"Za autorami często ręcznie pisanych listów namawiających do bezpośredniej sprzedaży stoją czasami agencje nieruchomości i zwykli spekulanci”, można przeczytać w mediach.
Bartosz Turek, ekspert rynku nieruchomości i analityk HRE Investments nazywa ich flippers.
"Osoby, które chcą jak najtaniej kupić mieszkanie, wyremontować je i błyskawicznie sprzedać. Za bezpośrednich kupców podają się też często pracownicy agencji nieruchomości - w ten sposób próbują zachęcić do transakcji tych, którzy na współpracę z agentem - z uwagi na koszty - by się nie zdecydowali” – tłumaczy w Money.pl.
Bywa, że zapraszani do domów, robią zdjęcia. Tłumacza, że "dla żony, rodziny”. A po chwili wrzucają fotografie do sieci. Sami oferują kupno od ręki, za gotówkę. O ile decyzja będzie szybka.
Money.pl podaje, że ich zysk może wtedy sięgać ok. 50 tys. zł.