- Zaczęto od małych pawilonów, potem były domy oraz szkoły i centra kultury, które sama miałam możliwość projektować, np. w Holandii. Teraz przyszedł czas na drapacze chmur - mówi w rozmowie z Dziennik.pl Jolanta Starzak, wykładowca Uniwersytetu SWPS.
Jej słowa potwierdzają analizy międzynarodowej organizacji Council of Tall Building and Urban Habitat: kilkupiętrowe gmachy budowane z drewna lub w technologii hybrydowej z konstrukcją o elementach stalowych czy betonowych powoli stają się już normą. Architekci i urbaniści śmielej wznoszą coraz wyższe budowle.
Przykładów nie brakuje. I tak np. jeszcze w tym roku planowane jest otwarcie 84-metrowego budynku HoHo w Wiedniu – ma on liczyć 24 piętra, na których mieścić się będą m.in.: biura, apartamenty i hotel. Z kolei w 2019 roku do użytku ma być oddana paryska wieża o 35 piętrach.
Historycznie pierwszym wysokim drewnianym budynkiem był Stadthouse Murray Grove w Londynie. Liczył 9 pięter i osiągnął wysokość blisko 30 metrów. Zainteresowanie sprzedawanymi w nim apartamentami było tak duże, że wszystkie mieszkania rozeszły się na pniu - wystarczyła zaledwie godzina! Był wtedy dopiero 2009 rok - o narodzinach nowego trendu nie sposób było jeszcze mówić.
Potem pojawiły się kolejne wieże z drewna, w tym m.in. 14-piętrowiec w norweskim Bergen i 18-piętrowiec z Kanady.
Z danych studia Skidmore, Owings & Merrill LLP wynika, że da się budować drewniane biurowce o wysokości około 40 pięter! Jak to w ogóle możliwe?
Domek z piernika i kurtka po starszym kuzynie
- Do wznoszenia drewnianych drapaczy chmur wykorzystuje się nowe materiały konstrukcyjne - odpowiada Jolanta Starzak.
Wśród nich są jest m.in. drewno laminowane krzyżowo. To nic innego jak wielowarstwowe płyty bardzo dużych rozmiarów. - Z ich pomocą od razu można wznosić ściany: nośne, działowe i stropy, bo drewno przyjeżdża na budowę z wyciętymi otworami; całość składa się potem jak domek z piernika. W otwory na koniec wkłada się okna i drzwi, a konstrukcję dokładnie izoluje na zewnątrz. I budynek gotowy! – opowiada Jolanta Starzak.
Budowa jest więc szybka, czysta i przyjazna dla środowiska, co wielu może zaskakiwać. Wszystko dlatego, że drewno jest lżejsze, a jego transport łatwiejszy, po drugie - fundamenty nie muszą być tak głębokie jak przy wznoszeniu wieży ze szkła i betonu, po trzecie - przy obróbce drewna emisja gazów cieplarnianych ograniczona jest do minimum.
- Poza tym drewno jest jak cegła. Można z niego nie tylko budować wszystko, ale też ponownie wykorzystywać - zastrzegają eksperci. Przywołują przy tym pojęcie ekonomii cyrkularnej, czyli procesu odzyskiwania materiałów, by w ten sposób ograniczać ilość niewykorzystanych odpadów.
- Przodują w tym m.in. Belgowie i Holendrzy, którzy wyburzając ściany, wykorzystują drewniane elementy do wznoszenia kolejnych budynków, co przyrównać można do noszenia kurtki po starszym kuzynie - kwituje Jolanta Starzak.