I choć początkowo jej agenci zapewniali, że jeśli lokal nie przypadnie oglądającym do gustu, to pieniądze do nich wrócą, to tak się jednak nie działo. Na forach internetowych nie brakuje teraz negatywnych wpisów.

Reklama

- To były historie jak z horroru. Byłem naprawdę zdenerwowany – mówi w rozmowie z BBC jeden z poszkodowanych. – 300 funtów to mniej niż połowa mojego czynszu, ale co mogę zrobić? Nie mam pieniędzy, żeby ich pozywać, nie mam wiedzy z zakresu prawa. Jestem bezsilny.

Zdaniem Davida Smitha – to specjalista od wynajmu nieruchomości i prawa lokatorskiego – praktyka firmy jest prawnie wątpliwa: - Poproszenie kogoś o pieniądze za oglądanie domu, bez możliwości zobaczenia, czego dotyczy umowa, byłoby raczej postrzegane przez profesjonalistów z branży nieruchomości jako nieuzasadnione i niesprawiedliwe zachowanie.

Flintons w Londynie zapewnia tymczasem, że nie pobiera żadnych opłat za oglądanie domów i mieszkań.