sprawy. To zawiadomienie otworzyło możliwość rozpoczęcia śledztwa przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu oraz innym funkcjonariuszom CBA w sprawie przekroczenia uprawnień przy wykonywaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych przez Prokuraturę Okręgową Warszawa – Praga w Warszawie.
Do tego śledztwa zostały włączone nie tylko wszystkie materiały z umorzonego śledztwa ws. willi w Kazimierzu, ale też niewykorzystane uprzednio, zakwestionowane - wbrew poleceniu służbowemu - przez Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach materiały zgromadzone w wyniku zastosowania czynności operacyjno-rozpoznawczych.
Postępowanie dotyczące przekroczenia uprawnień przez Mariusza Kamińskiego i funkcjonariuszy CBA trwało do 2015. Rok wcześniej podjęto próbę uchylenia immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu w celu postawienia mu zarzutów. Pomimo większości sejmowej ówczesnej koalicji rządzącej, do uchylenia immunitetu nie doszło. „Mariusz Kamiński na tajnym posiedzeniu plenarnym Sejmu przedstawił stan faktyczny sprawy i przekonał tym samym część posłów koalicji rządzącej o zgodnych z prawem i zasadnych działaniach CBA związanych ze śledztwem” – dodaje Brodowski.
Według niego, powyższa sytuacja pokazała tendencyjność prowadzonego postępowania oraz słabość dowodów posiadanych przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga, mających potwierdzić tezę o złamaniu prawa przez ówczesnego Szefa CBA, Mariusza Kamińskiego.
Przypomniał także, że od początku grudnia 2016 roku Prokuratura Regionalna w Katowicach podjęła umorzone śledztwo ws. willi w Kazimierzu Dolnym pod nową sygnaturą. Czynności powierzone zostały w całości Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu.
W postępowaniu prowadzonym od 2007 r. ws. legalności majątku b. prezydenta i jego małżonki, w ramach którego sprawdzano m.in., czy małżeństwo Kwaśniewskich nie uchylało się od opodatkowania, katowicka prokuratura przyjrzała się domom w Kazimierzu i Wilanowie oraz działce na północy Polski. CBA badało majątek Kwaśniewskich w efekcie nagranej w 2006 r. rozmowy Aleksandra Gudzowatego z Józefem Oleksym.
Od wznowienia w 2016 r. śledztwa w sprawie majątku b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego małżonki przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Na materiał dowodowy składają się także dokumenty związane z zakupem willi. Postępowanie jest przedłużone do 3 czerwca.
We wtorek CBA udostępniło opinii publicznej materiały ze śledztwa - m.in. raport, protokoły przesłuchań, stenogramy rozmów telefonicznych. Według rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Stanisława Żaryna, materiały upublicznione przez CBA wskazują, że Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy byli faktycznymi właścicielami nieruchomości i to oni podejmowali najważniejsze decyzje dotyczące domu w Kazimierzu Dolnym.
Były prezydent i jego małżonka w przesłanym w środę mediom oświadczeniu raport CBA określili jako manipulację. Kwaśniewscy oświadczyli, że raport CBA przedstawia argumenty jednej strony, a pomija fakty i zeznania, które nie pasują do linii ataku na nich i żądają ujawnienia wszystkich materiałów śledztwa.
W połowie stycznia w programie "Superwizjer" TVN "agent Tomek" (Tomasz Kaczmarek - PAP) oskarżył Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika (w przeszłości wiceszefa CBA, obecnie wiceszefa MSWiA). "Miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Ja osobiście nigdy takiego przeświadczenia nie powziąłem, a moje notatki (w których to Kaczmarek potwierdzał - PAP) i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych" - mówił były agent CBA.
Po wypowiedziach Kaczmarka prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące składania przez niego od lipca 2009 r. do 12 grudnia 2019 r. fałszywych zeznań w toku postępowań przygotowawczych.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych oświadczył we wtorek, że operacja CBA była prowadzona zgodnie z przepisami i zgodami Prokuratora Generalnego i Sądu na poszczególne etapy działań.