Jasny czy ciemny? Materiał naturalny czy tańszy laminat? Nina Nikonczuk, właścicielka manufaktury meblarskiej Arino House z przypuszczańskiej Hajnówki stawia na blaty drewniane, mimo kontrowersji jakie budzą.
Drewno nie lubi wilgoci
Drewno jako materiał na blat kuchenny czy stołowy ma wielu przeciwników. Uważają oni, że jest trudy w utrzymaniu, zaraz pojawiają się na nim plamy od żywności, rysy od krojenia, w sumie – jest mało trwały.
- Nie bardziej niż inne blaty wykonane z naturalnych materiałów – przekonuje Nina Nikonczuk z Arino Huose. - Nawet granitowe przy złym użytkowaniu mogą szybko się zniszczyć. Jedna z klientek zapytała mnie, co się stanie, jak na nowym drewnianym blacie postawi szklankę z gorącą herbatą. Odpowiedziałam, że z moim stołem, który ma 15 lat nic się nie dzieje, bo dąb to bardzo dobry materiał. Choć swoją drogą staram się zawsze stawiać gorące napoje na podkładce.
Rzeczywiście drewno nie lubi wilgoci. Trzeba szybko z takiej powierzchni wycierać rozlane płyny i mokre plamy. Stoły i blaty drewniane bardzo źle reagują też na alkohol, z którym materiał ten wchodzi w reakcje chemiczne. Mogą wówczas powstać przebarwienia i zacieki, na politurze pojawiają się białe plamy. Dlatego ważne jest by blat odpowiednio zabezpieczyć. Robi się poprzez lakierowanie lub olejowanie.
Olejowane czy lakierowane?
Lakierowanie skuteczniej zabezpiecza materiał przed wodą, sprawia, że jest łatwiejszy do wymycia, ale odbiera mu jego aksamitność i ciepło.
- W naszym zakładzie do impregnacji drewna używamy oleju, ponieważ jest środkiem naturalniejszym, bardziej sprzyjającym i drewnu i ludziom. Pięknie wydobywa koloryt i deseń drewna – mówi Nina Nikonczuk, producentka mebli z ponad 30 letnim stażem.
Na początku proces olejowania trzeba powtórzyć kilkakrotnie. Ponieważ olej paruje. Nasącza się powierzchnię kolejnymi warstwami dopóki drewno "pije". Dobrze zaolejowany blat nie przepuszcza żadnych płynów, co zabezpiecza go przed odbarwieniami. W pierwszym roku użytkowania, jeśli blat rzeczywiście "jest często w robocie", warto olejowanie dwa lub trzy razy powtórzyć. Potem drewno jest na tyle mocno zaimpregnowane, że zabieg ten wystarczy wykonywać raz na dwa, trzy lata. Jeżeli drewniany staruszek ma tu i ówdzie jakieś rysy, można go poddać liftingowi i przeszlifować papierem ściernym lub szlifierką, a potem ponownie staranne pokryć olejem.
Dębowy czy z płyty wiórowej?
Nie bez znaczenia jest też jaki rodzaj drewna wybierzemy do kuchni. W Polsce najczęściej wytwarzane są blaty z gatunków krajowych.
- Blaty drewniane robimy przeważnie z dębu. Są też dostępne gatunki egzotyczne o podobnych właściwościach i twardości, ale stoję na stanowisku, że skoro mam pod ręką znakomity surowiec, to z niego korzystam – wyjaśnia szefowa Arino House.
Sporadycznie, na życzenie klientów firma wykonuje również blaty z płyty wiórowej, pokrytej laminatem. To jedna z tańszych opcji. - Jednak w okolicach spoin (przy zlewozmywaku, płytce kuchennej), jeśli dostanie się tam woda, blat może puchnąć – ostrzega Nina Nikonczuk. - Dlatego ten model sprawdza się jeśli wykonany jest z jednego, dużego kawałka, bez łączeń. Najlepiej dobrać do niego zlewozmywak z kołnierzem koniecznie i odpowiednio zaizolować, żeby nie było najmniejszych szczelin. Taki blat też będzie służył z 10 lat. Blat dębowy jest długowieczny.
Zalety drewna
Drewniany blat dodaje wnętrzu ciepła, sprawia wrażenie przytulności. W przeciwieństwie do kamiennego jest cichy i przyjazny, wygłusza dźwięki prac kuchennych, odgłosy stawianych naczyń. Drewnu można też w prosty sposób nadać kolor pasujący do wystroju kuchni, a potem, gdy się znudzi, zmienić go na inny.
- Można nadawać mu różne odcienie. Ale kolor drewna sam w sobie jest tak piękny, że zawsze zachęcam, by zostać przy barwie naturalnej – mówi Nina Nikonczuk.
Jeśli w domu są drewniane elementy np. parkiet na podłodze lub meble w salonie, to użycie tego materiału w kuchni sprawi, że wnętrze zachowa spójność. Drewno staje się wtedy elementem łączącym różne części przestrzeni, scalającym dom. Dąb nadaje się do tego jak żaden inny gatunek, bo daje poczucie stabilności i bezpieczeństwa.
- Dobrych 20 lat temu mieliśmy na ekspozycji dębowy stół – opowiada Nina Nikonczuk. - Dużo na nim pracowaliśmy, rysowaliśmy, kleiliśmy itd. Nasza projektantka zakochała się w nim i ostatecznie go kupiła. Czasami pytam o moje meble jak o swoje dzieci. Zagaiłam więc ją ostatnio: "Jak ten stół". "Stoi jak dąb”, jem na nim i pracuję, chociaż mam i inne meble w domu, ten lubię najbardziej.