W kwestii ubóstwa energetycznego to do końca tego miesiąca chciałbym już pokazać projekt ustawy o wspieraniu termomodernizacji w wersji uwzględniającej uwagi z procesu konsultacji. Będę namawiał decydentów, by jeszcze przed wakacjami parlament przyjął tę ustawę – mówił jeszcze w maju na łamach DGP Piotr Woźny, pełnomocnik premiera do spraw programu „Czyste Powietrze”.
Jest jeszcze szansa, by Sejm zajął się projektem, zanim parlamentarzyści rozjadą się na wakacje. W lipcu planowane są trzy posiedzenia (3–6 lipca, 14 lipca i 18–20 lipca). Z naszych informacji wynika, że jedną z głównych przyczyn poślizgu były targi o to, jaką ścieżką legislacyjną projekt powinien dalej pójść. Sam Piotr Woźny miał być zwolennikiem rozwiązania, by projekt ustawy został zgłoszony w Sejmie jako inicjatywa poselska. Jednak nie dostał na to zielonego światła, co oznacza dłuższą ścieżkę rządową. – Teraz trwają prace nad oceną skutków regulacji i projektami rozporządzeń – twierdzi nasze źródło.
Projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów ma pilotażowo wesprzeć 23 miejscowości poniżej 100 tys. mieszkańców znajdujących się na wielokrotnie przywoływanej już liście Światowej Organizacji Zdrowia. Na pierwszy ogień pójdzie małopolska Skawina, która jako pierwsza została objęta programem „Stop Smog”. W dalszej perspektywie dołączy do nich 10 większych miast, które również znalazły się na niechlubnej liście najbardziej zanieczyszczonych miejsc w Europie, np. Rybnik czy Żywiec. W ramach pilotażu na wymianę kotłów w domach i ich ocieplenie uruchomiona będzie kwota 180 mln zł.
Dowiedzieliśmy się, jakie są efekty prowadzonych w ostatnich tygodniach konsultacji i co znajdzie się w finalnej wersji projektu. Wyjściowa zasada jest taka, że docelowo wsparcie skierowane będzie do gmin objętych uchwałami sejmików województw ustanawiającymi zakazy eksploatacji wysokoemisyjnych instalacji spalania paliw. W ubiegłym roku takimi uchwałami objęto tereny woj. małopolskiego, śląskiego, dolnośląskiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, opolskiego i wielkopolskiego. To oznacza, że na wsparcie będzie mogło liczyć ok. 60 proc. populacji Polski.
Reklama
Pomoc finansowa na termomodernizację budynku i wymianę starych kotłów nie będzie mogła przekraczać kwoty 53 tys. zł brutto (liczonej średnio dla domów jednorodzinnych objętych wnioskiem i zawartą umową). Środki będą w 70 proc. pochodzić z budżetu państwa (Fundusz Termomodernizacji i Remontów), a pozostałe 30 proc. dorzucą władze lokalne.
Wsparcie, oferowane na podstawie ustawy, dotyczyć będzie tylko budynków jednorodzinnych. Przy czym liczba tych, które je uzyskają, nie będzie mogła przewyższyć 12 proc. łącznej liczby budynków mieszkalnych jednorodzinnych w danej gminie (i nie mniej niż 2 proc.). Jednocześnie rozpoczęte zostały prace koncepcyjne nad stworzeniem instrumentu wsparcia dla termomodernizacji wielorodzinnych budynków komunalnych.
Ze wsparcia skorzystają osoby, które w okresie trzech miesięcy poprzedzającym podpisanie umowy termomodernizacyjnej z gminą, nie przekroczyły swoimi dochodami 250 proc. kryterium socjalnego. Obecnie wynosi ono 514 zł na osobę w rodzinie, czyli w tym przypadku ok. 1289 zł. Gmina będzie mogła podwyższyć to kryterium do 350 proc., czyli 1799 zł.
Nowością jest to, że badanie spełniania kryteriów dochodowych uzupełnione zostanie analizą stanu majątkowego beneficjentów programu. Rozwiązanie to popiera Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego (PAS). – Nie da się skroić jednego rozwiązania finansowego dla wszystkich – przekonuje. – Są osoby, które z punktu widzenia dochodów mogą być zaliczone do ubogich energetycznie, ale jednocześnie mieszkają np. w dużych domach, na wartościowych działkach, odziedziczonych po kimś z rodziny. Mogą też być osoby w podeszłym wieku, mieszkające w domu, w którym zwyczajnie nie opłaca się już inwestować rządowych pieniędzy ze względu na jego zły stan. Być może takim osobom trzeba zaproponować inny rodzaj wsparcia niż prostą dotację, np. dożywotnią dopłatę do kosztów ogrzewania czy wsparcie zwrotne powiązane z wymianą źródła ciepła. Dotacja w pierwszej kolejności powinna trafić do osób, których nie stać na wkład własny, a ich warunki mieszkaniowe pozostawiają wiele do życzenia – wskazuje Piotr Siergiej.
Beneficjentami przedsięwzięć niskoemisyjnych mogą być – oprócz właścicieli – także posiadacze samoistni, czyli osoby, które władają nieruchomościami jak właściciele, ale niemogące formalnie wykazać tytułu własności.
Z wcześniejszych zapowiedzi przedstawicieli rządu wynika, że dofinansowanie ma wynosić od 40 do 90 proc. kosztów termomodernizacji i wymiany źródła ciepła. Jeśli rządowo-samorządowe świadczenie wyniesie 100 proc., możliwe, że po stronie beneficjenta pojawi się obowiązek świadczeń w naturze na rzecz gminy (być może drobne prace remontowe, tak jak to ma miejsce obecnie przy oddłużaniu lokatorów mieszkań komunalnych) czy udostępnienia dachu lub terenu posesji dla potrzeb gminnych instalacji fotowoltaicznych (paneli słonecznych). – To może być bodziec rozwojowy dla gmin, który pozwoli rozwijać się tzw. energii prosumenckiej. Jeśli ktoś dostanie maksymalną wysokość dotacji, to aby nie miało to charakteru roszczeniowego, gmina mogłaby wymagać czegoś w zamian – ocenia Piotr Siergiej z PAS.
Efektywność programu termomodernizacji zależeć będzie w dużej mierze od sprawności działania gmin. Po pierwsze, pieniądze przeznaczane na cały projekt będą dotacjami – a więc będzie to pieniądz „znaczony”, na z góry określony cel. Dotacje te będą przyznawane gminom, a nie finalnym beneficjentom (mieszkańcom, gospodarstwom domowym). Środki trafią do osób potrzebujących dopiero na podstawie umów zawieranych pomiędzy nimi a samorządem. Po drugie, zanim władze lokalne otrzymają jakiekolwiek pieniądze do dalszej dystrybucji, będą musiały przyjąć tzw. gminny program niskoemisyjny.
To nie wszystko. Gmina powinna też zapewnić utrzymanie efektów programu niskoemisyjnego przez okres 10 lat. Utrzymała się przy tym zasada, o której pisaliśmy w kwietniu – że jeśli przed upływem pięciu lat od zakończenia przedsięwzięcia niskoemisyjnego zostanie przeniesiona własność (lub udział we współwłasności budynku lub jego części), właściciel lub współwłaściciel, który stał się beneficjentem programu, będzie musiał zwrócić gminie 100 proc. kosztów realizacji przedsięwzięcia niskoemisyjnego. Po upływie pięciu lat (zbycie między 5. a 6. rokiem) właściciel zwraca 50 proc., a z każdym kolejnym rokiem kwota do zwrotu zmniejszy się o 10 proc. W razie czego realizację całego przedsięwzięcia gmina będzie mogła zlecić zewnętrznemu operatorowi.
Piotr Siergiej przyznaje, że – co do zasady – program pilotażowy aktywistom z Polskiego Alarmu Smogowego się podoba. – Mówimy o nowych narzędziach i programach, których nigdy wcześniej nie było, dlatego wpierw trzeba wszystko przetestować i jak najszybciej wdrożyć – mówi. – Ważne jest, by zapewnić łatwy dostęp do dotacji. Do tego potrzebne jest sprawne funkcjonowanie strony urzędniczej. W tym kontekście ważne jest np., by wnioski, które będą składać mieszkańcy, nie były nadmiernie skomplikowane. Bo inaczej będzie tak jak w Warszawie, gdzie jedna trzecia wniosków w programie wymiany kotłów została odrzucona z powodów formalnych – wskazuje.