Gdyby zostały wdrożone założenia opublikowanego właśnie przez MIB projektu nowelizacji ustawy regulującej zasady udzielania pomocy dla budownictwa socjalnego, komunalnego oraz miejsc noclegowych dla najuboższych, za jednym zamachem rozwiązane zostałyby niemal wszystkie bolączki, na które uskarżali się samorządowcy. O ile będą na to obiecane pieniądze.
Dotychczas samorządy rzadko sięgały po bezzwrotne wsparcie. Ograniczenia w korzystaniu z pieniędzy, którymi dysponuje Fundusz Dopłat, obsługiwany przez Bank Gospodarstwa Krajowego, spowodowały, że od uruchomienia w 2007 r. pieniądze wykrojone na ten program z budżetu państwa rzadko były wykorzystywane w całości. Do tej pory zdarzyło się to jedynie w roku 2009, 2010 i 2016. Problemem były też m.in. zbyt niskie środki własne gmin na realizację inwestycji i za mały poziom dofinansowania przez państwo. Od 2007 r. na ten cel przeznaczono w sumie 1,2 mld zł, czyli średnio zaledwie 121,5 mln zł rocznie. Od 2019 r. mają to być kwoty rzędu 750 mln zł rocznie, przy czym resort infrastruktury i budownictwa w odpowiedzi na pytania DGP zaznacza, że ostateczna wysokość środków w Funduszu Dopłat będzie uzależniona od zapotrzebowania zgłoszonego wcześniej przez samorządy.
Teraz samorządy skarżą się na zbyt duże ograniczenia programu. Nie mogą np. starać się o dofinansowanie na budowę mieszkań komunalnych, jeśli jednocześnie nie wydzielą ze swoich zapasów takiej samej liczby (lub powierzchni) lokali socjalnych. To mieszkania z bardzo niskimi czynszami przeznaczane głównie na potrzeby osób z sądowymi wyrokami o eksmisji. Mieszkania komunalne są nieco droższe, ale dla osób z dochodami, które nie wystarczają na najem prywatny. To wielu samorządowców zniechęcało do starania się o wsparcie, szczególnie jeśli bardziej niż na lokalach socjalnych gminie zależało na budowie tzw. komunałek w lepszym standardzie. Brakowało też dofinansowania na pomieszczenia tymczasowe. Gminy są zobowiązane do ich tworzenia, a trafiają do nich osoby eksmitowane, którym nie przyznano prawa do lokalu socjalnego.
Reklama
– Pieniądze to jeden problem. Inna sprawa to mała elastyczność całego programu. Konieczność zmian widać po reakcji, jaką wywołało lekkie rozluźnienie wymogów dotyczących ekwiwalentu mieszkań socjalnych za budowane z Funduszu Dopłat mieszkania komunalne. Wcześniej ekwiwalent oznaczał tyle samo mieszkań i o takiej samej powierzchni. Od ubiegłego roku wystarczy spełnić tylko jeden z tych warunków. Efekt jest taki, że w tym roku wykorzystanie Funduszu Dopłat znacznie wzrosło – wskazuje jeden z samorządowców.
Reklama
W ramach rządowego programu finansowego wsparcia budownictwa socjalnego i komunalnego MIB zapowiada m.in. rewolucję w podejściu do lokali socjalnych. Pojęcie i kategoria lokalu socjalnego ma zniknąć i zastąpi je umowa najmu socjalnego. Ministerstwo zapowiada też, że gmina będzie mogła wynająć każdy lokal. W oparciu o nowelizowaną ustawę możliwe będzie też ubieganie się o finansowe wsparcie na budowę lokali komunalnych bez dotychczasowego warunku wydzielenia z zasobu gminy odpowiedniej liczby lokali socjalnych.
Do tych rozwiązań dojdzie też rozciągnięcie rządowego wsparcia na pomieszczenia tymczasowe. "Brak środków finansowych był wskazywany przez gminy jako jedna z podstawowych barier w realizacji tego typu inwestycji" – tłumaczy MIB.
Większe ma być wsparcie przy zakupie byłych mieszkań zakładowych, których lokatorzy w wyniku prywatyzacji przechodzili razem z lokalami w prywatne ręce.
Choć plany ministerstwa to jeszcze projekt, samorządowcy na tym etapie nie kryją zadowolenia. Zaznaczają jednocześnie, że jeśli chodzi o pieniądze, to na razie nie przywiązują się do ogromnych kwot wskazanych w uzasadnieniu projektu. – Czas pokaże, ile pieniędzy faktycznie będzie. Mamy za to nadzieję, że niewiele się zmieni, jeśli chodzi o nowe rozwiązania zapisane w projekcie. Najważniejsze, że skorzystanie z programu przestanie tak bardzo zależeć od lokali socjalnych i ich ekwiwalentów. O taką właśnie zmianę prosiliśmy od lat – mówi jeden z samorządowców.
Rozmówcy DGP wskazują, że m.in. dzięki likwidacji podziału na lokale socjalne i pozostały zasób mieszkaniowy, gminy zyskają dużo więcej samodzielności i elastyczności w prowadzeniu polityki mieszkaniowej. – Przy tak znacznym deficycie mieszkań o niskich czynszach każde ułatwienie w pozyskaniu większej liczby mieszkań ma ogromne znaczenie – wskazuje Marek Goczyński, przewodniczący komisji gospodarki mieszkaniowej i przestrzennej Związku Miast Polskich.
Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2015 r. na najem mieszkania od gminy czekało w sumie 163,8 tys. gospodarstw domowych.
MIB nie podaje, ile dokładnie mieszkań miałoby według jego szacunków powstać dzięki planowanym zmianom. Informuje jedynie, że zakłada, iż do 2030 r. w połączeniu z programem wsparcia dla społecznego budownictwa czynszowego na rynku pojawi się dodatkowe ok. 179 tys. lokali.
Do tej pory w ramach wsparcia budownictwa socjalnego i komunalnego powstało 19 tys. lokali i miejsc dla najuboższych, co daje średnio 1,9 tys. rocznie. W programie wsparcia dla społecznego budownictwa czynszowego, które z przerwami działa od 1996 r., powstało ok. 100 tys. mieszkań, w tym 81 tys. w towarzystwach budownictwa społecznego, a 17 tys. w spółdzielniach mieszkaniowych.