Poszło o inwestycję planowaną na działce u zbiegu ulic Kieleckiej i Narbutta. Zaplanowała ją firma Myoni. – To ma być budynek luksusowy. Zaplanowaliśmy w nim tylko cztery duże mieszkania – mówi Gazeta.pl Rafał Zelent z pracowni Grupa 5, odpowiedzialnej za projekt.

Reklama

Nic nie wskazuje jednak, że nieruchomość miałaby powstać. Zaprojektowany budynek jest agresywną bryłą (…) przez swój gabaryt, użycie ciemnego, szarego materiału na ostatniej kondygnacji miałoby negatywny wpływ na odbiór relacji zewnętrznych okolicznej zabudowy (…), sprawi, iż tworzy się dominanta wysokościowa (…) niwecząca pierwotną kompozycję architektoniczną i urbanistyczną – napisała w uzasadnieniu Maria Schirmer, naczelnik mokotowskiego wydziału architektury.

Zdania w środowisku architektów są podzielone. O ile jedni podnoszą, że dobrze się stało – "urzędnik ma odwagę nie poprzestać na suchym interpretowania paramentów", o tyle ile zwracają uwagę, że "zapisy planu są wiążące". – Jeżeli projekt jest z nim zgodny, to pozwolenia na budowę nie można nie wydać – mówi Jolanta Przygońska, przewodnicząca Rady Okręgowej Izby Urbanistów w Warszawie.