- "Kiedy pierwszy raz tam przyjechałem, pod moim jamnikiem załamała się podłoga…"- wspominał po latach. - "To była ruina. Tam, gdzie teraz jest studnia, stał żubr, sto metrów dalej zobaczyliśmy pięknego jelenia, a chwilę później z zarośli ruszyła cała ich chmara, chyba siedemnaście. Przejechaliśmy kolejnych dwieście metrów i gromada saren przecięła nam drogę. Wtedy pomyślałem sobie, że tylu znaków nie można pozostawić bez odpowiedzi" - opowiadał kilka lat temu w wywiadzie dla "Polityki"
UBowców
tylko siąść i płakać nad niedolą tej lewizny.
wszystko zrobią dla Polski, sobie od ust odejmą.
koń by się uśmiał, ale na zielonej wyspie "wziął i zdechł", i bynajmniej nie ze śmiechu.
Dla tego też, te tuby propagandy przestały już kierować swój przekaz do przeciętnego czytelnika, albo widza, a skoncentrowały się na durnowatych lemingach, którzy widocznie zaczynają im wyciekać ciurkiem w stronę rozumu i opamiętania.