Właściciele M3 mogą zacierać ręce, pod warunkiem że przeczekali teoretycznie najlepszy okres z sierpnia i września i zdecydowali się wynająć lokum później. Jeszcze we wrześniu średnia cena za wynajem mieszkania trzypokojowego wynosiła 2,6 tys. zł miesięcznie – wynika z raportu Szybko.pl i Expandera. Miesiąc później właściciele żądali aż o 200 zł więcej.
W tym roku stawki za wynajem w tym segmencie nie były jeszcze tak wysokie. Jeśli porównamy je z czynszami z ubiegłego roku, okazuje się, że dla właścicieli nieruchomości trzypokojowych tegoroczna jesień może być rekordowo udana. W październiku 2009 r. mogli zarobić o prawie 400 zł mniej.
Współlokatora od zaraz
Popyt na takie mieszkania nie słabnie. Mimo że szczyt na rynku wynajmu już za nami, na forach i portalach internetowych pojawia się coraz więcej ogłoszeń typu: „zostań naszym współlokatorem” lub „wolny pokój poszukiwany od zaraz”. Tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego żacy godzili się na wysokie ceny, wynajmując kawalerki. Po kilku tygodniach często okazywało się, że przeszacowali swoje możliwości. Dodatkowo decydował pragmatyzm. Koszt wynajmu kawalerki w stolicy to obecnie 1364 zł miesięcznie. Jeśli student zdecyduje się wynająć mieszkanie trzypokojowe z dwiema innymi osobami, zaoszczędzi 1/3. Potwierdzają to analitycy.
– Na te mieszkania popyt, także ze strony studentów rośnie – czytamy w opracowaniu Szybko.pl i Expandera. Co ciekawe najwięcej tracą właśnie kawalerki. Ich cena w październiku spadała do poziomu sprzed wakacji, kiedy to była najniższa w całym roku. Zaś w porównaniu z 2009 rokiem stopniała prawie o 100 zł. Najbardziej stabilny jest obecnie rynek lokali dwupokojowych. W ostatnich miesiącach zaszły jedynie kosmetyczne zmiany stawek. Za lokum dwupokojowe właściciele mieszkań żądali w październiku 1940 zł.
Analitycy Szybko.pl zbadali także dostępność mieszkań na warszawskim rynku wynajmu. Wnioski? – Liczba ogłoszeń wynajmu w Warszawie utrzymuje się na porównywalnym poziomie przez ostatnie miesiące. Jest ich około 7 tys. miesięcznie – zauważają specjaliści.
Najwięcej w centrum
Równy udział w rynku mają dzielnice centralne. Najwięcej mieszań dostępnych pod wynajem znajdziemy w Śródmieściu i na Mokotowie. Te dzielnice zagarniają ponad 40 proc. rynku (po około 22 proc.). Trzeci na liście, z dużo mniejszą podażą, jest Ursynów – jest tam już tylko nieco ponad 8 proc. mieszkań przeznaczonych na wynajem. Jak zauważają eksperci są to najatrakcyjniejsze z punktu widzenia najemcy dzielnice – dobrze skomunikowane ze wszystkimi częściami miasta. Z drugiej strony należą jednak do najdroższych lokalizacji.
Dużo gorzej prezentuje się oferta wynajmu w dzielnicach peryferyjnych. Podaż jest tam mniejsza więc najemcy będą mieli problem ze znalezieniem wolnego lokum na Bródnie, Gocławiu, Tarchominie czy w Rembertowie (zaledwie kilkadziesiąt ofert).
Na mniejsze zainteresowanie tymi okolicami wpływa zarówno standard zabudowy, jak i słaba komunikacja. W grupie dzielnic ze słabszą podażą znalazła się także Saska Kępa, ale z zupełnie innych przyczyn. Na pierwszy rzut oka budzi to zdziwienie, bowiem dzielnica uchodzi za prestiżową i jest dobrze skomunikowana z centrum. Jeśli jednak przyjrzymy się strukturze zabudowy, okaże się, że dominują tam głównie kamienice i domki wielorodzinne, gdzie ciężko znaleźć mieszkania na wynajem.