Banki ziemi dużych firm deweloperskich w 2017 r. prawie się wyczerpały, a wzmożony popyt skutkował dynamicznymi wzrostami cen gruntów. Opisywana sytuacja z pewnością wpłynie na cenniki deweloperów.

Od 2016 r. deweloperskie banki ziemi skurczyły się drastycznie

W kontekście rynku pierwotnego, zainteresowanie mediów wzbudzają przede wszystkim informacje dotyczące cen nowego metrażu oraz liczby mieszkań rozpoczynanych przez prywatnych inwestorów. Znacznie rzadziej mówi się o kwestiach związanych np. z dostępnością miejskich działek pod zabudowę mieszkaniową. Ten temat obecnie jest bardzo ważny, bo - jak alarmuje portal RynekPierwotny.pl - analizy Narodowego Banku Polskiego wskazują na kłopoty inwestorów mieszkaniowych ze zgromadzeniem zasobów ziemi zabezpieczających produkcję mieszkań przez okres dłuższy niż jeden rok. Wspomniane problemy są dobrze widoczne na jednym z wykresów, które NBP zamieścił w swoim kwartalnym raporcie o sytuacji rynku nieruchomości (patrz poniżej).

Reklama

Obliczenia Narodowego Banku Polskiego, mówią że w 2017 r. bank ziemi przeciętnej dużej firmy deweloperskiej (zatrudniającej ponad 50 osób), osiągnął rekordowo małą powierzchnię i wartość. W relacji do produkcji mieszkań z połowy 2017 roku, zasób gruntów posiadanych przez przeciętnego dużego dewelopera, nie wystarczał nawet na sześć miesięcy. Była to pierwsza taka sytuacja od początku analiz (2005 r.). Pomimo pewnej poprawy z III kw. 2017 roku, zasób ziemi wciąż wystarczał na mniej niż rok dalszej produkcji nowych mieszkań. Warto zwrócić uwagę, że jeszcze na początku 2016 roku, analogiczny wynik był trzy - cztery razy lepszy.

Reklama

Zdaniem portalu RynekPierwotny.pl najnowsze dane NBP sugerują, że w III kw. 2017 r. deweloperom nie udało się szybko powiększyć swoich zasobów ziemi pod zabudowę. Działania państwa z pewnością miały pewien wpływ na tę sytuację. Pierwszym czynnikiem były przepisy poważnie ograniczające możliwość sprzedaży gruntów rolnych podmiotom nieprowadzącym działalności rolniczej. Deweloperom nie sprzyjały też przygotowania związane ze stworzeniem Krajowego Zasobu Nieruchomości. Pomimo swoich słabych wyników, program Mieszkanie Plus na pewno ograniczył dostęp prywatnych inwestorów do atrakcyjnych działek będących własnością Skarbu Państwa. Innym problemem były reprywatyzacyjne kontrowersje, odstraszające deweloperów od zakupu działek odzyskanych przez dawnych właścicieli.

W metropoliach dobre działki podrożały o kilkadziesiąt procent

Jak tłumaczy Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl obecna sytuacja na pewno cieszy właścicieli działek, które mogą zostać sprzedane i wykorzystane pod zabudowę wielorodzinną. Sygnały napływające z największych miast (m.in. Warszawy oraz Krakowa) wskazują bowiem, że na rynku drastycznie ubyło atrakcyjnych gruntów bez ryzyka prawnego i planistycznego. Właściciele takich działek, którzy jeszcze ich nie sprzedali, często wstrzymują się z podjęciem decyzji i dyktują ceny wyższe np. o 10-30 proc. niż przed rokiem. Zdarzają się nawet przypadki wzrostów cen wynoszących 70-80 proc. w skali roku (głównie na terenie Warszawy).

W związku z opisywaną sytuacją, specustawa mieszkaniowa planowana przez rząd, może wzbudzać spore zainteresowanie deweloperów. Istnieją jednak dwa problemy związane z rządowym projektem. Po pierwsze, tak zwana specustawa mieszkaniowa znajduje się jeszcze na bardzo wczesnym etapie prac legislacyjnych (konsultacje publiczne i opiniowanie). Po drugie, założenia wspomnianej ustawy ulegają poważnym zmianom. Według najnowszej propozycji Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, to władze miejskie (zamiast wojewodów) mają wydawać decyzje lokalizacyjne dotyczące przeznaczenia gruntów na cele budownictwa wielorodzinnego.

Taka nagła zmiana koncepcji pokazuje, że ostateczny kształt specustawy mieszkaniowej nadal pozostaje dość płynny. Dlatego deweloperzy na razie nie powinni wiązać dużych nadziei z nowym pomysłem rządu, który ma zwiększyć podaż działek pod zabudowę na terenie miast. Sytuacja przedstawia się podobnie w przypadku nowelizacji przepisów ograniczających obrót ziemią rolną. Wiadomo, że rozważana jest liberalizacja zasad wprowadzonych w 2016 roku. Dokładny zakres ewentualnych zmian nie jest jeszcze pewny. Właśnie dlatego deweloperzy muszą uzbroić się w cierpliwość i spoglądać w kierunku działek, które jeszcze 2-3 lata temu nie wzbudziłyby ich większego zainteresowania.