W polskich miastach, ale także na wsiach, zabudowa jest niejednolita, nowe budynki powstają bez związku z istniejącym otoczeniem, do tego wszędzie jest mnóstwo dużych reklam wieszanych często bez oglądania się na otoczenie i mieszkańców. „Chaos przestrzenny i funkcjonalny jest wynikiem słabości systemu planowania i nadmiernego liberalizmu w obszarze gospodarowania” – zauważają autorzy raportu. Dokument pt. „Przestrzeń życia Polaków” powstał na zamówienie Kancelarii Prezydenta. Klasyfikuje główne problemy dotyczące jakości przestrzeni publicznej i polskiego krajobrazu oraz zawiera rekomendacje. W Pałacu Prezydenckim odbyła się wczoraj pod patronatem Dziennika Gazety Prawnej debata pod tytułem „Chcemy żyć – krajobraz dla Polski”. Zarówno debata, jak i raport pokazują katalog szczegółowych problemów, które decydują o obecnej sytuacji.

Ucieczka na przedmieścia

Polska doświadcza procesu suburbanizacji, czyli przenoszenia się mieszkańców na przedmieścia lub do wsi otaczających miasta. Ale to proces odbywający się równolegle do wyludniania się większości miast. To radykalnie zmienia także wygląd obszarów wiejskich. W efekcie zmniejsza się presja na zagospodarowywanie miast w istniejących granicach, a zwiększają się obszary coraz mniej skoordynowanej zabudowy i chaosu. Ma to skutki ekonomiczne. Powoduje kłopoty z transportem publicznym i coraz droższą infrastrukturą, które muszą być doprowadzane do obszarów o słabym zaludnieniu. – Dominującym kierunkiem rozwoju polskich miast powinna być ich rewitalizacja i rozwój na terenach już przygotowanych pod inwestycje, inaczej wpadamy w coraz wyższe koszty – zauważył senator Janusz Sepioł, jeden z autorów raportu.

Jakość przestrzeni

Reklama
Tym, co dzieje się w przestrzeni publicznej, trzeba zarządzać, tymczasem kwestia jakości nie jest uwzględniana przy decyzjach dotyczących planowania przestrzennego. Z reguły dotyczą one tego, jak szybko i sprawnie zabudować tereny, natomiast to, czy powstająca zabudowa będzie lepsza i wzbogaci już istniejący krajobraz, nie jest brane pod uwagę wcale lub jest na dużo dalszym planie. – Pasteloza, baneroza to najkrótsze opisanie tego, co zaśmieca krajobraz i zmienia przestrzeń publiczną. Presja kapitału odbija się na jakości. Brakuje zrozumienia, że wspólna przestrzeń jest wartością – uważa Mariusz Ścisło, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich. Powodem jest niska świadomość zarówno właścicieli terenu, jak i inwestorów, samorządowców, projektantów.
Reklama
Choć sytuacja się powoli zmienia. Marek Poddany ze Związku Deweloperów Polskich zwraca uwagę, że na jakości otoczenia zależy właśnie deweloperom, bo to wpływa na cenę mieszkań. – Deweloperzy nie chcą zabudowywać wszystkiego i za wszelką cenę. Dla inwestorów tereny publiczne są kluczowym atutem przyciągającym do oferty – zauważa Poddany. Jak podkreśla, są przypadki, gdy inwestor chce oddać część terenu osiedla samorządom, ale te się nie godzą, bojąc się utraty źródła dochodu.

Luki w prawie

Taka sytuacja to zarówno kwestia braku przepisów, jak i złego stosowania istniejącego prawa. Najdobitniej widać to nie tylko w zabudowie miast, ale także otwartego krajobrazu. Mimo że kwestia masztów telefonii komórkowej, wielkoformatowych reklam czy farm wiatrowych to problem znany od lat, to nadal nie ma prawnych uregulowań dotyczących lokalizacji takich obiektów. Do tego, jak zwracają uwagę autorzy raportu, istnieje luka między planowaniem przestrzennym na poziomie województwa i gmin, co utrudnia zarządzanie polskim krajobrazem.

Finansowa mizeria

Samorządowcy zwracają uwagę, że finansowe problemy samorządów przekładają się na wygląd i jakość przestrzeni publicznej. Samorządy wabią inwestorów, ale nie w każdym przypadku są w stanie stawiać jako warunek kwestię jakości inwestycji i jej wkomponowania w otoczenie. Z drugiej strony podczas debaty podnoszono argument, że prawo zamówień publicznych i związane z nim kryterium najniższej ceny mają wpływ na jakość inwestycji samorządowych. – Dziś mamy sytuację, że w ten sposób powstaje obiekt użyteczności publicznej za najniższą cenę i o niskiej jakości – podkreśla Mariusz Ścisło. Z kolei wiceminister Janusz Żbik z resortu infrastruktury i rozwoju regionalnego zwracał uwagę na niedofinansowanie i wynikającą stąd słabość administracji rządowej, w tym nadzoru budowlanego, co odbija się na jakości egzekucji prawa m.in. w przypadku obiektów, które powstały niezgodnie z prawem.

Co zmienić

– Warto dziś, zanim nie jest za późno, stawiać sprawę jakości krajobrazu Polski i powstrzymania procesu degradacji, za który trzeba będzie słono płacić, nie tylko żyjąc w brzydkim krajobrazie, ale potem wyburzać i przebudowywać – przekonuje prezydent Bronisław Komorowski. Stąd rekomendacje zmian.
Prezydent liczy, że Sejm przyjmie w końcu jego ustawę o ochronie krajobrazu. Przewiduje ona obowiązek sporządzania przez samorząd wojewódzki audytu krajobrazowego, który wskaże obszary krajobrazów priorytetowych. Sejmik będzie mógł ustalić wobec nich warunki dotyczące lokalnej zabudowy. Ustawa daje także gminom możliwość wypracowania kodeksu reklamowego regulującego na ich terenie kwestie umieszczania reklam.
Z kolei autorzy raportu rekomendują m.in. uznanie studium krajobrazowego za niezbędne do przygotowania planów zagospodarowania przestrzennego. Chcą podziału terenów w opracowaniach planistycznych na zabudowane, rozwojowe i tereny bez prawa do zabudowy oraz wyposażenia gmin w uprawnienia do uchwalania lokalnych przepisów urbanistycznych, które mogłyby dotyczyć terenu całej gminy lub jej części i narzucać warunki zabudowy.
Inne sugestie zmian dotyczą np. obniżenia podatku od nieruchomości za tereny przekazane przez prywatnych inwestorów na cele publiczne czy zmian prawa o zamówieniach publicznych.