- Sprzedaję miejscowość - oświadczył burmistrz Pietro Pensa, którego słowa cytują włoskie gazety. Jak zauważają, jest to sprzedaż "po kawałku".

Reklama

Swój prowokacyjny pomysł, nazwany "Sprzedam Esino", wytłumaczył następująco: - Musimy odzyskać fundusze, których nam brakuje.

Zapewnił zarazem, że kierowana przez niego gmina nie stoi w obliczu bankructwa, lecz potrzebuje środków na rozwój i realizację niezbędnych projektów. - Zostaliśmy pozostawieni sami sobie w naszej walce z wyludnieniem - dodał.

- Brakuje nam pieniędzy w kasie gminnej. Dlatego postanowiłem zająć mocne stanowisko dla dobra wszystkich wystawiając na sprzedaż symboliczne miejsca - wyjaśnił.

Pensa podkreślił: - Aby poprawić jakość życia i sytuację w Esino, sprzedajemy je.

Przed oferowanymi obiektami ustawił wielkie kartonowe tablice z ceną i kodem kreskowym. Ogłoszenia o sprzedaży zamieścił też w prasie.

Malownicza górska miejscowość w regionie Lombardia, licząca obecnie ponad 700 mieszkańców, w latach 80. gościła w czasie wakacji ponad 10 tysięcy turystów, zwłaszcza z pobliskiego Mediolanu.

Potem, jak zauważyły lokalne władze, bardziej Włochom zaczęło opłacać się jeździć na urlop do Egiptu czy Tunezji. Z czasem z powodu spadku napływu turystów, miasteczko zaczęło borykać się z coraz większymi kłopotami. Stan obecny, opisany przez dziennik "La Repubblica" to fatalny transport i zniszczone drogi; jedna z nich jest zamknięta od roku z powodu osunięcia się części nawierzchni. Dzieci muszą dojeżdżać daleko do gimnazjum.

Wśród wystawionych na sprzedaż przedmiotów jest też 14 rzeźb stacji z Drogi Krzyżowej, podarowanych miejscowości przez znanego artystę. Cena to 600 tysięcy euro.

Reklama