Soboń na czwartkowym briefingu prasowym odpowiadał na wątpliwości zgłaszane wobec tzw. specustawy mieszkaniowej, które pojawiły się w przestrzeni publicznej.

W czwartek przed Pałacem Prezydenckim przedstawiciele Koalicji Ruchów Miejskich w Warszawie zaapelowali do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie specustawy mieszkaniowej, nazwanej przez nich "lex deweloper". W ich ocenie m.in. zwiększy ona ryzyko korupcji w samorządach i unieważni plany miejscowe. Z kolei prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Mencwel nawiązał do sprawy zamku powstającego w Stobnicy na terenie Puszczy Noteckiej. - Najprościej mówiąc, ta ustawa oznacza zamek na jeziorze w każdym powiecie - powiedział.

Reklama

Specustawa - jak mówił Soboń - jest rozwiązaniem, które "realizuje obietnice społeczne rządu". - Zdaję sobie sprawę z tego, że młodzi, zamożni ludzie z dużych miast nie rozumieją potrzeb tych, którzy czekają w Polsce na mieszkania. Naprawdę brakuje nam trzech milionów mieszkań - dodał.

Reklama

- Nie uważamy, żeby dzisiaj warto było się zastanawiać nad tym, czy potrzebujemy w Polsce większej podaży mieszkań, tańszych gruntów, czy tańszych mieszkań. Uważamy, że potrzeba. Po to przygotowaliśmy ten projekt ustawy - mówił. - Zrobiliśmy to, aby jednocześnie zapewnić najwyższe standardy w zakresie przestrzeni publicznej - dodał.

Soboń podkreślił, że "na podstawie tej krytykowanej przez niektórych specustawy mieszkaniowej dzisiaj nie powstałby zamek w Puszczy Noteckiej".

Reklama

Przypomniał, że plany zagospodarowania przestrzennego pokrywają Polskę jedynie w 16 proc., czeka się na nie ponad 3 lata, a co trzeci z nich nie obejmuje nawet 1 ha terenu. - Dzisiaj rzeczywistość budowy mieszkań w Polsce to są decyzje o warunkach zabudowy, które powstają w gabinetach ratuszowych i nie uwzględniają żadnych kosztów społecznych, zjawiska suburbanizacji, rozlewania się miast, korków, braku szkoły, przedszkola. To są decyzje całkowicie nietransparentne, w których mieszkańcy nie mają żadnego udziału - mówił Soboń.

Ta specustawa - jak wskazał - da Polakom szanse na tańsze mieszkania, da możliwość realizacji programu Mieszkanie plus, ale poprawi też jakość przestrzeni miast.

- To, co my proponujemy daje szansę na ożywienie terenów, które za zgodą samorządu i pod warunkiem zapewnienia wysokich standardów urbanistycznych, mogą być wykorzystane pod budownictwo mieszkaniowe (...). Naprawdę dajemy realny instrument do prowadzenia polityki mieszkaniowej z uwzględnieniem planowania przestrzennego - wskazał wiceszef MIiR.

Zaznaczył, że na terenach, gdzie jest dobry plan zagospodarowania przestrzennego, specustawa nie będzie potrzebna. - Tam i tak w oparciu o plan zagospodarowania przestrzennego będzie szybciej. Nie unieważniamy dorobku gmin w zakresie planowania przestrzennego - wyjaśnił.

Ustawa o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących, tzw. specustawa mieszkaniowa, została w ubiegłym tygodniu uchwalona przez Sejm i obecnie zajmuje się nią Senat. Główny cel ustawy to skrócenie czasu przygotowania inwestycji z pięciu lat do roku.

Standardy urbanistyczne zawarte w ustawie są zróżnicowane ze względu na liczbę mieszkańców: dla gmin, w których liczba nie przekracza 30 tys., od 30 tys. do 100 tys. i powyżej 100 tys. mieszkańców – co odpowiada stopniom zurbanizowania miast i gmin. Samorząd będzie miał prawo zwiększyć lub zmniejszyć w uchwale wymagane od inwestora standardy, ale tylko do 50 proc. założonych wskaźników. Ustawa określa m.in. odległości takich inwestycji od przedszkola, szkoły, przystanku komunikacji publicznej, wymaga zapewnienia dostępu do drogi i, zgodnie z zapotrzebowaniem, dostępu m.in. do sieci wodociągowej i kanalizacyjnej oraz sieci elektroenergetycznej.

Specustawa pozwoli na "uruchomienie" gruntów, które dotąd nie były brane pod uwagę przy budownictwie mieszkaniowym, w tym gruntów rolnych w administracyjnych granicach miast, a także pokolejowych, powojskowych i poprzemysłowych.

Uchwalone przez Sejm przepisy nie pozwalają na inwestowanie na terenach podlegających ochronie.

Specustawa będzie obowiązywać przez 10 lat.