55 proc. gospodarstw domowych w Kanadzie jako miejsce zamieszkania wymienia wolnostojący dom; według ostatniego spisu powszechnego z 2011 roku. Kolejne 17,8 proc. mieszka w domach szeregowych, bliźniakach oraz innych typach budynków mieszkalnych niebędących blokami. To oznacza, że prawie trzy czwarte kanadyjskich rodzin ma przed wejściem do domu przynajmniej trawnik, jeśli nie jest to inna forma ogródka. Z reguły przed domami nie ma płotów czy ogrodzeń, ogródek od frontu jest dobrze widoczny. Stąd też dobrze utrzymany trawnik przed domem jest dla wielu powodem do dumy.

Reklama

Trawniki stały się jednak jedną z cichych ofiar globalnego ocieplenia. Latem pojawiają się w wielu kanadyjskich miastach zakazy używania automatycznych zraszaczy. Zimy bez opadów śniegu też są problemem dla wymagających dużych ilości wody trawników. W ostatnich latach pojawiły się więc firmy, które do Kanady przenoszą pomysły na malowanie trawników z Kalifornii borykającej się z ograniczeniami w używaniu wody. Takie usługi można zamówić już w Kolumbii Brytyjskiej i w Albercie.

Media opisywały ostatnio działalność kilku firm oferujących malowanie na zielono zrudziałych po zimie i wyschniętych trawników. Do sztucznego zazieleniania używa się nietoksycznej i długo niezmywalnej – nawet przez trzy miesiące - farby. W internecie można zresztą taką farbę kupić i samemu zazielenić trawnik bez konieczności czekania na deszcz.

Cytowany przez portal CBC właściciel malującej trawniki firmy z Vancouver zwracał uwagę, że zainteresowanie usługami widoczne jest też wśród agentów nieruchomości i firm zajmujących się stagingiem, czyli przygotowywaniem domów i mieszkań do sprzedaży. Staging jest popularny na rynku nieruchomości w Kanadzie, a zajmujące się nim firmy mają za zadanie tak zaaranżować wnętrze i otoczenie sprzedawanego domu, by podkreślić zalety sprzedawanej nieruchomości i w rezultacie ułatwić szybką sprzedaż po jak najwyższej cenie. Usługa ta - jak można przeczytać w informacji jednej z firm oferujących malowanie trawników - kierowana jest również do tych, którzy chcą, by sąsiedzi "zzielenieli z zazdrości".

Reklama

Ogródkowe trendy w Toronto wskazują, że coraz więcej osób decyduje się, by swój "front yard" przekształcić z trawnika w niewymagający tak dużych ilości wody ogródek z roślinami, które są w stanie wytrzymać mocno prażące w lecie słońce. Właściciele kilku firm zajmujących się zakładaniem ogrodów i dbaniem o nie na zlecenie klientów mówili PAP, że zachęcają do zastępowania trawy wysypaną korą i gęstym sadzeniem roślin, dzięki czemu wilgoć nie wyparowuje z ziemi.

Niektórzy właściciele przydomowych trawników decydują się nawet zmieniać je w warzywne ogrody, niekiedy tak ładnie zaprojektowane i utrzymywane, że często budzą podziw urzędników, choć nie zawsze. W 2012 roku kanadyjskie media opisywały przypadek pary z Drummondville w prowincji Quebec, która nie dość, że założyła przed domem warzywny ogród, plonami dzieliła się z sąsiadami, to jeszcze skutecznie zmieniła dietę i schudła – razem – ok. 50 kg. Problem polegał jednak na tym, że władze miasta nie zezwalały na posiadanie przed domem ogrodu warzywnego zajmującego więcej niż 30 proc. trawnika i nakazały likwidację znacznej części ogrodu. Dopiero petycja podpisana przez 29 tys. osób skłoniła miejskich urzędników do zmiany zdania.

Podobna sytuacja zdarzyła się w ubiegłym roku w stolicy kraju, Ottawie. Parze młodych ludzi nakazano zlikwidowanie warzywnego ogródka z tego względu, że rośliny otoczone były grubymi deskami wystającymi kilkanaście centymetrów nad ziemię, a na takie "ogrodzenie" nie zezwalają lokalne przepisy.

Komentarze mediów były w większości nieprzychylne miejskim władzom i przybrały ton polityczny. Wskazywano wręcz, że podobnie jak w USA urzędnicy nie chcą zezwalać na niezależność od przemysłu spożywczego. Niektóre miasta mają jednak przepisy przychylne miejskim ogrodnikom. W razie problemów zawsze pozostaje pomalowanie trawnika.