Sprawę reprywatyzacji nieruchomości przy ul. Schroegera 72 komisja weryfikacyjna badała w listopadzie ub.r. Kamienica była zwracana przez miasto dwukrotnie: pierwszy raz w 2012 r., ale decyzja została uchylona przez sąd oraz drugi raz w 2016 r., kiedy po odwołaniach właścicielki ustanowiono prawo użytkowania wieczystego. Lokatorzy w ubiegłym roku odwołali się również od tej decyzji, ale w związku z rozpoczęciem postępowania przed komisją weryfikacyjną postępowanie zostało zawieszone.
Jaki na poniedziałkowej konferencji prasowej poinformował, że komisja uchyliła w całości decyzję prezydenta m.st. Warszawy z lutego 2016 r., odmówiła ustanowienia prawa użytkowania wieczystego obecnym właścicielom, a ponadto nakazała m.st. Warszawa przejęcie zarządu nad nieruchomością przy Schroegera 72.
Szef komisji weryfikacyjnej ocenił, że losy kamienicy przy Schroegera 72, to "kolejna sprawa, gdzie działy się cuda". Jak mówił, wniosek dekretowy został złożony po terminie i nie powinien być rozpatrywany, a ponadto w momencie składania wniosku dekretowego nie było przesłanki posiadania.
Powołując się na dane z Instytutu Pamięci Narodowej mówił, że w 1947 r., czyli przed złożeniem wniosku dekretowego jeden ze spadkobierców kamienicy przy Schroegera - Igor Bielajew - znajdował się w Londynie, a jego żona była wówczas w Stanach Zjednoczonych. Z kolei rodzina Jamiołkowskich, którzy zgłosili się do właścicielki Ewy Kaszyckiej jako drudzy spadkobiercy, to inna rodzina Jamiołkowskich, nie mająca nic wspólnego z prawowitymi właścicielami.
Powołując się na opinie biegłego Jaki powiedział, że podpis Igora Bielajewa pod pełnomocnictwem został sfałszowany. Dodał, że dla jednego ze spadkobierców został ustanowiony kurator, choć ta osoba miałaby 100 lat w momencie podejmowania decyzji zwrotowej. To - dodał - również nie budziło wątpliwości miasta.
Przewodniczący komisji powiedział, że Ewa Kaszycka nabyła prawo do spadku po przodkach Igora Bielejewa do kamienicy przy Schroegera 72 za ok. 4 proc. wartości. Dodał, że sprawa jest "absolutnie skandaliczna, haniebna". - Gdyby nie komisja, to (kamienica) trafiłaby w nieuprawnione ręce. Cieszymy się, że możemy to raz na zawsze przerwać wprowadzając również zarząd komisaryczny do tej nieruchomości - stwierdził.
Jaki powiedział, że "w ocenie komisji prezydent Warszawy rażąco naruszył prawo poprzez nieustalenie przesłanki posiadania gruntu przez dotychczasowego właściciela lub następcę prawnego w chwili złożenia wniosku dekretowego". Dodał, że organ administracyjny rozpoznający wniosek dekretowy "zobowiązany jest do kompleksowego zbadania sprawy". Jaki powiedział, że "niedopuszczalna jest postawa prezydenta Warszawy, który pominął tak istotną okoliczność w toku postępowania administracyjnego".
Szef komisji podkreślił też, że przy wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnej ws. Schroegera 72 błędnie ustalono krąg spadkobierców. - Rażące naruszenie przepisów prawa poprzez nieustalenie prawidłowego kręgu stron postępowania i naruszenie zasady czynnego udziału stron. Prezydent Warszawy w pierwszej kolejności powinien dokonać analizy, czy z wnioskiem wystąpiła osoba uprawniona do jego złożenia. Ponadto powinien ustalić krąg pozostałych osób mogących posiadać przymiot stron postępowania dekretowego, czego nie uczynił - powiedział Jaki.
Zaznaczył, że prezydent przy wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnej pominął istotne wątpliwości w zakresie kręgu stron postępowania. - Prezydent nie zwróciła uwagi na fakt, że sąd ustanowił kuratora dla Stanisława Jamiołkowskiego, który miałby 100 lat w momencie ustanawiania kuratora. Żadnych wątpliwości prezydenta Warszawy nie wzbudził fakt, że wcześniej ta sama osoba była ustanawiana kuratorem dla innej osoby, ale o takim samym imieniu i nazwisku - wskazał.
Wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta wyjaśnił, że w Warszawie podczas wojny i niemieckiej okupacji żyło dwóch Stanisławów Jamiołkowskich. - Jeden ze wspaniałą kartą powstańczą, drugi z hańbiącą kartą w czasie okupacji, ponieważ dokumentacja IPN wskazuje, iż mógł kolaborować z Niemcami - powiedział Kaleta.
Podkreślił, że sprawa Schroegera 72 w dotychczasowej pracy komisji weryfikacyjnej była najbardziej obszerną, wielowątkową, z bardzo długim sporem między mieszkańcami i nowym właścicielem. Podkreślił, że lokatorzy byli bardzo dociekliwi w dochodzeniu do prawdy o losach swojej kamienicy.
Mieszkańcy kamienicy przy Schroegera ws. reprywatyzacji zgłaszali swoje wątpliwości m.in. zarzucając brak oryginału pełnomocnictwa, udzielonego pod koniec lat 40. adwokatowi przez ówczesnych właścicieli.
Według lokatorów, "istniała grupa, której zależało na konkretnym załatwieniu sprawy Schroegera 72, nad tą grupą był rozłożony parasol ochronny"; pełnomocnik mieszkańców informował prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz o nieprawidłowościach, wykazywał błędy i proponował rozwiązania tej sytuacji, ale również bez rezultatu.
Właścicielka kamienicy zeznała przed komisją, że sprawa reprywatyzacji była wielokrotnie prześwietlana przez prokuraturę. - Nikt nam nigdy nie postawił żadnego zarzutu, również w kwestii wspomnianego wiele razy pełnomocnictwa - powiedziała.
Ówczesny burmistrz Bielan Zbigniew Dubiel (PO) potwierdził podczas zeznań przed komisją weryfikacyjną, że posiada 10 proc. udziałów w spółce Posesor, która po reprywatyzacji zarządzała kamienicą przy Schroegera. Tłumaczył, że nie widzi w tym żadnego konfliktu interesów.