Deweloperzy debatowali w poniedziałek o rządowym programie "Mieszkanie dla młodych".

Projekt, nad którym pracują teraz posłowie, zakłada jednorazową dopłatę do kredytów mieszkaniowych zaciąganych przez młodych ludzi. Mogą to być małżeństwa, a także osoby samotne, które nie przekroczyły 35, roku życia. Nieruchomość musi zaspokoić potrzeby mieszkaniowe. Kupno mieszkania na wynajem nie będzie więc w żaden sposób refundowane przez państwo.

Reklama

Pieniądze dostanie osoba, która kupi mieszkanie nie większe niż 75 metrów kwadratowych. Cena metra nie może przekroczyć wyznaczonego progu. Wskaźniki, według których się oblicza wartość nieruchomości, są najczęściej krytykowane przez deweloperów.

Marek Poddany z Polskiego Związku Firm Deweloperskich boi się, że dojdzie do absurdalnych sytuacji, jakie miały miejsce w czasie poprzedniego programu "Rodzina na swoim". Sztywne ustawienie tak zwanej wartości odtworzeniowej spowodowało, że w Gdańsku 80 procent mieszkań kwalifikowało się do programu, a w Krakowie niespełna 20 procent. Średnia wartość odtworzeniowa metra kwadratowego jest obliczana przez każdą gminę.

Reklama

Developerzy uważają też, że pieniądze przeznaczone na program są zbyt małe. Rząd chce przeznaczyć na program ponad 3 miliardy złotych. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Transportu i Budownictwa Piotr Styczeń mówi, że na więcej na razie państwa nie stać.

Jednocześnie deklaruje, że programem mogłoby być objęte także budownictwo jednorodzinne. Powierzchnia takich nieruchomości nie mogłaby jednak być zbyt duża.

Wiadomo już, że dopłaty do kredytu nie będą dla wszystkich. Będzie on przyznawany tylko tym, którzy mają stałą pracę i odpowiednie dochody, by w przyszłości obsługiwać swoje zobowiązania. Posłowie zakończą prace nad programem prawdopodobnie w ciągu najbliższych kilkunastu dni.

Mieszkanie dla młodych będzie dostępne od początku przyszłego roku i obejmie około 115 tysięcy osób.